Ekstraklasa: obraźliwy gest Dwaliszwilego. "To do tych, którzy są przeciwko nam"
Po strzeleniu zwycięskiego gola w meczu z Piastem Gliwice (2:1), Wladimer Dwaliszwili pokazał publiczności tzw. gest Kozakiewicza. W ten sposób zawodnik chciał odpowiedzieć na ataki krytyków, których jest obiektem.
2014-03-25, 11:40
Po bramce dającej Legii tysięczne zwycięstwo w Ekstraklasie Gruzin pokazał gest Kozakiewicza.
- To nie było do naszych kibiców, ani ludzi, którzy mi dobrze życzą. To do tych, którzy są przeciwko nam. Nasi kibice mają prawo mnie krytykować, to normalne, a ja przecież nie zdobyłem bramki od listopada - powiedział Gruzin "Przeglądowi Sportowemu" - Cieszę się z przełamania, teraz powinno być ze mną lepiej.
W spotkaniu z Piastem Gruzin także nie zachwycił, jednak udało mu się trafić do siatki rywali w samej końcówce spotkania.
Skierował piłkę do pustej bramki, ale od napastnika trzeba wymagać, żeby znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Być może to przełamanie będzie dla Dwaliszwilego szansą na to, żeby wrócić do odpowiedniej dyspozycji.
REKLAMA
Dwaliszwili był w ostatnich miesiącach poddany miażdżącej krytyce. Wytykano mu, że jest ociężały i nie daje swojej drużynie tego, czego trzeba wymagać od napastników - bramek. Ostatniego gola w Ekstraklasie zdobył w listopadzie ubiegłego roku w meczu z Pogonią Szczecin.
Potem Gruzin zaciął się na dobre. W meczu z Wisłą Kraków nie wykorzystał rewelacyjnej okazji do pokonania Miśkiewicza, trafiając prosto w bramkarza z metra. Bramka zapewniłaby w tym meczu 3 punkty gospodarzom.To właśnie jego coraz częściej obwiniano po słabszych meczach Legii.
Frustracja kibiców narastała, piłkarz stał się już obiektem żartów i kpin. W jego obronie stawał trener mistrza Polski, Henning Berg, podkreślając, że Dwaliszwili jest ważny dla drużyny i dobrze wywiązuje się z zadań taktycznych, które mu powierza. Czy próba zdjęcia presji, która ciążyła na zawodniku, okazała się skuteczna? Co prawda piłkarz zanotował trafienie, jednak z oceną tego, czy jego forma idzie w górę, trzeba jeszcze poczekać.
Czytając niektóre pomeczowe komentarze po gorszych meczach warszawian, można było odnieść wrażenie, że to Gruzin jest przyczyną wszystkich niepowodzeń, jakie dotykają jego zespół.
REKLAMA
Takie stwierdzenia są dalekie od prawdy, bo Legia wciąż szuka pomysłu na swoją grę. Nie wygląda ona dobrze, bo choć przeważnie udaje jej się zdominować rywali, wciąż ma problemy z atakiem pozycyjnym pod bramką przeciwników i stwarzaniem sobie większej ilości bramkowych sytuacji.
Trener Berg na pewno ma nad czym pracować przed prestiżowym i bardzo ważnym spotkaniem z Lechem Poznań.
ps
REKLAMA