Śmigus-dyngus: pielęgnujmy tradycję, ale z umiarem

Dziś Poniedziałek Wielkanocny, określany powszechnie „śmigusem-dyngusem”. Oba terminy pierwotnie oznaczały odmienne zwyczaje.

2014-04-21, 08:53

Śmigus-dyngus: pielęgnujmy tradycję, ale z umiarem
. Foto: fot. sxc.hu/public domain

Posłuchaj

Co znaczy "śmigus" i "dyngus"? - relacja Doroty Piotrowskiej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Z dyngusem łączyło się składanie darów kolędnikom dyngusowym. - Młodzi chłopcy z figurką kurka dyngusowego chodzili od domu do domu, przynosili dobrą nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa i za to dostawali różnego rodzaju podarki - tłumaczy Patryk Pawlaczyk z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Śmigus oznaczał zaś uderzenie gałązka wierzbową i oblewanie wodą. W tym dniu panny mające największe powodzenie u kawalerów ponosiły konsekwencje swej urody, bowiem to właśnie na nich lądowała zawartość wiader.

W Poniedziałek Wielkanocny każdy chciał być oblany. Etnograf Wanda Księżopolska powiedziała Radiu Podlasie, że oblanie oznaczało powodzenie, zdrowie, urodzaj i zamążpójście. Oblewano się więc wzajemnie: gospodarze - gospodynie, a kawalerowie - panny.
Klara Sielicka-Baryłka z Muzeum Etnograficznego dodaje, że dawnej zwyczaj ten był często przyczyną zachorowań, a nawet zgonów kobiet. Dziewczyny były bowiem wrzucane do rzeki w odświętnych, tkanych i bardzo ciężkich strojach. Te wełniaki po wrzuceniu do wody bardzo nasiąkały, co prowadziło nawet do utonięć.


Także dzisiaj zgodnie ze zwyczajem od wczesnego rana wszyscy oblewają się wodą. W wymyślaniu śmigusowo-dyngusowych psot przodują chłopcy: oblewają szlauchami, wiaderkami, butelkami czy pistoletami na wodę.
Poniedziałek wielkanocny kontrastuje swym charakterem z poprzednim dniem. W przeciwieństwie do podniosłego nastroju niedzieli, jest on dniem zabaw i wzajemnych odwiedzin.

W miastach spokojniej

Dyngusowych chuliganów coraz mniej - twierdzi policja. Funkcjonariusze przypominają jednak, że zwyczaj oblewania wodą w lany poniedziałek nie oznacza przyzwolenia na wlewanie wody do samochodów czy moczenie przypadkowych osób w centrach miast.

REKLAMA

Poniedziałek wielkanocny: odrodzenie do nowego życia >>>

Rzecznik policji Mariusz Sokołowski podkreśla, że w ostatnich latach coraz rzadziej dochodzi do ataków grup młodych ludzi z wiadrami wody. - Dzisiaj rzeczywiście coraz mniej mamy sytuacji, kiedy te watahy biegające z wiaderkami zastraszały ludzi spacerujących po mieście - powiedział rzecznik. Dodał, że może być to efektem zdecydowanej reakcji policji, która takie zachowanie traktuje jako czyn chuligański. Winny jest przewożony do jednostki policji i szybko staje przed sądem.

TVN24/x-news

REKLAMA

Sokołowski przypomina, że oblewanie wodą nie będzie traktowane jako wybryk chuligański, jeśli nie przekracza granic kultury. Nikt nie będzie zatrzymywał małych dzieci, które oblewają się wodą z plastikowych pistoletów, ale jeśli ktoś chodzi po ulicach z wiaderkiem czy butelką wody musi liczyć się z reakcją policjantów na patrolu.

Trzeba zachować zdrowy rozsądek

- Apelujemy przede wszystkim, by polewać się czystą wodą, omijając twarz i oczy. Co roku ofiar śmigusa-dyngusa jest w izbie przyjęć sporo i mamy ręce pełne roboty, szczególnie przy sprzyjającej pogodzie. To trudny dzień ze względu na mnogość i różnorakość urazów. Mogą się one wiązać zarówno z uszkodzeniami powierzchni oka, jak i tylnego odcinka gałki ocznej - powiedział okulista dr Adam Kabiesz z Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach.

- Zawsze trafiają się przypadki, których nikt nie byłby w stanie wcześniej wymyślić. Pomysłowość ludzka nie zna granic, a świąteczna atmosfera udziela się wszystkim - przekrój wiekowy pacjentów jest bardzo duży - dodał.
Jeden z jego pacjentów został kiedyś w ferworze dyngusowej walki oblany rosołem, na szczęście nie gorącym. - Przede wszystkim nie należy używać perfum i wód toaletowych, bo często ich bazą są rozpuszczalniki czy alkohol. To może podrażniać chemicznie powierzchnię gałki ocznej oraz prowadzić do trwalszych urazów. Zmiany zapalne rogówki mogą przebiegać z bliznowaceniem, które trwale może upośledzać widzenie - przestrzegł lekarz.
Potencjalnie groźne dla oczu mogą być wszelkie płyny inne niż czysta woda. Jeśli są zanieczyszczone, mogą powodować bakteryjne lub grzybicze zapalenia oka, co może oznaczać długotrwałe leczenie i grozić powikłaniami.
Nawet czysta woda może być jednak niebezpieczna, jeśli jest pod dużym ciśnieniem. - Trzeba uważać na pistolety na wodę, tak lubiane przez chłopców. Silny strumień wody może powodować poważne urazy, np. podwichnięcie soczewki - mówił dr Kabiesz.
Nierzadko na ostry dyżur trafiają też podczas Wielkanocy osoby ugodzone jajkiem. - Skorupka z jajka jest dość ostra i może powodować przecięcia rogówki lub spojówki, co wymaga już opatrzenia chirurgicznego - podkreślił okulista.

Nie tylko oblewanie

Tradycje związane z Poniedziałkiem Wielkanocnym nie ograniczają się wyłącznie do oblewania wodą.

REKLAMA

Etnograf Wanda Księżopolska powiedziała, że w okolicach Siedlec drugi dzień Świat Wielkanocnych był okazją do wyjścia z domu i wspólnego spędzania czasu. Mogły się już odbywać zabawy z muzyką. Chłopcy budowali ogromne huśtawki, na których popisywali się przed dziewczętami swoją odwagą.

Z kolei mieszkańców wsi Dobra, w Małopolsce w Poniedziałek Wielkanocny odwiedzają „Dziady Śmigustne”. - Proszą o datki i polewają wodą, szczególnie panny na wydaniu - mówi sądecki etnograf Magda Kroh. Nie odzywają się, wydają tylko pomruki, trąbią na blaszanym rożku. Tradycja nawiązuje do legendy, która mówi, że przed wiekami do wioski przybyli jeńcy z niewoli tatarskiej. Mieli obcięte języki i wydawali tylko pojękiwania. Mieszkańcy udzielili im schronienia i stąd wieś nazywa się Dobra.

Poniedziałek Wielkanocny, dawniej zwany był na Żywiecczyźnie śmigorzem. Do zwyczajów związanych z tym dniem należało tam rozbijanie surowych jajek przez kawalerów na pannach oraz smaganie panien po nogach gałązkami jałowca. Obrzędy te miały w sposób symboliczny przekazywać siły witalne, odpędzać zimową ospałość, symbolizowały też wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także z grzechu.

REKLAMA

Także na Warmii znana jest tradycja smagania panien gałązką jałowca. Dziewczęta mogły się tego ustrzec, ofiarując chłopcom najpiękniejsze pisanki. Smagających obdarowywano także ciastem i pieniędzmi. Stąd też chodzących „po smaganiu" nazywano również wykupnikami. Starsza młodzież za pieniądze zebrane podczas smagania w kolejną niedzielę urządzała zabawę, na której do tańca przygrywał wiejski harmonista.

IAR, PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej