Marsz równości w Krakowie. "Dziewczyna i dziewczyna szczęśliwa rodzina"

W wydarzeniu wzięło udział około 300 osób (mniej osób niż w ubiegłych latach). Trasa marszu wiodła z placu Wolnica, ulicami Krakowską, Grodzką, przez Rynek Główny na plac Szczepański.
Młodzi homoseksualiści, transwestyci, a także osoby popierające ich poglądy, skandowali "Kraków ma dosyć homofobii". Na transparentach, które nieśli widniały napisy: "Dziewczyna i dziewczyna szczęśliwa rodzina", "Równość dla wszystkich", "Małżeństwa dla wszystkich", "Życie w ukryciu dobre dla szczurów". Mieli również wielką flagę w kolorach tęczy, która miała symbolizować równość i tolerancję.
"Niewiele się zmieniło"
Jak poinformowała Karolina Koziara z komitetu organizującego to wydarzenie, marsz odbywa się w stolicy Małopolski od 10 lat. Każdego roku uczestniczy w nim od 300 do 600 osób. - Niewiele zmieniło się podejście społeczeństwa do osób nieheteroseksualnych, transpłciowych, interseksualnych. Nadal jest problem z prawami tych osób w naszym państwie i mieście - powiedziała.
Podkreśliła, że marsz jest jedną z metod walki o równouprawnienie. - Osoby nieheteroseksualne w innych krajach europejskich mają więcej praw, chociażby prawo do zawierania związków partnerskich czy małżeństw. Potrzeba czasu, by sytuacja w Polsce się zmieniła. Marsze są po to, by pokazać społeczeństwu, że jesteśmy i nie przestaniemy chodzić dopóki nie uzyskamy podstawowych praw, które się nam należą - zaznaczyła Koziara.
"Nie chcemy gejów w Krakowie"
Na Rynku na uczestników marszu czekało około 150 narodowców, którzy również zorganizowali pochód. Jednak - eskortowani przez policję - poszli inną trasą. Krzyczeli i śpiewali do kibicowskich melodii: "Zakaz pedałowania", "Nie chcemy gejów w Krakowie", "Rynek krakowski nigdy nie będzie gejowski", "Raz sierpem, raz młotem w gejowską hołotę", "Zboczeńcy".

Protest narodowców przeciwko marszowi równości. Fot. PAP/Jacek Bednarczyk