Ostre protesty i próby zablokowania pokazów "Golgota Picnic"
Podczas piątkowych odczytów sztuki "Golgota Picnic" w całej Polsce i projekcji filmu zarejestrowanego podczas spektaklu doszło do ostrych protestów środowisk katolickich. W niektórych miastach udało się im przerwać spektakl.
2014-06-28, 11:41
Posłuchaj
Warszawa: Kilkaset osób protestowało przeciwko czytaniu„Golgota Picnic” - relacja Grzegorza Maciaka (IAR) 
Dodaj do playlisty
Kilkunastoosobowa grupa przerwała spektakl "Golgota Picnic" Rodrigo Garcii w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Przed teatrem trwały modlitwy i śpiewy setek protestujących. Na sali, w której wyświetlany był film, rozpylono najprawdopodobniej cuchnący gaz. Część widzów wyszła z teatru.
Przed budynkiem zebrali się przedstawiciele Akcji Katolickiej Diecezji Bydgoskiej, ale też Rowerowej Brzozy. Była też Młodzież Wszechpolska, organizacje związane z Bydgoską Bramą Porozumienia, osoby związane z Ruchem Światło Życie diecezji bydgoskiej oraz przedstawiciele kilku prawicowych partii. W proteście uczestniczyło około 1,5 tysiąca osób.
W piątek odczyty "Golgota Picnic" w całej Polsce. Szykuje się fala protestów >>>
Uczestnicy protestu skandowali: "Bóg, honor, ojczyzna", a na jednym z transparentów widniało hasło: "Poznań zdzielił ich kopniakiem, do Bydgoszczy włażą rakiem".
 Manifestacja w Warszawie
Tłumy protestujących usiłowały nie dopuścić do prezentacji spektaklu  "Golgota Picnic" podczas piątkowego czytania sztuki na  Placu Defilad w Warszawie oraz pokazu jej filmowego zapisu w warszawskim  TR. 
Przed TR zgromadziło się około 200 osób usiłujących nie dopuścić do filmowej prezentacji  spektaklu. Wejście do teatru zatarasowało kilkanaście osób. Protestujący  trzymali biało-czerwone flagi i transparenty z napisami, np. "Stop  kulturze śmierci". Śpiewali pieśni religijne. Widzowie przybyli na  projekcję przeciskali się do TR przez szpaler protestujących,  popychających ich i wyzywających. Popychano też policjantów, kierując  pod ich adresem wyzwiska.
TVN24/x-news
Kilka godzin później, na Placu Defilad, przed głównym wejściem do Pałacu Kultury i Nauki, odbyło się czytanie "Golgota Picnic" przez aktorów warszawskich teatrów. Podobnie jak wcześniej przed TR, także na Placu Defilad odbyła się demonstracja, przeciwko sztuce Garcii. Liczna grupa protestujących śpiewała pieśni religijne, hymn oraz "Rotę", zaopatrzona była w gwizdki, trąby oraz syreny i transparenty z napisami "Dość szydzenia z męki Chrystusa".
Radni PiS: Malta Festival nie powinien być finansowy z publicznych pieniędzy >>>
Aktorów  przywitała głośna owacja widzów. "Kto nie ma poczucia humoru, nie  rozumie życia" - jedną z pierwszych kwestii sztuki, widownia przywitała  gromkim śmiechem i brawami.
Tuż po rozpoczęciu czytania jeden z  protestujących wdarł się na scenę i przystawił jednej z aktorek syrenę  do ucha. Po półgodzinnym spektaklu aktorzy podziękowali zgromadzonej  widowni. Zwrócili się także do manifestujących słowami: "Wam także  dziękujemy za uczestnictwo".
Sztuka czy obraza wartości?
W Łodzi nie doszło do odczytania  przez aktorów sztuki, które miało się odbyć w Teatrze Pinokio, ponieważ  na salę weszła grupa protestujących. W tej sytuacji dyrektor zdecydował o  niepodejmowaniu próby czytania.
Setki osób ze środowisk  narodowych i katolickich, m.in. Narodowego Odrodzenia Polski, środowisk  kibiców, protestowały przeciwko czytaniu i projekcji"Golgota Picnic"  przed prywatnym teatrem TrzyRzecze w Białymstoku. Modlono się,  skandowano: "Bóg, Honor, Ojczyzna", "Nasza wiara naszą dumą", "Chodźcie  do nas", "Nie czerwona, nie tęczowa tylko Polska narodowa". Niektórzy  mieli obrazy z wizerunkiem Chrystusa, świece, różańce.
TVN24/x-news
Organizatorzy protestu tłumaczyli, że sztuka, przeciwko której protestują, "obraża" wartości katolickie i narodowe. Domagali się wyjazdu z Białegostoku Rafała Gawła, prezesa Stowarzyszenia Dom na Młynowej, które prowadzi Teatr TrzyRzecze. Stowarzyszenie zajmuje się m.in. monitorowaniem przejawów nietolerancji, rasizmu czy ksenofobii. W siedzibie teatru, który mieści się w starym drewnianym domu, około 30 osób obejrzało krótkie czytanie tekstu oraz projekcję sztuki.
Protest przeciwko czytaniu scenicznemu połączonemu z projekcją fragmentów spektaklu "Golgota Picnic" przed Teatrem TrzyRzecze w Białymstoku, fot. PAP/Artur Reszko
Około 200 osób  protestowało w piątek wieczorem przed wrocławskim Teatrem Polskim  przeciwko projekcji spektaklu. Protestujący modlili się  i śpiewali pieśni religijne. Widzowie po brzegi wypełnili duża scenę  wrocławskiego teatru. Wielu osobom z powodu braku miejsc nie udało się  wejść na projekcję. 
Dyrektor wrocławskiego Teatru Polskiego  Krzysztof Mieszkowski tłumaczył, że nie ma znaczenia o jaki spektakl  chodzi. - Gdyby zabroniono wystawiania na przykład "Dziadów" nasza  decyzja o proteście i pokazaniu spektaklu byłaby taka sama - mówił.  Dodał, że jeśli społeczeństwo nie będzie upominać się o dostęp do  kultury, będzie się jeszcze bardziej dzielić, "na tych którzy chodzą do  teatru i tych którzy pod teatrem śpiewają pieśni religijne".
Pod gmachem teatru dominikanie zorganizowali modlitwę w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób, podczas projekcji zapisu wideo spektaklu "Golgota Picnic", fot. PAP/Maciej Kulczyński
Policja  interweniowała, aby umożliwić w piątek wieczorem pokaz "Golgota Picnic"  w Teatrze Śląskim w Katowicach. Wejście do Sceny w Malarni zablokowała  grupa modlących się osób. Mieli napisy "Golgota Picnic obraża  katolików". Powiadomiona wcześniej policja umożliwiła wejście widzom. - Nie doszło do żadnych poważnych incydentów. Osoby uczestniczące w tym  zgromadzeniu były legitymowane. Będziemy jeszcze analizować tę sytuację  - powiedział rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel. 
Dyrektor  Teatru Śląskiego Robert Talarczyk powiedział przed rozpoczęciem  projekcji, że odbiorcy mają prawo konfrontować się z tym dziełem i  samodzielnie ocenić jego wartość artystyczną. Wcześniej pokaz spektaklu  odwołał dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie Dariusz Miłkowski. Jak  napisał w oświadczeniu, zrobił to "ulegając presji szantażu". Według  informacji, jakie dotarły do teatru, protest przed placówką planowali  członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej.
Debata w Poznaniu
- We wszystkich krajach pojawiały się naciski, na festiwalach i w  teatrach. To jest jedyne miejsce, gdzie ulega się tym naciskom -  powiedział podczas debaty w Poznaniu reżyser odwołanego spektaklu  "Golgota Picnic" Rodrigo Garcia. 
W piątek na Placu Wolności w  Poznaniu zorganizowano debatę "Kto potrzebuje wolności?" z udziałem  m.in. Rodrigo Garcii,  dyrektora Malta Festival Poznań Michała  Merczyńskiego, Beaty Chmiel - aktywistki Obywateli Kultury, prof.  Andrzeja Wirtha - krytyka teatralnego, tłumacza. Odbyła się ona w dniu, w  którym miała być wystawiona sztuka.
Debata "Kto potrzebuje wolności?" na temat odwołania jego spektaklu "Golgota Picnic" w Poznaniu, fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Pokazy spektaklu Rodrigo  Garcii planowane były na 27 i 28 czerwca w ramach odbywającego się w  stolicy Wielkopolski Malta Festival Poznań. Przeciwko jego wystawieniu  protestowały m.in. środowiska katolickie. W ubiegły piątek organizatorzy  podjęli decyzję o odwołaniu spektaklu. Przeciwnicy spektaklu zarzucali  organizatorom, że "Golgota Picnic" obraża ich uczucia religijne.  
Jak  powiedział w trakcie debaty Garcia, sztuka wszędzie, gdzie była  wystawiana, wzbudzała emocje i sprzeciw. Jego zdaniem nie jest ważne,  czy protestuje jedna osoba, czy 50 tys., ważne, aby nie ulec tym  naciskom. - Nie możesz ulec groźbom. Nie możesz zagrozić demokracji  twojego kraju - apelował. 
Było to odniesienie do sytuacji, jaka  narastała od kilku tygodni w Poznaniu. Przed miejscem, gdzie w piątek  miała być wystawiono sztuka, zapowiadano kilkudziesięciotysięczne  protesty. Jak przypomniał w trakcie debaty Merczyński, informacje te  płynęły od policji i były jednym z powodów decyzji o odwołania  spektaklu. - Podjąłem tę decyzję z powodów bezpieczeństwa - dodał.
Reżyser "Golgota Picnic", mimo odwołania spektaklu, przyleciał do Poznania >>>
Dyrektor  festiwalu Sacrum Profanum Filip Berkowicz zwrócił uwagę, że dyrektor  Malty nie otrzymał odpowiedniego wsparcia od władz miasta i służb.
Podczas  debaty tłum żywo reagował, ale nie została ona zakłócona ani przerwana.  Pojawiały się głosy z obu stron - zarówno obrońców, jak i przeciwników  spektaklu. W trakcie rozmowy dyrektor Malty kilkukrotnie podawał  informacje, jakie trafiały do niego z polskich miast, gdzie odwoływano  czytanie "Gologoty Picnic". - Kto jest cenzorem? Kibice i narodowcy -  właśnie przerwano czytanie spektaklu w Wałbrzychu. Wtargnęli i  przerwali, to jest nasz wróg - mówił Merczyński.
Do dyskusji wywołano prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, który przysłuchiwał się debacie.
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny przysłuchuje się debacie publicznej "Kto potrzebuje wolności?" na temat odwołania spektaklu "Golgota Picnic" w Poznaniu, fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
- Gdyby  spektakl miał się odbyć, to policja była przygotowana. Zamówione były  środki z sąsiednich województw - powiedział Grobelny. Prezydent  tłumaczył, że sugestie dotyczące zmian miejsca i dnia wystawienia sztuki  związane były z odbywającymi się w te dni w Poznaniu świętami. - Zwracaliśmy uwagę na specyficzną sytuację i wybór obiektu zdecydowanie  łatwiejszego do ochrony niż Centrum Kultury Zamek - dodał.
Socjolog  prof. Krzysztof Podemski powiedział, że mamy do czynienia "z paniką  moralną". - Wydobyto stosunkowo marginalne zjawiska i zrobiono z nich "demona". Mieliśmy z tym do czynienia przy gender. Teraz mamy podobną  histerię wokół spektaklu - stwierdził.
W Poznaniu tekst spektaklu "Golgota  Picnic" odczytano przy placu Wolności, na którym trwała debata "Kto  potrzebuje wolności?". Plac zabezpieczała policja, która oddzielała  kilkudziesięcioosobową grupę ludzi protestujących przeciwko odczytaniu  tekstu sztuki.
Kościół o "Golgota Picnic"
Przeciwko projekcji protestuje między innymi krakowska kuria  metropolitarna. Kardynał Stanisław Dziwisz powiedział, że "trudno  zgodzić się, żeby Teatr Narodowy, czy inne teatry służyły niszczeniu  dobrych obyczajów w narodzie. Metropolita krakowski mówił, że wolność  twórcza, nie upoważnia do obrazy uczuć religijnych chrześcijan.  „Wspomniany spektakl, boleśnie uderza w to, co w chrześcijaństwie jest  najświętsze. Czy taki kształt ma przybierać nasza kultura i sztuka? Czy  papieski Kraków też chce mieć udział w promowaniu pseudokultury?” -  dodał kardynał. 
Rzecznik  prasowy metropolity katowickiego ks. dr Łukasz Gaweł napisał, że treść  spektaklu wyraża "brak szacunku wobec przekonań religijnych osób  wierzących i przyczynia się do deprawacji". "Apelujemy zatem do  wierzących i wszystkich ludzi dobrej woli o zignorowanie tych  prezentacji" - napisał rzecznik.
Na stronie metropolii pojawiło się oświadczenie rzecznika prasowego kardynała Kazimierza Nycza. Ksiądz Przemysław Śliwiński zwraca uwagę, że granicą wolności sztuki jest wrażliwość drugiego człowieka. Duchowny zapewnia, że Kościół katolicki zawsze wspiera swobodę wypowiedzi artystów. Jednak, jak tłumaczy, kiedy ta wolność ogranicza wolność religijną innych trzeba się liczyć z protestem. - To jest sprzeciw sumienia, a nie cenzura - twierdzi ksiądz Przemysław Śliwiński.
Prowokacyjna "Golgota Picnic" spotyka się z falą oburzenia >>>
- Wolność artystyczna nie może oznaczać samowoli - podkreślał w  wieczorze RDC Tomasz Królak z Katolickiej Agencji Informacyjnej,  oceniając publiczne czytanie scenariusza "Golgoty Picnic".
Tomasz  Królak podkreśla, że już sama ta nazwa jest kontrowersyjna. - Jest pewna  sfera wartości, które w jednym państwie, jednym społeczeństwie są  bardzo cenne dla różnych grup społecznych i najzwyczajniej w świecie,  jeśli jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, obdarzonymi elementarną  wrażliwością powinniśmy to respektować - mówi Tomasz Królak.
Szczepkowska: to słowotok
To słowotok- tak o "Golgocie Picnic" mówiła w Wieczorze RDC Joanna Szczepkowska.
Joanna  Szczepkowska uznała słowa "Golgoty Picnic", które padły na pl. Defilad  za niewarte poświęcania im czasu. - Ja myślałam, że rozmawiamy na  poziomie sztuki, nawet jeśli na poziomie kiczu. Natomiast to, co tu  padło ze strony moich kolegów, to jest po prostu logorea - mówi  aktorka.
 Zdaniem Joanny Szczepkowskiej taki "scenariusz"  można napisać w ciągu pół godziny. Jej zdaniem jest to "pozbawiona rytmu  grafomania".
IAR, PAP, bk