Premier League: Liverpool znalazł następcę Suareza? Nic na to nie wskazuje
Divock Origi, jeden z jaśniejszych punktów Belgów na mistrzostwach świata w Brazylii, podpisał kontrakt z Liverpoolem. Póki co nie zagra jednak na Anfield Road, został bowiem wypożyczony z powrotem do Lille.
2014-07-29, 19:58
19-letni napastnik występuje w Lille od 2010 roku. W pierwszym składzie francuskiej drużyny zadebiutował w lutym 2013 roku, strzelając dla niej 6 bramek w 39 meczach.
Błysnął na mundialu
Na mundialu w Brazylii zdobył bramkę w zwycięskim meczu z Rosją (1:0), jednak w każdym meczu, w którym pojawiał się na boisku, sprawiał pozytywne wrażenie.
Wiele mówiono o tym, że jest to talent na miarę Romelu Lukaku, a angielska prasa pisze, że Liverpool obserwował jego występy w Lille i młodzieżowych reprezentacjach Belgii od dłuższego czasu.
- Uważa, że Origi może być największym talentem światowej piłki - powiedział menedżer Brendan Rodgers, który postanowił sprowadzić go na Anfield Road.
REKLAMA
Wicemistrz Anglii nie podał warunków indywidualnego kontraktu. Ujawnił jedynie, że jest to "długoletnia umowa".
Według brytyjskich mediów kwota transferu wyniosła 10 mln funtów. Origi był łączony z przejściem do innych zespołów, zdecydował się jednak na to, by wybrać Liverpool, odrzucając ofery Tottenhamu. Londyńczycy zbyt późno włączyli się do walki o belgijski talent.
"The Reds" znajdą zastępcę Suareza"?
Wcześniej "The Reds" chcieli sprowadzić do zespołu Loica Remy'ego, zawodnika Queens Park Rangers, który w poprzednim sezonie występował w Newcastle. Transfer był już przesądzony, jednak Francuz nie przeszedł testów medycznych. Wcześniej do zespołu dołączyło dwóch zawodników Southampton, napastnik Ricky Lambert i pomocnik Adam Lallana.
Lallana szybko doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na miesiąc i występ w pierwszych kolejkach Premier League wydaje się wykluczony. Ricky Lambert natomiast ma już 32 lata, w angielskiej ekstraklasie zaliczył dwa dobre sezony, wyjątkowo późno dając poznać się kibicom tych rozgrywek. Jeśli to na nim ma spoczywać ciężar zdobywania bramek dla Liverpoolu i choć częściowego zastąpienia Luisa Suareza, kibice mogą czuć się rozczarowani. Sprzedaż Urugwajczyka do Barcelony przyniosła klubowi prawie 100 milionów euro i fani "The Reds" wciąż oczekują sprowadzenia piłkarza światowej klasy.
REKLAMA
Trener Brendan Rodgers wciąż ma do dyspozycji Daniela Sturridge'a, jednak on także nie jest i (według wszelkiego prawdopodobieństwa) nigdy nie zostanie gwiazdą tego formatu, co Suarez. Wypożyczenie Origiego przyobecnej sytuacji kadrowej w ataku "The Reds" nie wydaje się rozsądnym ruchem, jednak możliwe, że zaledwie 19-letni napastnik potrzebuje jeszcze ogrania, by wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie Liverpoolu.
Porównania z Romelu Lukaku
Przy Divocku Origim trudno uniknąć porównań z Romelu Lukaku, który w wieku zaledwie 18 lat został piłkarzem londyńskiej Chelsea, do której przychodził z etykietą jednej z gwiazd ligi belgijskiej. Początkowo presja związana z występami w "The Blues" wyraźnie nie pozwalała mu się przełamać, w pierwszych 10 meczach nie udało mu się zdobyć bramki dla swojego zespołu i kolejny sezon spędził w West Bromwich Albion, występującym w Premier League.
Tam Lukaku strzelał bramki seryjnie, zaliczając w sezonie 17 trafień i będąc najlepszym zawodnikiem zespołu. Zbierał jednak szlify w lidze, w której występuje Chelsea. Mimo tego nie znalazł uznania w oczach Jose Mourinho, który zdecydował się na kolejne wypożyczenie, tym razem do Evertonu, gdzie Lukaku zaliczył kolejny udany rok.
Przyszłość Belga w zespole ze Stamford Bridge wciąż nie jest jasna, ale niewątpliwie znalazłoby się wiele zespołów z Anglii, które widziałyby w nim wielkie wzmocnienie. Origi na pewno pozostanie pod obserwacją sztabu Liverpoolu, ale sezonu nie wykorzysta na to, by przywyknąć do realiów angielskiej piłki. Może nie było tego widać na mistrzostwach, ale trenerzy Liverpoolu muszą widzieć, że w tym momencie Origi nie zostanie zbawcą "The Reds". Na wielki transferu, który choćby w części zrekompensuje stratę Luisa Suareza, kibice muszą jeszcze poczekać. O ile oczywiście zakup takiego napastnika jest w ogóle możliwy.
REKLAMA
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl
REKLAMA