Quady rozjeżdżają polskie lasy. Teraz jest 1000 zł kary, czy będzie ograniczenie wolności i konfiskata pojazdu?
Samochody terenowe, quady, motory typu cross stają się coraz bardziej popularne. Jazda tymi pojazdami z pewnością dostarcza użytkownikom wielu emocji i mocnych wrażeń, ale jeśli odbywa się w terenie do tego nieprzeznaczonym, np. po lesie, to niszczy przyrodę.
2014-08-21, 14:23
Posłuchaj
Ekolodzy uznali, że nadeszła pora, by skuteczniej przeciwdziałać temu uciążliwemu procederowi. Rezerwat Lipowska to piękne i bardzo charakterystyczne miejsce, które stało się ofiarą nieodpowiedzialności użytkowników quadów, crossów i samochodów terenowych do jazdy off-road.
– Jest to przykład bezmyślności ludzkiej, gdzie przyroda, torfowisko, czyli unikalne miejsce w Beskidzie Żywieckim zostało rozjechane przez amatorów mocnych wrażeń na dwóch, a czasem czterech kołach. Osoby te łamią nagminnie przepisy i wjeżdżają na tereny leśne poza obszarami wyznaczonymi do poruszania się pojazdami mechanicznymi – komentuje w Porannych rozmaitościach Paweł Średziński z organizacji ekologicznej WWF Polska.
A dzieje się to wszystko na terenie rezerwatu, czyli miejsca chronionego prawem.
Ekolodzy raportują
WWF Polska przygotowała opinię prawną o miejscach, obszarach chronionych, w której wskazano jak skutecznie przeciwdziałać zjawisku rozjeżdżania przyrody.
REKLAMA
– Chodzi tutaj przede wszystkim o zaostrzenie obowiązujących kar. Obecnie jest to kwalifikowane jako wykroczenie, natomiast najczęściej stosowane są mandaty, w wysokości od 20 do 500 zł – wyjaśnia Paweł Średziński.
Dodatkową kwestią jest to, że nie można nałożyć wyższych mandatów, chyba że dana osoba porusza się po obszarze leśnym i jednocześnie wjeżdża do rezerwatu przyrody, to wówczas można zdublować kwotę i np. najwyższy mandat wyniesie 1000 zł.
– Ale tak, czy inaczej są to kary mało dotkliwe, choć nieco wyższe kary obowiązują na wydmach i plażach – dodaje ekspert.
System egzekucji kar kuleje
I jeszcze problem egzekwowalności i ściągalności. To jest kolejny element do zmiany, ponieważ uganianie się za takimi osobami po tych trudnych terenowo obszarach, to też nie jest sposób. Należałoby bardziej kontrolować pojazdy i bezwzględnie umieszczać na nich tablice identyfikujące właściciela oraz stale monitorować obszary zagrożone. – Fotopułapki, monitoring wizyjny, to są rzeczy, które można następnie wykorzystać jako dowody w sprawie – wylicza gość Porannych rozmaitości.
REKLAMA
Bez nowelizacji samowolka będzie trwała
– Konieczne jest też zaostrzenie kar – uważa ekspert WWF Polska. Polegałoby to na tym, że do ustawy o lasach i do ustawy o ochronie przyrody wprowadzono, by specjalne przepisy nowelizujące, które sprawią, że osoba łamiąca przepisy, która wjedzie na obszar gdzie nie można poruszać się np. quadem, będzie zagrożona ograniczeniem wolności na okres miesiąca, w postaci np. prac społecznych, które zostaną zasądzone. W najbardziej drastycznych przypadkach może to być zatrzymanie prawa jazdy i konfiskata pojazdu.
– To są rzeczy, które powinny mieć miejsce, bo te pojazdy zaczynają być coraz tańsze, i coraz więcej osób z tego korzysta, jeździ i rozjeżdża przyrodę – podkreśla Paweł Średziński.
Zagrożone nie tylko lasy
Można też znaleźć na forach wpisy właścicieli pól i łąk, którzy skarżą się na takie osoby.
Szkody ponoszą bowiem nie tylko leśnicy, ale także rolnicy. Dlatego należy naciskać na posłów, by zaostrzyli kary i jednocześnie by poprawili ściągalność. – Ponieważ to są pojazdy przeznaczone na tory – dodaje ekspert.
REKLAMA
Duża wykrywalność i nieuchronność dotkliwej kary rzeczywiście może pomóc w skutecznym przeciwdziałaniu temu zjawisku, które staje się coraz bardziej uciążliwe. Bo skoro brakuje rozsądku, to może trzeba zastanowić się nad metodami, które ten rozsądek przywrócą.
Hanna Uszyńska, mb
REKLAMA