"Inka", sanitariuszka żołnierzy wyklętych: "zachowałam się jak trzeba"
28 sierpnia 1946 roku władze komunistyczne wykonały wyrok śmierci na niespełna 18-letniej Danucie Siedzikównie ps. "Inka", sanitariuszce i łączniczce 5. Wileńskiej Brygady AK,
2024-08-28, 05:40
Na krótko przed śmiercią w grypsie, jaki nadała do sióstr Mikołajewskich, pisała: "powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba".
- Bardzo pragnęła, by po wyroku śmierci ktoś bliski dowiedział się, że zachowała się jak trzeba - mówił historyk Piotr Szubarczyk o Danucie Siedzikównie.
Powiązany Artykuł
Żołnierze Wyklęci - zobacz serwis historyczny
- To najlepiej pokazuje format rodziny, z której się wywodziła i klimat, w jakim się wychowywała - zwracał uwagę, goszczący w audycji Hanny Marii Gizy, dr Piotr Szubarczyk, publicysta historyczny, który jako pierwszy pisał o "Ince".
Posłuchaj
Rodzice Danuty Siedzikówny pochodzili z rodzin drobnoszlacheckich z Podlasia. Jej tata, Wacław, w okresie zaborów był represjonowany za działalność patriotyczną. W wieku 19 lat trafił na Sybir. Cudem wrócił w 1926 roku. Niestety nie na długo. W 1940 roku ponownie został wywieziony na Wschód, tym razem przez NKWD, w ramach pierwszej wielkiej wywózki mieszkańców Kresów. Mama Eugenia zginęła 3 lata później zamęczona przez gestapo. Tuż przed śmiercią prosiła córki, by się nie mściły. Inka mimo wszystko poszła walczyć.
REKLAMA
Do 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza, ps. "Łupaszka", wstąpiła w roku 1945.
- Nasza brygada operowała w terenie, na którym było dużo partyzantki radzieckiej i litewskiej - opowiadała Lidia Lwow-Eberle, pierwsza kobieta w oddziale "Łupaszki". - "Inka" pracowała wówczas w Hajnówce, w nadleśnictwie. Była wysoka, dobrze zbudowana, wyglądała na starszą. "Łupaszka" przydzielił ją do plutonu "Żelaznego". Jego żołnierze mówili, że jest bardzo dobrą sanitariuszką. Brała udział w walkach - wspominała w rozmowie z Hanną Marią Gizą.
W tym samym roku "Inka" po raz pierwszy trafiła w ręce funkcjonariuszy białostockiego Urzędu Bezpieczeństwa. Podczas transportu do więzienia była prowadzona na powrozie. Z konwoju została uwolniona przez patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja "Konusa". Po tym wydarzeniu nowe życie i nową tożsamość zaproponował jej ojciec chrzestny, który umieszcza ją w Miłomłynie pod Ostródą.
REKLAMA
- Ona z tego rezygnuje - opowiadał Piotr Szubarczyk. - Ta siedemnastoletnia dziewczynka dokonuje świadomego wyboru. Opuszcza Miłomłyn i dołącza do Brygady, ponieważ uznaje, że jest sanitariuszką i musi służyć, bo taka jest jej rola.

W dyskusji o Danucie Siedzikównie w audycji "Rozmowy po zmroku" opowiadali Lidia Lwow-Eberle, dr Tomasz Łabuszewski, dr Piotr Niwiński i dr Piotr Szubarczyk. Audycję przygotowała Hanna Maria Giza.
REKLAMA