Rosja zajęła Nowoazowsk
Separatyści wspierani przez rosyjskich żołnierzy zajęli Nowoazowsk na południowowschodniej Ukrainie. Otwiera im to drogę na półmilionowy Mariupol, ważny port nad Morzem Azowskim. Według NATO na Ukrainie jest co najmniej 1000 rosyjskich żołnierzy.
2014-08-28, 13:14
Posłuchaj
Ukraińskie władze oficjalnie potwierdziły utratę Nowoazowska, a prezydent Petro Poroszenko zwołał nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa i Obrony. W opinii ekspertów Rosjanie starają się utworzyć korytarz na Morzem Azowskim, który połączy Rosję z Krymem. Jeszcze dziś ma się odbyć nadzwyczajny szczyt Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Rosyjskie wojska na Ukrainie
Według NATO na terytorium Ukrainy znajduje się co najmniej 1000 rosyjskich żołnierzy. Takie same informacje przekazywały wcześniej władze Ukrainy i Waszyngton. Doniesieniom tym konsekwentnie zaprzecza Moskwa. Rzecznik ministerstwa obrony Rosji stwierdził, że jednostki, które, według Stanów Zjednoczonych, przeniknęły na Ukrainę, prowadziły "ćwiczenia taktyczne w ramach swoich zadań i na swoim terenie”.
– Wyraźnie widzimy, że operacja antyterrorystyczna prowadzona przez ukraińską armię i ochotników jest w defensywie. Przez ostatnie tygodnie można było mówić o postępach armii, a siły terrorystów się wyczerpywały. Ale od czasu tak zwanego białego konwoju siły separatystów są wzmocnione, a ukraińska armia ledwo zipie – powiedział w PR24 Paweł Buszko z IAR.
– Został otwarty nowy front. Nowoazowsk jest w innym miejscu, niż główne działania. Bardzo dużo zależy teraz od tego, co zrobi Ukraina, bo Putin do tej pory testował małymi krokami, jak daleko może zajść – powiedział w PR24 Igor Isajew z redakcji ukraińskiej Polskiego Radia
REKLAMA
– Otwarcie tego południowego frontu nad Morzem Azowskim ma na celu wsparcie militarne separatystów poprzez rozciągnięcie rządowych sił ukraińskich. Innym celem jest stworzenie korytarza na południe Ukrainy do Krymu, gdzie są dosyć duże problemy transportowe i zaopatrzeniowe – stwierdził w PR24 Krzysztof Nieczypor z portalu eastbook.eu.
– Nowością jest to, że siłom separatystycznym wspieranym przez Rosjan udało się uzyskać dostęp do morza. Ta sytuacja jest zagrożeniem dla prowadzonej przez władze ukraińskiej operacji antyterrorystycznej – powiedział Michał Potocki z Dziennika Gazety Prawnej.
Pomoc dla Ukrainy
Na Ukrainie trwa nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Administracja prezydenta Poroszenki zaznacza, że mało prawdopobne jest wprowadzenie stanu wojennego, ponieważ oznaczałoby to ograniczenia w handlu bronią i dostarczeniu pomocy dla armii. To, czy podczas szczytu NATO w Walii może zostać podjęta decyzja o udzieleniu wsparcia militarnego, o które zabiega Kijów zależy w największej mierze od Stanów Zjednoczonych.
– Jestem pewien, że Obama będzie zdecydowanie przeciwny zaangażowaniu militarnemu Stanów Zjednoczonych na Ukrainie. Nie po to kończył wojny w Iraku i w Afganistanie. Społeczeństwo amerykańskie w większości jest przeciwne wysyłaniu wojsk za granicę. Popiera bombardowania, udzielanie pomocy, dzielenie się informacjami wywiadowczymi. Natomiast nie sądzę, żeby zaangażowały się militarnie – powiedział w PR24 prof. Longin Pastusiak , amerykanista.
REKLAMA
Jawna wojna
Ruchy rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą obserwowane były już od wielu miesięcy, ale wejście na teren kraju jest dla Kijowa zupełnie nową sytuacją. Konflikt rosyjsko-ukraiński wszedł w nowa fazę.
– Dotychczas mieliśmy do czynienia z rosyjskimi najemnikami i sytuacja zaczęła się zmieniać miesiąc temu. Na Ukrainie operują regularne jednostki armii rosyjskiej, ale niemal do ostatniego tygodnia Rosji udawało się zaprzeczać ich obecności – mówił w PR24 dr Sławomir Dębski , dyrektor Centrum Dialogu Polsko-Rosyjskiego.
Rosja szuka wyjaśnienia
Moskwa szuka wytłumaczenia sytuacji i śledczy mają sprawdzić rozkazy, jakie zostały wydane jednostkom stacjonującym przy granicy z Ukrainą. Jednak słyszy się także o zmasowanym wjeździe wojsk rosyjskich na tereny Ukrainy. Kreml wysyła zatem sprzeczne komunikaty.
– Władze w Rosji dość konsekwentnie zaprzeczają temu, co widzi cały świat. Po dostaniu się rosyjskich żołnierzy do ukraińskiej niewoli Putinowi trudno było zaprzeczyć obecności wojsk Rosji na Ukrainie, jednak powiedział, że żołnierze ci znaleźli się tam przez przypadek – powiedział Gość PR24 .
REKLAMA
Reakcja świata
Świat nie pozostaje bierny wobec agresji. Litwa oskarża Rosję o militarną inwazję i wzywa do spotkania na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kanclerz Merkel domaga się wyjaśnień, a Waszyngton potępia Kreml.
– Prezydent Putin na razie nie przejmuje się reakcją świata. Koszty wizerunkowe zostały już poniesione, więc niewiele ma do stracenia w tym zakresie. Jego taktyka polega na zaprzeczaniu oczywistym faktom – wyjaśniał dr Sławomir Dębski.
Donieck w stanie wojny
Każdy mieszkaniec stanowi część miasta i wnosi własny wkład w życie Doniecka. Pozornie życie w tym mieście toczy się dalej: usuwane są awarie dostaw wody i prądu, leczeni są chorzy, dostarczana jest żywność. Robi się wiele codziennych rzeczy, żeby życie trwało.
– Sytuacja w Doniecku wygląda bardzo niepokojąco. Tylko niektóre sklepy są otwarte. Przez cztery tygodnie nie było światła, a teraz jest problem z wodą. W tym momencie trudno mówić o bezpieczeństwie. Często nawet wyjście do sklepu czy na podwórko może być dużym zagrożeniem. W mieście zostali jedynie starsi ludzie, kobiety z małymi dziećmi i ci, którzy mieli pieniądze na to, by uciekać. My tu powoli tracimy już wszelką nadzieję. Bardzo chciałabym podziękować Ministerstwu Spraw Zagranicznych, które zorganizowało w Polsce kolonie dla naszych dzieci – powiedziała w PR24 Małgorzata Terlecka , Polka mieszkająca w Doniecku.
REKLAMA
PR24
Polecane
REKLAMA