Dramatyczny apel żon rosyjskich żołnierzy: gdzie są nasi mężowie?!
Młode kobiety, niektóre z małymi dziećmi, zebrały się przed bazą 331. pułku 98. Dywizji Wojsk Powietrznodesantowych. Próbowały zorganizować w Kostromie manifestację. Chciały dowiedzieć się co się dzieje z ich mężami.
2014-08-28, 19:51
Jedna z uczestniczek manifestacji Waleria Sokołowa powiedziała agencji AFP, że jej mąż, wraz z 350 współtowarzyszami i 50 żołnierzami z pobliskiej bazy Iwanowo, został skierowany na ćwiczenia na rosyjsko-ukraińskiej granicy. Było to kilka miesięcy temu. Od tamtego czasu nie dał znaku życia.
- Na początku tygodnia do bazy wróciło około 15 żołnierzy - rannych lub w trumnach - twierdzi kobieta. Jak mówiła, jej męża nie ma. Sokołowa skarży się, że dowództwo pułku odmawia potwierdzenia, czy żołnierze walczą na Ukrainie. - Jedyne, co zgodzili się nam powiedzieć, to to, że nie ma ich w Rosji - mówi.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
W czasie ostatniej rozmowy telefonicznej mąż Walerii Sokołowej powiedział, że otrzymał rozkaz opuszczenia bazy w ciężarówce i spakowania zimowych ubrań.
Przewodnicząca Komitetu Matek Żołnierzy Walentina Mielnikowa, cytowana przez niezależną telewizję Dożd, oświadczyła, że na Ukrainie, wspierając prorosyjskich separatystów, walczy prawie 15 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
Rosyjska Rada Praw Człowieka: na Ukrainie zginęło ponad 100 naszych żołnierzy>>>
REKLAMA
Anonimowy przedstawiciel NATO poinformował dziennikarzy w kwaterze Sojuszu w Mons, że liczba żołnierzy rosyjskich działających obecnie na terytorium Ukrainy jest szacowana na "dobrze ponad 1000".
Rosja konsekwentnie zaprzecza, by jej żołnierze przekroczyli granicę rosyjsko-ukraińską. Utrzymuje, że jeśli tak się stało - nastąpiło to w sposób niezamierzony.
Na początku tygodnia Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oświadczyła, że w obwodzie donieckim, ok. 20 kilometrów od granicy, zatrzymano dziesięciu rosyjskich wojskowych, przy których znaleziono dokumenty i broń. Żołnierze z 331. pułku 98. Dywizji Wojsk Powietrznodesantowych twierdzą, że zostali poinformowani przez swoje dowództwo, że jadą na zwykłe ćwiczenia. O tym, że są na terytorium obcego państwa, dowiedzieli się dopiero wtedy, gdy zostali ostrzelani przez wojska ukraińskie.
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA