Są producenci, którzy handlują z Rosją żywnością
Handel towarami spożywczymi między Rosją a Polską został bardzo ograniczony, ale istnieje . Są producenci, którzy sprzedają żywność do tego kraju.
2014-09-22, 11:44
Posłuchaj
- Eksportujemy 60 proc. produkcji, w tym do Rosji jest to koło 40 proc. – informuje Józef Sztorc, właściciel Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Hortino w Leżajsku. - Ostatnio eksport się zmniejszył o ok. 75 proc., ale nie wpadamy w panikę. Zostało kilkanaście produktów, które można tam wozić. To się wszystko pomału ułoży, bo kilkunastomilionowa Moskwa potrzebuje jeść dobrą polską żywność.
Reeksport kwitnie
W Kaliningradzie owoce i warzywa są z Białorusi, Serbii, Mołdawii. Białoruś czyści swoje magazyny, na to miejsce kupuje towar z Polski. My też tam wozimy – mówi Józef Sztorc. - Pewnie wielu z polskich przedsiębiorców polegnie na tym rynku, sytuacja ta dotyczy również kilkudziesięciu tysięcy przewoźników.
Zakłady przetwórcze na razie skupują płody rolne od rolników i nie przejmują się tym – dodaje.
Kto handluje z Rosją?
- Dzisiaj do Moskwy towary wozi Hortino, Hortex, Bonduelle i Chłodnia Siemiatycze. Rząd na razie nie robi nic, ale w niedługim czasie będzie się musiał tym zająć – uważa gość.
REKLAMA
Hortino eksportuje do Rosji warzywa i owoce. Embargo co prawda nas dotyczy – twierdzi szef ZPO-W – ale jest 14 produktów, które można tam wwozić i je wozimy. Do Rosji eksportujemy już 15 lat mimo, że były różne zawirowania. To są dobrzy płatnicy i można uzyskać tam naprawdę dobre ceny. Ten kryzys kiedyś minie, a nasz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski za poparcie unijnych sankcji wobec Rosji powinien zażądać od Unii Europejskiej odszkodowań – uważa rozmówca.
Czy jest możliwe znalezienie innych rynków zbytu? - Raczej nie, bo rynek buduje się bardzo długo. Ostatnio mieliśmy spotkania z ludźmi z Afryki, Libanu, Libii, z Emiratów Arabskich – informuje Józef Sztorc - ale oni wiedząc, że w Polsce jest nadprodukcja, chcą kupować towar od polskich przedsiębiorców i rolników za pół ceny. Natomiast do Chin czy do Wietnamu rynek dopiero trzeba zbudować.
Aleksandra Tycner, ula
REKLAMA