Boks: Włodarczyk - Drozd. "Diablo" - aż gotuje się we mnie

- Czuję  się bardzo dobrze, aż gotuje się we mnie, czuję motywację i chęć to tego, by wyjść do walki - mówił po kilkuminutowym pokazie "Diablo".

Polski czempion pytany o to, dlaczego po treningu nie widać było po nim żadnych oznak zmęczenia odparł: - Mam już tak wyćwiczony organizm, że muszę naprawdę ciężko zasuwać, żeby się spocić. Przećwiczyłem tylko kilka elementów, żeby pokazać, że nie mam zastałych kości.
Dla Włodarczyka sobotni bój będzie drugą na przestrzeni kilkunastu miesięcy walką z Rosjaninem w Moskwie - w ubiegłym roku "Diablo" znokautował w stolicy Rosji złotego medalistę olimpijskiego z Pekinu Rachima Czakijewa.
- Drozd różni się od Czakijewa, wiadomo, że nie można tych zawodników stawiać obok siebie, bo nikt nie jest taki sam - analizował mistrz WBC w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami. - Gdyby każdy był identyczny, to ułatwiłoby sprawę, ale każdy rodzi się inny, inaczej boksuje i to jest to utrudnienie. Najważniejsze jest, żeby dobrze się przygotować mentalnie. 
Na uwagę o znakomitej muskularnej sylwetce Włodarczyk zareagował z uśmiechem. - Nie przygotowuję się po to, żeby ładnie wyglądać, ale żeby być dobrze przygotowanym - stwierdził Polak zasiadający na tronie World Boxing Council od maja 2010 roku.

Na gali w Moskwie w walce o pas WBA wagi junior ciężkiej rękawice skrzyżują także Denis Lebiediew (25-2, 19 KO) i Paweł Kołodziej (33-0, 18 KO).

W zawodowej karierze Włodarczyk wygrał 49 walk, dwie przegrał, a jedną zremisował. Jego przeciwnik Drozd legitymuje się rekordem 38-1 (bez remisów). Kołodziej ma na koncie same wygrane 33-0, zaś Lebiediew notuje bilans 25-2.

REKLAMA

(ah, ringpolska.pl, polskieradio.pl)