Kolejny dzień protestów w Hongkongu. Gwałtowne starcia z policją
Trwają prodemokratyczne protesty w Hongkongu. Tysiące demonstrantów nadal blokowało finansową dzielnicę miasta. Doszło do kolejnych starć z policją.
2014-09-29, 13:37
Posłuchaj
Więcej o protestach w Hongkongu czytaj tutaj>>>
Protesty, głównie studentów i wykładowców akademickich, rozpoczęły się tydzień temu. Demonstranci domagają się demokratycznych reform. Protestują także przeciwko narzuconym przez Pekin zasadom wyboru szefa lokalnej administracji w 2017 r.
Demonstracje rozszerzyły się także na inne części Hongkongu. Demonstranci zablokowali m.in. wiele ważnych arterii komunikacyjnych.
CNN Newsource/x-news
Szef rządu Leung Chun-ying ponownie zaapelował o spokój. Zdementował pogłoski, jakoby poprosił chińską armię o pomoc w przywróceniu porządku w mieście.
Tymczasem MSZ w Pekinie oświadczyło, że Chiny sprzeciwiają się wszelkiemu wspieraniu przez zewnętrzne siły "nielegalnych ruchów" takich jak Occupy Central. Występują one także przeciwko wszelkim próbom ingerowania w wewnętrzne sprawy kraju przez inne państwa - zaznaczyła rzeczniczka resortu Hua Chinying.
REKLAMA
W odpowiedzi na wydarzenia w Hongkongu, brytyjskie MSZ w wydanym oświadczeniu napisało, że podstawą "zamożności i bezpieczeństwa" tego regionu są fundamentalne prawa, w tym prawo do demonstracji.
"Dla Hongkongu ważne jest zachowanie tych praw, a dla mieszkańców Hongkongu korzystanie z nich w ramach przewidzianych przepisami" - zaznaczyło Foreign Office. Według resortu dyplomacji "najlepszą gwarancją tych swobód jest przejście do powszechnego prawa wyborczego" i dlatego zaapelowano do wszystkich stron o "konstruktywne zaangażowanie się w debatę" o "znaczącym postępie dla hongkońskiej demokracji".
W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do kolejnych starć prodemokratycznych demonstrantów z policją, która przeciwko nim użyła m.in. gazu łzawiącego i pałek. Rannych zostało 38 osób.
Hongkongowi, który w 1997 r. został zwrócony Chinom przez Wielką Brytanię, obiecano szeroki zakres autonomii, w tym politycznej, w ramach ukutej przez byłego przywódcę ChRL Denga Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy". Tymczasem hongkońscy zwolennicy demokracji ostrzegają, że Pekin stara się stopniowo zacieśniać kontrolę polityczną nad regionem.
Jednym z tego przejawów ma być ich zdaniem sposób wybierania szefa lokalnej administracji w 2017 roku. Po raz pierwszy w historii mieszkańcy Hongkongu będą mogli wyłonić szefa administracji w wyborach powszechnych, działacze wskazują jednak, że wybór będzie zawężony do dwóch-trzech kandydatów zatwierdzonych uprzednio przez wierny władzom w Pekinie komitet nominacyjny.
Utrzymywanie kontroli nad domagającym się swoich praw Hongkongiem staje się dla rządu centralnego sporym wyzwaniem - zauważa Reuters. Pekin obawia się, że prodemokratyczne apele w Hongkongu i pobliskim Makau (należącej do Chin dawnej portugalskiej kolonii) rozszerzą się na część kontynentalną kraju, zagrażając władzy partii komunistycznej.
pp/PAP
REKLAMA