Turcja: korytarz wsparcia dla Kurdów broniących Kobani jest nierealny
Nierealny jest pomysł utworzenia korytarza do transportu sprzętu i ochotników z Turcji do obleganego przez dżihadystów kurdyjskiego miasta Kobani (Ajn al-Arab) w Syrii - ocenił szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu.
2014-10-12, 21:32
Posłuchaj
- Turcja nie może wysłać broni ani cywilów, prosząc ich o walkę z terrorystycznymi ugrupowaniami. Kto obecnie dostarczałby broń? Zresztą, wysyłanie cywilów na wojnę to zbrodnia - dodał turecki minister w wywiadzie zamieszczonym na stronie portalu informacyjnego France24.
Kurdyjscy przywódcy apelują do Turcji o stworzenie korytarza, którym do Kobani popłynęłaby pomoc i sprzęt wojskowy.
Również wysłannik ONZ do Syrii Staffan de Mistura wezwał władze w Ankarze do przepuszczenia przez granicę ochotników, którzy wzmocniliby obronę miasta.
O udzielenie pomocy Kurdom w Kobani zwracał się także do Turcji Biały Dom.
II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>
REKLAMA
Zdaniem Cavusoglu do pokonania dżihadystów potrzebne jest bardziej całościowe podejście. - Zabijanie komarów jeden po drugim to nie jest właściwa strategia. Musimy wyeliminować przyczyny obecnej sytuacji, czyli reżim (prezydenta Syrii Baszara) al-Asada - powiedział. Zapewnił, że "jeśli pojawi się wspólna strategia, Turcja poważnie rozważy jej realizację wraz z sojusznikami i zaprzyjaźnionymi państwami".
W ubiegłym tygodniu turecki parlament zdecydowaną większością zaaprobował projekt rządowej rezolucji, która zezwala armii tego kraju na interwencję zbrojną przeciwko dżihadystom w Syrii i Iraku oraz pozwala zagranicznym żołnierzom na stacjonowanie na terytorium Turcji i używanie tureckich baz wojskowych w walce z Państwem Islamskim.
Mimo to, Turcja powstrzymuje się od działania i odmawia przyłączenia się do powołanej przez USA międzynarodowej koalicji, która walczy z dżihadystami.
Według tureckich władz, kurdyjscy obrońcy Kobani należą do oddziałów samoobrony YPG, powiązanych z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) - zdelegalizowanym w Turcji ugrupowaniem, które od ponad 30 lat walczy z rządem o kurdyjską autonomię.
W Ankarze panuje jednocześnie przekonanie, że interwencja przeciwko Pańśtwu Islamskiemu wzmocni reżim prezydenta Asada, przeciwko któremu od marca 2011 trwa rebelia.
WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>
REKLAMA
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>
W Turcji dochodzi do ostrych, tłumionych przez policję i siły bezpieczeństwa protestów Kurdów, którzy zarzucają Ankarze bezczynność w obliczu groźby przejęcia Kobani przez islamistów.
Kobani ma znaczenie strategiczne ze względu na swe położenie - zdobywając je dżihadyści uzyskaliby bezpośredni dostęp do okupowanych przez siebie prowincji Aleppo i Ar-Rakka na wschodzie Syrii, a także kontrolowaliby 400-kilometrowy odcinek liczącej ok. 900 km granicy syryjsko-tureckiej.
JU/PAP
REKLAMA
REKLAMA