Prezydent Komorowski będzie świadkiem w sądzie. Zeznania złoży w swojej kancelarii

W czwartek prezydent Bronisław Komorowski będzie zeznawał jako świadek w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i b. oficera WSI płk. Aleksandra L., oskarżonych o płatną protekcję przy weryfikacji b. żołnierza WSI. Rozprawa odbędzie się w Pałacu Prezydenckim.

2014-12-14, 16:00

Prezydent Komorowski będzie świadkiem w sądzie. Zeznania złoży w swojej kancelarii

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli wprowadził specjalne przepustki dla chcących brać udział w rozprawie dziennikarzy oraz dla publiczności. W sumie ma to być niespełna 30 osób.

Na prośbę Bronisława Komorowskiego rozprawa odbędzie się w jego kancelarii. Prowadzący proces sędzia Stanisław Zdun poinformował, że chodzi o bezpieczeństwo i obowiązki służbowe głowy państwa. - Pan prezydent ma czas do końca dnia - dodał sędzia, prosząc strony postępowania o przygotowanie "syntetycznych pytań" do głowy państwa jako świadka.

Wojciechowi Sumlińskiemu (który w wypowiedziach dla mediów występuje pod pełnym nazwiskiem) i Aleksandrowi L. grozi do ośmiu lat więzienia. Ich sprawa toczy się od 2011 roku i dobiega już końca. Bronisław Komorowski zeznawał w śledztwie dotyczącym tej sprawy jeszcze jako marszałek Sejmu. Prokuratura wpisała go na listę świadków w akcie oskarżenia, gdy jeszcze nie był głową państwa.

Wojciech Sumliński i Aleksander L. zostali oskarżeni przez warszawską prokuraturę apelacyjną o powoływanie się od grudnia 2006 do stycznia 2007 r. na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI i podjęcie się - w zamian za 200 tys. zł - załatwienia pozytywnej weryfikacji oficera WSI płk. Leszka T. Ten oficer tajnych służb wojska jeszcze z PRL ostatecznie został negatywnie zweryfikowany.

REKLAMA

To właśnie on, dysponując nagraniami rozmów z oboma oskarżonymi, zainicjował śledztwo. Po przegranych przez PiS wyborach w 2007 r. zawiadomił on o sprawie Bronisława Komorowskiego, który był wtedy marszałkiem Sejmu. O sprawie dowiedziała się ABW.

Wojciech Sumliński nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że była to prowokacja Leszka T. wymierzona m.in. w Komisję Weryfikacyjną kierowaną przez Antoniego Macierewicza. W mediach zwracał uwagę na prowadzone przez siebie dziennikarskie śledztwa i sugerował, że "mógł się tym narazić wielu osobom".

Przepisy prawa nie regulują takie sytuacji, jak zeznania prezydenta kraju w roli świadka. W przeciwieństwie do zwykłych obywateli, nie ma on obowiązku stawienia się na wezwanie sądu. Może on też zaprosić sąd do własnej siedziby. Z tego przywileju skorzystał Bronisław Komorowski.

Pierwszym urzędującym prezydentem, który stawił się przed sądem jako świadek, był Lech Kaczyński. W 2006 roku zeznawał on w procesie płk. SB i UOP Jana Lesiaka, oskarżonego w sprawie inwigilacji prawicy przez UOP w latach 90.

REKLAMA

PAP, bk, kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej