Prokuratura zajmie się wyciekiem nagrania z Przemysławem Wiplerem
W czwartek "Super Express" i "Fakt" opublikowały nagranie incydentu między posłem i policjantami, do którego doszło przed warszawskim klubem nocnym w październiku 2013 roku.
2014-11-07, 15:13
Nagranie jest pozbawione dźwięku. Widać na nim m.in., że Przemysław Wipler podchodzi do funkcjonariuszy i coś do nich krzyczy, dochodzi do przepychanki. Kolejne nagranie pokazuje policjanta idącego za posłem i próbę zatrzymania Wiplera.
x-news.pl, TVP
Już w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak oświadczył, że jego jednostka zwróciła się do Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie, by ten wyznaczył prokuraturę, która we własnym postępowaniu wyjaśni wyciek nagrania, będącego dowodem w sprawie.
W piątek rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski poinformował, że sprawa została przesłana do Prokuratury Okręgowej w Płocku, która albo sama przeprowadzi postępowanie w tej sprawie, albo też zleci to jednej z podległych prokuratur rejonowych.
Kodeks karny przewiduje do dwóch lat więzienia za ujawnienie materiału dowodowego bez zgody prokuratora prowadzącego śledztwo lub sądu, przed którym toczy się proces.
Prokuratura podtrzymuje zarzuty wobec posła
W związku z incydentem z udziałem Wiplera i policjantów prokuratura skierowała do sądu w lipcu 2014 roku akt oskarżenia wobec posła.
Politykowi postawiono dwa zarzuty: "zmuszania przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, przy naruszeniu ich nietykalności cielesnej" oraz "znieważenia dwojga funkcjonariuszy słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych". Przestępstwa te są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech.
Po ujawnieniu nagrania w mediach prokuratura podtrzymała swoje zarzuty i podkreśliła, że postawiono je posłowi nie tylko na podstawie monitoringu, ale są też inne dowody - w tym zeznania osób postronnych, niebędących ani policjantami, ani towarzyszami Wiplera z jego imprezy.
Poseł, który zrzekł się immunitetu w tej sprawie, nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Po przesłuchaniu podtrzymał swoją wersję wydarzeń - że to on był ofiarą i został pobity przez policjantów - i zapowiedział wytoczenie policjantom procesu za "przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności".
W czwartek, po ujawnieniu nagrań Wipler, który obecnie kandyduje na prezydenta Warszawy, oznajmił, że będzie domagał się sprawiedliwości i oczekuje wyjaśnień ze strony komendanta głównego policji, byłego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza oraz premier Ewy Kopacz, która w czasie nagłośnienia sprawy była marszałkiem Sejmu.
x-news.pl, TVN24
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA