Szef Solidarności: masakra na Wybrzeżu jest ciągle zbrodnią nieosądzoną

- Grudniowa masakra na Wybrzeżu jest ciągle zbrodnią nieosądzoną, choć od 44 lat domagamy się sprawiedliwości, nie tylko dla poległych, ale dla setek i tysięcy rannych, bitych, represjonowanych i zmuszonych do emigracji - powiedział przewodniczący międzyzakładowej komisji Solidarności Stoczni Gdynia Roman Kuzimski.

2014-12-17, 10:17

Szef Solidarności: masakra na Wybrzeżu jest ciągle zbrodnią nieosądzoną
Obchody rocznicy masakry na Wybrzeżu w Gdańsku. Foto: x-news.pl, TVN24

Posłuchaj

Obchody rocznicy masakry na Wybrzeżu w Gdańsku. Relacja Sylwestra Pięty (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Ale czemu się dziwić, wolna Polska nie tylko nie potrafi osądzić komunistycznych oprawców, co jest trudnym procesem, ale nie potrafiła też zapewnić bezpieczeństwa swojemu prezydentowi, nie potrafi tak prostej rzeczy, jak rzetelnie przeprowadzić demokratyczne wybory - stwierdził szef Solidarności Stoczni Gdynia podczas obchodów 44. rocznicy Grudnia 70 w Gdyni. - Chciałoby się powiedzieć: sorry, taki kraj - dodał.
- Wojciech Jaruzelski i wielu mu podobnych już uniknęli sprawiedliwości, ale dziś jesteśmy świadkami kolejnej farsy, gdzie kolejny z bandytów, Czesław Kiszczak w asyście policji, jest odwożony na badanie, czy może uczestniczyć w procesie, choć parę miesięcy wcześniej biegał w kąpielówkach po Mazurach - zwrócił uwagę.
HISTORIA w portalu PolskieRadio>>>
- Dlaczego tak nieudolnie zagospodarowaliśmy naszą wolność, choć mieliśmy tak wspaniałych nauczycieli jak święty Jan Paweł II? Dlaczego pozwoliliśmy cwaniaczkom z Wiejskiej narzucić nam prywatyzację, śmieciowy rynek pracy, chorą demokrację? - zapytał. - Dlatego, że zamiast za przykładem Solidarności działać wspólnie i walczyć o swój kraj, jesteśmy narodem indywidualistów, którzy indywidualnie dają się wykorzystywać (...) Dopóki tego nie zmienimy, nic się nie zmieni - wzskazał.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński przytoczył słowa ballady o Janku Wiśniewskim: "nie płaczcie matki, to nie darmo". - Te słowa w minionych ponad 40 latach brzmiały bardzo różnie. (...) Dziś sens, znaczenie tych słów zależy od nas samych, zależy od tego, jaki ład zbudujemy w ojczyźnie, jakie decyzje będziemy podejmowali, jakie sami wyciągniemy wnioski z tej tragicznej lekcji historii - wytłumaczył. - Gdy patrzę na młodych ludzi, którzy stoją tutaj, pod pomnikiem, na harcerzy, uczniów... Wkrótce to od was będzie zależało, jaki będzie sens tych słów: "nie płaczcie matki, to nie na darmo" - zaznaczył.
Tu padły pierwsze strzały
Uroczystości z okazji tragicznych wydarzeń sprzed 44 lat rozpoczęły się o godz. 6 rano przed Pomnikiem Ofiar Grudnia 1970, nieopodal stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, gdzie padły pierwsze strzały do idących do pracy robotników. Odczytano apel poległych, a przed monumentem złożono wieńce i wiązanki kwiatów. Kompania Marynarki Wojennej oddała trzy salwy honorowe.
W porannych uroczystościach uczestniczyło kilkaset osób, m.in. mieszkańcy Trójmiasta, uczniowie, harcerze, byli i obecni stoczniowcy, rodziny i przyjaciele ofiar masakry, parlamentarzyści i przedstawiciele władz miasta. Kilkudziesięciu kibiców Arki Gdynia i Lecha Poznań odpaliło race i skandowało m.in. "Cześć i chwała bohaterom", "Będą wisieć komuniści", "My stoczniowców pamiętamy, komunistom żyć nie damy".
x-news.pl, TVN24
Po południu w Gdyni odbędzie się druga część uroczystości upamiętniających wydarzenia sprzed 44 lat. Obchody rozpocznie msza w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, po której uczestnicy nabożeństwa przejdą centralna ulicą miasta, Świętojańską, przed Pomnik Ofiar Grudnia'70 w pobliżu Urzędu Miasta. Zostaną tam złożone kwiaty, będzie odczytany apel poległych i oddana salwa honorowa. Przewidziane są wystąpienia prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka, szefa Solidarności Regionu Gdańskiego, Krzysztofa Dośli i posła PiS Janusza Śniadka.
Zobacz serwis specjalny: GRUDZIEŃ 1970>>>
W grudniu 1970 roku, w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 roku na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie), a ponad 1160 zostało rannych.
PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej