Biznesmen protestuje na dachu Bazyliki św. Piotra. Przeszkodzi w świątecznych uroczystościach?
Mieszkaniec Triestu, zaniepokojony możliwością przejęcia włoskich plaż przez przedsiębiorców z Unii Europejskiej, po raz piąty wszedł na dach bazyliki świętego Piotra, by zaprotestować.
2014-12-22, 10:00
Posłuchaj
Marcello Di Finizio domaga się spotkania w tej sprawie z premierem Matteo Renzim. Zapowiada, że bez tego nie zejdzie z dachu.
Kiedy w marcu tego roku biznesmen wszedł ostatni raz na bazylikę, po zmuszeniu go do zejścia watykańska żandarmeria przetrzymała go krótko w areszcie, a sędzia zakazał powrotu w okolice Watykanu. Mężczyzna nie podporządkował się i w niedzielę, wraz z tłumem pielgrzymów i turystów, powrócił tam. Nie dostał się na kopułę, jak poprzednio. Zatrzymał się na dachu nad fasadą, nad główną loggią, z której już niebawem papież Franciszek skieruje do wiernych bożonarodzeniowe orędzie "Urbi et orbi". Biznesmen wyjaśniał agencji AP, że w tym miejscu jest lepiej widoczny i jego protest nie zostanie niezauważony.
TVP/x-news
Protestujący ma z sobą przenośny komputer i latarkę. Zapowiada, że spędzi na dachu święta, a nawet pozostanie tak długo, jak to będzie konieczne. Nie ma ze sobą jedzenia, picia ani koca. Jak wyjaśnia, jeżeli spadnie z wycieńczenia i zabije się, to ci, którzy nie chcą z nim rozmawiać, będą według niego winni morderstwa.
REKLAMA
- Jeśli ktoś spróbuje mnie powstrzymać, skończy się to tragedią - powiedział biznesmen agencji AP. - Nie mam żadnej siatki zabezpieczającej, więc jeśli ktoś będzie próbował mnie złapać - spadnę - dodał.Marcello Di Finzio protestuje przeciwko temu, że od 2016 roku w przetargach na plaże będą brać udział przedsiębiorcy z krajów unijnych, co jego zdaniem zrujnuje Włochów. Sam jest właścicielem nadmorskiej restauracji w Trieście.
Biznesmen po raz pierwszy wspiął się na kopułę bazyliki w 2012 roku.
IAR, AP, bk
REKLAMA