Premier League: Steven Gerrard odejdzie z Liverpoolu. "To najtrudniejszy dzień w mojej karierze"
Steven Gerrard, kapitan Liverpoolu i legendarna postać na Anfield Road, zdecydował się ogłosić, że trwający sezon będzie jego ostatnim w barwach tego zespołu.
2015-01-02, 16:40
Fanom Liverpoolu trudno wyobrazić sobie swój klub bez Stevena Gerrarda.
34-letni zawodnik jest wychowankiem klubu, swój pierwszy zawodowy kontrakt podpisał w 1997 roku, od tego czasu budował na Anfield Road swoją legendę - i z całą pewnością nie jest to przesadne określenie.
"Gram dla Jona-Paula" - przyznał Gerrard na łamach swojej autobiografii. 10-letni Jon-Paul Gilhooley był starszym o dwa lata kuzynem Stevena i najmłodszą z 96 ofiar tragedii Hillsborough 25 lat temu.
Dla kibiców Liverpoolu nie ma większej świętości niż pamięć o ludziach, którzy zginęli tego dnia w największej stadionowej tragedii w Anglii podczas meczu "The Reds" z Nottingham Forrest, a dla wielu Gerrard reprezentuje właśnie to, z jakim szacunkiem piłkarze powinni podchodzić do historii klubu. Inna sprawa, że wielbiony w mieście Beatlesów Stevie G przez lata pisał najnowszą historię na Anfield Road.
REKLAMA
Gerrard już wcześniej udzielił kilku wywiadów, w których nie wykluczał, że bieżący sezon może być jego ostatnim w barwach Liverpoolu. W lipcu doświadczony piłkarz zakończył reprezentacyjną karierę. W barwach "Synów Albionu" wystąpił 114 razy, strzelając 21 bramek.
- Po tym sezonie zamierzam dalej grać w piłkę. Muszę poczekać, aby się przekonać, czy w przyszłym sezonie będę dalej w Liverpoolu, czy gdzieś indziej. Decyzja należy do klubu - powiedział zawodnik w wywiadzie dla dziennika "Daily Mail".
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Gerrard nigdy nie dał kadrze tyle, ile od niego oczekiwano. Anglia na arenie międzynarodowej nie odniosła z nim w składzie żadnego większego sukcesu, a przekonanie wielu kibiców o tym, że ich narodowy zespół jest w światowej czołówce, kilka razy było brutalnie weryfikowane. Z Gerrardem w składzie ani razu na wielkim turnieju Anglicy nie zaszli dalej niż do ćwierćfinału.
Gerrard nie może też odżałować tego, że nie udało mu się sięgnąć po mistrzostwo Anglii. Liverpool w poprzednim sezonie miał tytuł na wyciągnięcie ręki, ale swoją szansę stracił w samej końcówce sezonu. Swoją rolę odegrał w tym także Gerrard, który w meczu z Chelsea poślizgnął się i stracił piłkę w środku boiska. "The Blues" wykorzystali to i przypieczętowali zwycięstwo, a na koniec sezonu tytuł trafił do Manchesteru City.
REKLAMA
Wydawało się, że trudno znaleźć kogoś, komu w Anglii mistrzostwo należałoby się bardziej niż Gerrardowi. Piłka jest jednak bezlitosna a piłkarz boleśnie się o tym przekonał.
Największym sukcesem Gerrarda pozostaje wygranie Ligi Mistrzów w 2005 roku, kiedy to został najmłodszym w historii kapitanem zespołu, który uniósł to trofeum.
W Premier League jest postacią legendarną, przez wielu uważany wręcz za symbol "brytyjskości" w futbolu. Ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Wielkie serce do gry, waleczność, żywiołowa gra i walka - to znaki firmowe Gerrarda. A czysto piłkarsko - rewelacyjny strzał z dystansu i świetne przerzuty.
Wśród krytyków Gerrarda pojawiały się głosy, że Anglik chce grać jako wolny zawodnik, nie jest rozgrywającym, za którego się go uważa, brakuje mu zdyscyplinowania taktycznego i chłodnej głowy.
REKLAMA
Po (mimo wszystko) świetnym poprzednim sezonie Liverpoolu, obecny jest pasmem rozczarowań. 8. pozycja w Premier League, brak awansu z grupy w Lidze Mistrzów... Gerrard patrząc w tabelę widzi, że szanse na tytuł są już praktycznie stracone, Liverpool potrzebowałby cudu, by odrobić stratę do prowadzących Chelsea i Manchesteru City. Dla zawodnika koniec marzeń o mistrzostwie musi być wyjątkowo ciężki, podobnie jak decyzja o rozstaniu z klubem.
Angielskie media spekulują, że pomocnik może trafić do amerykańskiej Major League Soccer. Gerrard w piątek wydał swoje oświadczenie.
"To dla mnie najtrudniejszy dzień w karierze. Będę kontynuował karierę, ale w tym momencie nie mogę jeszcze powiedzieć gdzie. Na pewno nie będzie to klub, który rywalizuje z "The Reds". Gra dla Liverpoolu była dla mnie przywilejem, cieszyłem się każdą sekundą bycia w klubie. Decyzja jest podyktowana tym, że chciałbym doświadczyć czegoś nowego w mojej karierze. Chcę mieć pewność, że nie będę niczego żałował, gdy już skończę grać w piłkę" - brzmi oświadczenie piłkarza na stronie Liverpoolu.
REKLAMA
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA