"Jesteśmy zdeterminowani żeby razem walczyć z terroryzmem". W Paryżu spotkanie szefów MSW UE
- Terroryzm nie rozróżnia krajów ani kontynentów, stąd inicjatywa spotkania ministrów w Paryżu w celu lepszej ochrony obywateli - oświadczył francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve.
2015-01-11, 17:14
Posłuchaj
Nad Sekwanę przybyli ministrowie spraw wewnętrznych kilkunastu państw Unii, szef departamentu sprawiedliwości USA i zastępca szefa amerykańskiego departamentu spraw wewnętrznych oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej - odpowiedzialny za sprawy migracji i problematykę wewnętrzną - Dimitris Avramopoulos i koordynator europejski do walki z terroryzmem - Gilles de Kerchove. Wśród zebranych była polska minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. W poniedziałek minister będzie gościem "Sygnałów dnia" w radiowej Jedynce.
Spotkanie zostało zaplanowane w związku z dramatycznymi wydarzeniami ostatnich dni - atakiem terrorystycznym w redakcji tygodnika Charlie Hebdo, zamachami na policjantów i na sklep z koszerną żywnością. Zginęło siedemnaście osób, a kilkanaście odniosło obrażenia.
Szefowie MSW krajów europejskich oraz prokurator generalny USA Eric Holder opowiedzieli się za wzmocnieniem kontroli na zewnętrznych granicach UE - głosi wspólna deklaracja wydana po spotkaniu w Paryżu.
Modyfikacja traktatu z Schengen?
Hiszpania chciałaby wprowadzenia pewnych kontroli także wewnątrz strefy Schengen - wyjaśnił jeszcze przed spotkaniem szef MSW tego kraju Jorge Fernandez Diaz.
REKLAMA
- Będziemy bronić ustanowienia kontroli na granicach i jest możliwe, że w konsekwencji trzeba będzie zmodyfikować traktat z Schengen - powiedział minister dziennikowi "El Pais".
Jak sprecyzował, Hiszpania chce ustanowienia "określonych kontroli nie będących w sprzeczności z zasadą swobodnego przemieszczania się". Chodzi o to, by "osoby, które stanowią zagrożenie lub co do których istnieją uzasadnione wątpliwości, że mogą być terrorystami, nie wykorzystywały wolności przemieszczania się ze szkodą dla naszej wolności i naszego bezpieczeństwa".
- Mobilność wewnątrz Unii Europejskiej ułatwia przemieszczanie się dżihadystom do jakiegokolwiek kraju, w tym także do naszego - oznajmił hiszpański minister. Podał liczbę około 3 tys. pochodzących z Europy bojowników walczących na Bliskim Wschodzie i ocenił, że mogą oni powrócić do krajów unijnych i będą stanowić zagrożenie.
- Setki osób tego rodzaju mogą swobodnie przemieszczać się po Europie - oznajmił Fernandez Diaz.
REKLAMA
Połączyć siły
W Paryżu gospodarz niedzielnego spotkania, francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve oświadczył, że jak najszybciej należy podjąć prace, by "wzmocnić, bez zmiany europejskiego prawa, kontrole europejskich obywateli w czasie przekraczania zewnętrznych granic" Unii. - Wszyscy jesteśmy zgodni w sprawie pogłębionych kontroli pewnych pasażerów na podstawie określonych kryteriów - powiedział Cazeneuve.
Europejscy ministrowie w deklaracji ocenili jako "niezbędną" współpracę z operatorami internetu w celu identyfikowania i bezzwłocznego usuwania z sieci "treści podżegających do nienawiści i terroru".
Zebrani w Paryżu zgodzili się też co do "pilnej potrzeby" wymiany danych europejskich pasażerów lotniczych (tzw. system PNR).
Unijna lista zagranicznych bojowników
Jeszcze przed spotkaniem szef MSW Belgii Jan Jambon zaapelował o stworzenie unijnej listy zagranicznych bojowników. "Współpraca między służbami naszych krajów jest kluczowa; należy ustanowić europejską listę zagranicznych bojowników" - napisał minister na Twitterze. Belgia była wśród pierwszych krajów UE, które uznały za groźnych powracających do Europy uczestników konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie.
REKLAMA
"Samotny wilk"
Natomiast Eric Holder, prokurator generalny i minister sprawiedliwości USA, zapowiedział, że 18 lutego w Waszyngtonie odbędzie się szczyt poświęcony bezpieczeństwu.
- Zgromadzimy wszystkich naszych sojuszników, aby omówić sposoby przeciwdziałania brutalnemu ekstremizmowi na całym świecie - powiedział dziennikarzom po zakończeniu paryskiego spotkania.
REKLAMA
W rozmowie z amerykańską telewizją NBC Holder oświadczył, że Stany Zjednoczone są "w stanie wojny z terrorystami", którzy stosują przemoc i odwołują się do islamu, by usprawiedliwić swoje działania. Amerykanie powinni czuć się bezpieczni, ale - jak mówił Holder - jego samego dręczy "niepokój, że pojawi się "samotny wilk", który nie zostanie wykryty".
CNN Newsource/x-news
Wielki marsz przeciwko terroryzmowi
Wielki marsz przeciwko terroryzmowi przeszedł w niedzielę po południu ulicami Paryża. Jego uczestnicy, wśród których byli również przywódcy państw, w tym premier Ewa Kopacz, oddali hołd 17 ofiarom zamachów, do jakich doszło w ostatnich dniach we Francji.
REKLAMA
Liczbę uczestników niedzielnej manifestacji oszacowano nawet na blisko milion osób. Już od rana mieszkańcy Paryża, a także przyjezdni gromadzili się na placu Republiki, skąd po godz. 15 wyruszył marsz w kierunku placu Narodu.
W stan pełnej gotowości postawiono 5,5 tysiąca funkcjonariuszy w całej stolicy. Ponad 2 tysiące z nich czuwa nad bezpieczeństwem podczas marszu. Na paryskich dachach rozmieszczono także snajperów.
W marszu brali udział także europejscy politycy, na czele z prezydentem Francji Francois Hollandem. Wśród obecnych są między innymi premierzy Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Turcji, a także kanclerz Niemiec, prezydent Ukrainy oraz szefowie Rady i Komisji Europejskiej.
Śmierć zamachowców
Bracia Cherif i Said Kouachi, sprawcy zamachu na siedzibę tygodnika, zginęli po dwóch dniach obławy podczas szturmu francuskich antyterrorystów w Dammartin-en-Goele, ok. 40 km na północ od Paryża. Tego samego dnia został zabity przez siły bezpieczeństwa Amedy Coulibaly, który w czwartek na przedmieściu Paryża, w Montrouge, zastrzelił policjantkę, a w piątek wziął kilkunastu zakładników w sklepie żydowskim we wschodniej części stolicy Francji. Na wolności pozostaje wspólniczka Coulibaly'ego, 26-letnia Hayat Boumeddiene, którą media określają jako najbardziej poszukiwaną kobietę we Francji.
REKLAMA
Bracia Kouachi i Coulibaly twierdzili w piątek, że współpracują i potwierdzili przynależność odpowiednio do Al-Kaidy w Jemenie oraz Państwa Islamskiego.
Na Bliskim Wschodzie i niektórych rejonach Francji zwolennicy Al-Kaidy i Państwa Islamskiego wychwalają sprawców zamachu w redakcji "Charlie Hebdo", nazywając ich "lwami kalifatu". Tygodnik, któremu od dawna grożono za wyśmiewanie islamu, planuje na przyszły tydzień wydanie specjalne, przygotowywane w biurach innej gazety.
ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>
IAR/PAP/iz/pp/mr
REKLAMA
REKLAMA