Seryjny gwałciciel dzieci zgłosił się na badania. Pozostanie w izolacji?
Henryk Z., który po odbyciu kary 25 lat więzienia za gwałt i morderstwo 5-miesięcznego dziecka, wyszedł 17 stycznia na wolność, zgłosił się do ośrodka psychiatrii sądowej w Gostyninie. Po badaniach gdański sąd zdecyduje o przyszłości mężczyzny.
2015-02-16, 15:35
Posłuchaj
Seryjny gwałciciel i morderca zostanie poddany obserwacji, która potrwa nie dłużej niż 4 tygodnie - mówi rzecznik sądu okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski. Po tej obserwacji biegli psycholog i seksuolog wydadzą opinię, czy resocjalizacja tej osoby przebiegła pomyślnie.
Jeśli sąd uzna, że Henryk Z. stanowi zagrożenie dla społeczeństwa, możliwe są różne scenariusze, w tym jego dalsza izolacja w ośrodku w Gostyninie. Sąd może też orzec nadzór prewencyjny. Rozprawa w sprawie stałej izolacji Henryka Z. odbędzie się 16 marca.
Na początku lutego Henryk Z. stawił się w Gdańsku na badania, które przeprowadzili psychiatrzy i psycholog. Po ich wykonaniu biegli zdecydowali, że mężczyzna powinien zostać poddany dłuższej obserwacji psychiatrycznej w Gostyninie.
Henryk Z. został objęty tak zwaną ustawą o bestiach, która ma zatrzymać w izolacji potencjalnie groźnych skaranych. Wyszedł jednak na wolność.
Pół roku przed terminem jego zwolnienia dyrektor sztumskiego więzienia, gdzie Henryk Z. odbywał karę, złożył w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wniosek o ewentualne uznanie mężczyzny za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i umieszczenie go w ośrodku z zaburzeniami dysocjacyjnymi w Gostyninie.
REKLAMA
- Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa - głosiła opinia biegłych wykonana jeszcze podczas pobytu Henryka Z. w zakładzie karnym, którą przytacza TVN24.
Sąd nie zdążył jednak tego wniosku rozpoznać w terminie, co rzecznik tego sądu Tomasz Adamski tłumaczył opóźnieniem w wydaniu opinii przez biegłego seksuologa. Jak wyjaśniał Adamski, sędzia zajmujący się sprawą Henryka Z. kilkukrotnie ponaglał biegłego, chcąc uzyskać od niego opinię. W końcu opinia wpłynęła, ale już po zwolnieniu Henryka Z. z więzienia.
- To wiąże się z opuszczaniem zakładów karnych przez przestępców dokonujących najcięższych przestępstw na szkodę małoletnich - alarmował rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Zwrócił się on do ministra o wypracowanie i wdrożenie rozwiązań systemowych, które nakazałyby sądom i biegłym sądowym rozpoznanie tych spraw przed zakończeniem odbywania kary przez osoby, których wnioski te dotyczą.
Jak przypomina portal swidnica24.pl, Henryk Z. pierwszego gwałtu, na 10-latku, dopuścił się już w ósmej klasie szkoły podstawowej. Jego kolejnymi ofiarami były 10-latka, 15-latek, 10-latek i 8-latek. Za te czyny był trzykrotnie karany więzieniem, przebywał też w szpitalu psychiatrycznym, z którego jednak uciekał. W 1989 roku zgwałcił i zabił niemowlę.
REKLAMA
IAR/PAP/tvn24/swidnica24/fc
REKLAMA