Ostry apel meksykańskich artystów. Przestępczość i korupcja przeżarły kraj
Reżyser, zdobywca 3 Oscarów za film „Birdman” – Alejandro González Iñárritu mówi o znikaniu ludzi. Wtóruje mu znany literat. Społeczeństwo ma dość, a państwo pogrąża się w chaosie.
2015-03-09, 17:40
Posłuchaj
Wielu przedstawicieli świata kultury Meksyku bardzo niepokoi przestępczość i nadużywanie stanowisk na wszystkich szczeblach lokalnej władzy. Pisarz Fernando del Paso, który w miniony weekend podczas Międzynarodowych Targów Czytelniczych na meksykańskim półwyspie Jukatan otrzymał prestiżową nagrodę literacką, w czasie jej odbierania wyznał, że boli go dusza, bo los Meksyku jest rujnowany. Eseista i poeta mówił również o poważnym problemie znikania ludzi w jego kraju, w tym o sprawie zaginięcia 43 studentów w mieście Iguala. Na ten sam problem zwrócił uwagę twórca „Birdmana”. Dawniej porywano dla okupu, głównie bogatych ludzi. Dziś uprowadza się nawet sprzedawcę warzyw czy napojów. Rząd jest częścią systemu, który do szpiku kości jest przeżarty korupcją – mówił w jednym z wywiadów. Stwierdził też, że nie może odciąć się od swoich korzeni, mimo że korupcja w Meksyku dotyka najbardziej podstawowych dziedzin życia mieszkańców.
Dramatycznie wysoką przestępczością w Meksyku przejęci są nie tylko jego mieszkańcy – YouTube / Publicystyka TVP
Studenci, którzy zaginęli w mieście Iguala w stanie Guerrero pod koniec września ubiegłego roku mieli przyjechać tam, by zakłócić wiec wyborczy żony burmistrza miasta. Na jego polecenie 43 osoby zostały przekazane przez policję bandytom z lokalnego gangu, ci zaś dokonali na nich egzekucji na pobliskim wysypisku śmieci. Zwłoki spalili, rozdrobnili i wrzucili do rzeki San Juan. 2 spośród 8 worków ze szczątkami nie opróżnili, a wrzucili do wody w całości. Policyjnym nurkom udało się je wyłowić, dzięki czemu możliwa, choć bardzo trudna jest analiza DNA i ustalenie tożsamości ofiar. Do czasu zakończenia tych procedur i oficjalnego ogłoszenia wyników część rodzin pomordowanych nie chce przyjąć do wiadomości śmierci swoich krewnych, publicznie wyrażając protesty.
REKLAMA
IAR/jż
REKLAMA