Szef NATO: Rosja cały czas zbroi separatystów
- Rosja nadal zbroi i szkoli separatystów na wschodzie Ukrainy - poinformował sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Zaapelował do Moskwy o respektowanie rozejmu w rejonie konfliktu poprzez całkowite wycofanie się z tego obszaru.
2015-03-11, 12:17
Posłuchaj
- Obserwujemy dostawy sprzętu, sił, szkolenia, a to znaczy, że Rosja jest nadal obecna na wschodzie Ukrainy - powiedział Stoltenberg.
We wtorek Victoria Nuland z amerykańskiego departamentu stanu poinformowała, że w ostatnich dniach granicę z Ukrainą przekroczyły rosyjskie czołgi oraz inne pojazdy wojskowe.
Działania Rosji jednoznacznie są oceniane jako łamanie porozumienia z Mińska. W połowie lutego przywódcy Rosji, Niemiec, Francji oraz Ukrainy uzgodnili między innymi zawieszenie broni oraz stworzenie sfery buforowej. Z rejonu konfliktu miał być wycofany ciężki sprzęt.
- Nadal widzimy obecność Rosji i jej silne wsparcie dla separatystów we wschodniej Ukrainie - mówił w środę szef NATO. - Apelujemy więc do Rosji, by wycofała wszystkie swoje siły ze wschodu Ukrainy i respektowała porozumienie z Mińska - dodał.
REKLAMA
KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>
Informacje napływające ze wschodniej Ukrainy wskazują na to, że separatyści nie mają zamiaru dostosować się do porozumienia. W ciągu ostatniej doby zginął jeden ukraiński wojskowy, a czterech zostało rannych. Ogółem w szpitalach przebywa 408 żołnierzy, z tego 15 w stanie ciężkim.
Minionej nocy separatyści atakowali Ukraińców dziesięć razy. Przeważnie atakowane są okolice donieckiego lotniska - z moździerzy i granatników. Niespokojnie jest także w Szyrokine pod Mariupolem. Sztab zapewnia, że wojsko jedynie odpowiada na ataki. Umacnia także swoje pozycje w okolicach frontu.
Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk podkreśla, że rosyjskie dowództwo nie tylko utworzyło wspólną armię tak zwanej Noworosji, czyli samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej, ale też bierze aktywny udział w tworzeniu miejscowych służb bezpieczeństwa. Do Zagłębia Donieckiego wysyłani są byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy z okupowanego przez Rosję Krymu.
IAR/PAP/asop
REKLAMA