Marcin Kiepas (Admiral Markets): uspokojenie po silnej wyprzedaży złotego
Złoty konsoliduje się po silnej kilkugroszowej wyprzedaży we wtorek. Nastroje na rynku wciąż jednak pozostają słabe, więc jego dalsze osłabienie nie jest wykluczone.
2015-03-11, 15:03
Po wczorajszym silnym osłabieniu, środowy poranek przynosi stabilizację notowań złotego. O godzinie 09:05 za euro trzeba było zapłacić 4,1530 zł, dolar kosztował 3,8988 zł, a szwajcarski frank 3,8892 zł.
Fala wyprzedaży złotego przetoczyła się wczoraj przez rynek walutowy. Równie silnie traciły też inne waluty regionu. Przyczyny wyprzedaży były bowiem globalne. Związane były z przyszłotygodniowym posiedzeniem amerykańskiego Fed-u (18 marca), który jak się oczekuje, zrobi kolejny krok w kierunku pierwszej po latach podwyżki stóp procentowych w USA. To napędzało umocnienie dolara, stając się jednocześnie impulsem do spadków cen surowców i przeceny na Wall Street.
Mieszanka strachu przed Fed, umacniającego się dolara oraz pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych wywołała we wtorek przecenę złotego. Jedną z największych w ostatnich miesiącach. Kurs EUR/PLN wzrósł na koniec dnia do 4,1559 zł z poziomu 4,1146 zł dzień wcześniej, znosząc swoje tygodniowe spadki. Dolar podrożał we wtorek z 3,7906 zł do 3,8904 zł na zamknięciu, wyznaczając nowe 6-letnie maksima. Szwajcarski frank natomiast wykonał w tym samym czasie skok z 3,8460 zł do poziomu 3,8850 zł.
Dzisiejszy poranek przynosi stabilizację notowań polskiej waluty po wczorajszej wyprzedaży. Teoretycznie taki stan rzeczy mógłby utrzymać się do końca dnia, a nawet przerodzić się w jakąś próbę korekcyjnego odreagowania. Tyle tylko, że nastroje na rynkach nie są obecnie najlepsze (dodatkowo humory inwestorom psują opublikowane dziś kolejne słabe dane z chińskiej gospodarki - produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna w okresie styczeń-luty 2015), co zwiększa ryzyko dalszej deprecjacji złotego. Stąd też należy liczyć się z takim scenariuszem w kolejnych godzinach. Zwłaszcza, że przy stosunkowo ubogim kalendarium wydarzeń gospodarczych, przyszłotygodniowe posiedzenie Fed i obawy z nim związane, wciąż pozostaną dla inwestorów tematem numer jeden.
Obserwowana przecena złotego, jakkolwiek robi teraz wrażenie, nie jest stanem naturalnym dla niego. Niezmiennie bowiem głównymi determinantami zachowania polskiej waluty w średnim terminie pozostaje uruchomiony przez ECB europejski program QE (i spodziewany w związku z nim napływ kapitałów do Polski) oraz oczekiwane w kolejnych kwartałach przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Polsce i systematyczne wychodzenie z procesów deflacyjnych. W obu przypadkach są to czynniki pozytywne, więc w średnim terminie bardziej prawdopodobne jest umocnienie niż osłabienie złotego. W tym nawet do amerykańskiego dolara.
Sytuacja techniczna na wykresie dziennym EUR/PLN każe wczorajszą zwyżkę traktować jako dynamiczną, ale tylko korektę w trendzie spadkowym. Najbliższe opory znajdują się w okolicach 4,18 zł, 4,20 zł i 4,2240 zł. To one wyznaczają kres tejże korekty.
Jako ruch korekcyjny należy też traktować wzrost kursu CHF/PLN. Kursu, który od połowy lutego porusza się w kanale o lekko spadkowym nachyleniu. Jego dolne ograniczenie tworzy obecnie wsparcie na 3,8350 zł, a górne opór w okolicach 3,9040 zł. Dopiero definitywne pokonanie tego ostatniego poziomu zmieni układ sił na wykresie i może zwiastować ruch w kierunku psychologicznej bariery 4 zł.
Z zupełnie różną sytuacją do dwóch opisanych wyżej mamy do czynienia na wykresie USD/PLN. Dominacja strony popytowej jest bezdyskusyjna. Celem zwyżki są w tej chwili maksima z 2009 roku, czyli poziom 3,9076 zł. Poziom ten prawdopodobnie zostanie przetestowany przed przyszłotygodniowym posiedzeniem Fed. Nie ma jednak pewności, że zostanie on definitywnie pokonany.
Marcin Kiepas, Admiral Markets AS Oddział w Polsce