Izraelska prasa: Netanjahu wygrał, bo postawił na bezpieczeństwo kraju

Blok Likud zwyciężył w wyborach parlamentarnych w Izraelu dzięki temu, że większość Izraelczyków zgadza się z przesłaniem jego lidera, premiera Benjamina Netanjahu; problemy krajowe ustępują ważniejszej kwestii zapewnienia bezpieczeństwa - pisze izraelska prasa. Ostry komentarz na jego temat zamieścił też "New York Times".

2015-03-18, 12:57

Izraelska prasa: Netanjahu wygrał, bo postawił na bezpieczeństwo kraju
Partia Benjamina Netanjahu znów zwyciężyła w wyborach parlamentarnych w Izraelu. Foto: PAP/EPA/ABIR SULTAN

Posłuchaj

Dr Łukasz Fyderek, z Instytut Bilskiego i Dalekiego Wchodu Uniwersytetu Jagiellońskiego, o tworzeniu koalicji przez Benjamina Netanjahu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Konserwatywny Likud wygrał wtorkowe przedterminowe wybory parlamentarne, zdobywając 30 mandatów w 120-osobowym Knesecie, centrolewicowy Blok Syjonistyczny uzyskał 24 mandaty, a sojusz partii arabskich - 14 mandatów. Są to dane po przeliczeniu 99 proc. głosów.

Komentator "Jerusalem Post" ocenia, że zaskakująco dobry wynik Likudu to skutek tego, że większość społeczeństwa, choć nie przepada za samym Netanjahu, to co do zasady zgadza się z jego postulatami: "region jest niebezpieczny; Iran stanowi zagrożenie; Palestyńczyków tak naprawdę nie interesuje pokój; Izrael potrzebuje przywódcy, który potrafi postawić na swoim".

Publicysta ocenia, że przesłanie Netanjahu - najpierw ochrona życia obywateli i zapewnienie krajowi bezpieczeństwa, dopiero później sprawy krajowe takie jak wysokie koszty życia - znalazła wśród wyborców uważnych słuchaczy. "Poza granicami (Izraela) przesłanie to może być wyśmiewane, ale trafiło w czuły punkt tu, gdzie żyją sami wyborcy, gdzie zagrożenie jest realne" - podkreśla.

Brutalna kampania

Według komentatora "JP" po trzymiesięcznej, brutalnej kampanii wyborczej Netanjahu musi na czele nowego rządu powrócić do palących problemów kraju i na arenie międzynarodowej, a w pierwszej kolejności zadzwonić do prezydenta USA Baracka Obamy, nie czekając na okolicznościowe gratulacje z Waszyngtonu.

REKLAMA

Po tygodniach napiętych stosunków między Izraelem a USA Netanjahu musi dokonać "resetu", choćby nawet amerykańska administracja zażądała wymiany izraelskiego ambasadora w Waszyngtonie. Powinien też zdystansować się od niektórych swoich wypowiedzi z kampanii, np. tej, że za jego rządów nie może być mowy o powstaniu państwa palestyńskiego.

Relacje z USA i UE

Pojednanie jest w interesie obu krajów - podkreśla komentator "JP". USA i Izrael muszą zakończyć spory o negocjowane porozumienie atomowe z Iranem i ustalić, jak poradzić sobie z tą sprawą. Izrael potrzebuje też wsparcia USA na froncie palestyńskim - dodaje, przypominając inicjatywy Palestyńczyków w Międzynarodowym Trybunale Karnym oraz planowany projekt palestyńsko-unijnej rezolucji, który ma trafić do Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Netanjahu musi też przekonać do siebie przywódców europejskich, szczególnie "trzy filary UE": Niemcy, Francję i Wielką Brytanię. W tym celu powinien szybko przygotować inicjatywę reaktywującą pogrążone w impasie rozmowy z Palestyńczykami i przekonać partnerów o powadze swych zamiarów. Publicysta przewiduje, że w ramach okazywania dobrej woli Netanjahu może odmrozić przekazywanie pieniędzy z palestyńskich podatków i ceł, które rząd izraelski wstrzymał w styczniu, gdy władze Autonomii Palestyńskiej złożyły dokumenty w sprawie przystąpienia do MTK.

Poparcie sefardyjskich Żydów

Zdaniem innego publicysty "Jerusalem Post" prawicowy Likud swoje zwycięstwo zawdzięcza Netanjahu, który w kampanii wyborczej zdobył poparcie sefardyjskich Żydów, nazywanych w Izraelu obywatelami drugiej kategorii. Skarżą się oni, że są dyskryminowani przez aszkenazyjskich Żydów, którzy dominują wśród izraelskiej lewicy, w środowiskach akademickich i w mediach.

REKLAMA

"+Drugiemu Izraelowi+ nie podobało się, że w mediach Netanjahu był (już niemal) odsuwany od władzy, a jego miejsce zajmował Blok Syjonistyczny Isaaka Herzoga i Cipi Liwni, którzy (...) są potomkami byłych parlamentarzystów" - podkreśla komentator. W tym kontekście hasło lewicy "każdy, byle nie Bibi (Netanjahu)" było prawicy bardzo na rękę - dodaje.

IL CHANNEL 2/x-news

"New York Times" ostro o Netanjahu

Polityka spalonej ziemi, jaką premier Izraela i szef Likudu Benjamin Netanjahu zastosował przed wtorkowymi wyborami do parlamentu, obnażyła podziały w kraju, a jemu utrudniła stawienie czoła problemom na arenie międzynarodowej - pisze w "New York Times".

REKLAMA

Przedterminowe wybory parlamentarne w Izraelu "obnażyły wyzwania, przed jakimi stoi kraj, i prawdziwe intencje ludzi, którzy nim kierują" - podkreśla "New York Times" w środowym komentarzu redakcyjnym, dodając, że demagogiczne wystąpienia premiera Benjamina Netanjahu, lidera zwycięskiego bloku wyborczego Likud, pozbawiły go "wszelkiego prawa do reprezentowania wszystkich Izraelczyków".

Zachowanie Netanjahu w ostatnich latach na czele rządu już dawno wielu przekonało, że nie jest on zainteresowany pokojowym rozwiązaniem konfliktu z Palestyńczykami - ocenia "NYT" - jednak jego wypowiedź sprzed kilku dni - o tym, że za jego rządów nie powstanie państwo palestyńskie - "obnażyła jego dwulicowość, potwierdziła podejrzenia Palestyńczyków i dodatkowo utrudni mu naprawę relacji z (prezydentem USA) Barackiem Obamą, który mocno zaangażował się w dążenie do dwupaństwowego rozwiązania".

"Demagogia Netanjahu" podsyciła też wewnętrzne podziały w kraju - ocenia dziennik, przypominając wypowiedzi polityka o rzekomym spisku sił z zagranicy przeciwko jego rządowi, zapowiedzi budowy kolejnych osiedli żydowskich czy alarmistyczne uwagi o wyższej frekwencji wśród arabskich obywateli kraju. "W swojej desperacji Netanjahu uciekał się do siania paniki i antyarabskich ataków, jednocześnie ignorując tematy, które Izraelczycy wskazywali jako najbardziej niepokojące, czyli wysokie koszty mieszkania i codziennego życia" - zaznacza "NYT".

pp/PAP/IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej