Wyrok w sprawie Nangar Khel. Sąd uznał winę trzech żołnierzy
Kary w zawieszeniu - od 2 lat do 6 miesięcy - wymierzył w czwartek Wojskowy Sąd Okręgowy czterem żołnierzom oskarżonym o zbrodnię wojenną w Nangar Khel. Sąd uznał, że to nie zbrodnia wojenna, lecz rozkaz wykonany niezgodnie z jego treścią i z zasadami użycia broni.
2015-03-19, 12:29
Posłuchaj
Jednemu z wojskowych sąd warunkowo umorzył postępowanie.
W sierpniu 2007 r. w ostrzale z broni maszynowej i moździerza afgańskiej wioski Nangar Khel w zginęło sześć osób, a trzy zostały ranne. To pierwszy w Polsce po II wojnie światowej proces ws. zbrodni wojennej.
W zeszłym tygodniu prokurator wojskowy ppłk Gerard Konopka zażądał kary 8 lat więzienia dla ppor. Łukasza Bywalca , który jako jedyny wciąż jest w wojsku, 12 lat - dla chor. rez. Andrzeja Osieckiego, 8 lat - dla plut. rez. Tomasza Borysiewicza i 5 lat dla - st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego. Wszyscy zgodzili się na podanie swoich nazwisk.
Trzej pierwsi mieliby też zapłacić po ponad 80 tys. zł zadośćuczynienia rodzinom i ofiarom tragedii oraz od tysiąca do 800 zł nawiązki na cel społeczny. Ponadto prokurator chce od 5 do 3 lat pozbawienia praw publicznych i "podania wyroku do wiadomości publicznej"
REKLAMA
Pierwszy wyrok - uniewinniający
W pierwszym procesie sąd uniewinnił wszystkich siedmiu oskarżonych. Po apelacji prokuratury izba wojskowa Sądu Najwyższego skierowała sprawę czwórki z nich do ponownego rozpatrzenia.
W czwartek pięcioosobowy skład sędziowski WSO uznał, że w sprawie "nie ma przekonującego dowodu, że doszło do zbrodni wojennej przez oskarżonych - co nie oznacza, że nie popełnili oni przestępstwa". Sąd przypisał im odpowiedzialność karną za wykonanie rozkazu niezgodnie z jego treścią i z obowiązującymi Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie zasadami użycia broni.
(Źródło: TVP/x-news)
Ppor. Bywalec został uznany za winnego tego, że zamiast dokonać rozpoznania terenu wokół Nangar Khel nie uchylił polecenia wydanego przez Osieckiego o otwarciu ognia z moździerza do zabudowań. Według sądu oficer w tamtym momencie miał "w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do kierowania swym postępowaniem". Sąd skazał go na pół roku więzienia w zawieszeniu.
REKLAMA
Osieckiego sąd skazał za to, że działając z Bywalcem i Borysiewiczem niezgodnie z treścią wykonał rozkaz mjr. Olgierda C. o rozpoznaniu drogi Viper w Afganistanie i wbrew zasadom użycia broni wydał plut. Borysiewiczowi rozkaz użycia ognia z moździerza. Kara - rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata.
Sąd uznał winę i warunkowo umorzył postępowanie ws. st. szer. Ligockiego, który ostrzeliwał rejon wioski z wielkokalibrowego karabinu maszynowego. Sąd stwierdził, że było to wykonanie rozkazu wbrew obowiązującym na misji w Afganistanie zasadom użycia siły.
Najsurowszy wyrok usłyszał plut. rez. Borysiewicz, który strzelał z moździerza - łącznie 2 lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. To kara za wykonanie polecenie Osieckiego oraz niezgodne z zasadami, nieostrożne użycie broni wojskowej, w wyniku czego byli zabici i ranni.Sąd zarządził też podanie wyroku do publicznej wiadomości na zbiórkach oficerów wojska.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. W mowach końcowych obrońcy i oni sami wnieśli o uniewinnienie. Adwokaci uznali tragedię za nieszczęśliwy wypadek, spowodowany wadliwą amunicją.
REKLAMA
IAR/PAP/iz
REKLAMA