Zmasowane saudyjskie naloty w Jemenie. Walka z rebelią Huti

Kolejne naloty saudyjskich sił na szyickie cele w Jemenie. Bomby miały spaść między innymi w stolicy Jemenu, Sanie, w pobliżu zabudowań rządowych. Kolejnym celem były obiekty wojskowe.

2015-03-27, 10:50

Zmasowane saudyjskie naloty w Jemenie. Walka z rebelią Huti

Posłuchaj

Rzecznik saudyjskiego ministerstwa obrony brygadier Amed al-Asiri: Powinniśmy być gotowi na wszelkie okoliczności. Nasze siły są przygotowane na różne zagrożenia, zarówno te z powietrza, jak i lądowe. Obecnie nie trwa żadna operacja, jednak jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy gotowi podjąć odpowiednie działania (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Co najmniej 39 cywilów zginęło w Jemenie od rozpoczęcia ponad 24 godziny temu dowodzonej przez Arabię Saudyjską operacji przeciwko szyickim rebeliantom Huti - poinformowało jemeńskie ministerstwo zdrowia.

Dwanaście osób poniosło śmierć w ataku, którego celem w nocy z czwartku na piątek była baza wojskowa w Sanie, ale ucierpiała w nim również pobliska dzielnica mieszkaniowa. Zaatakowana baza Al-Sama była wykorzystywana przed jednostki lojalne wobec dawnego dowódcy, Ahmeda Alego Salaha (syna odsuniętego od władzy w 2012 roku prezydenta Alego Abd Allaha Salaha), podejrzewanego o wspieranie Huti.

W piątek rano celem trzech innych ataków był prezydencki kompleks pałacowy w północnej części Sany, kontrolowanej przez Huti. Ponadto samoloty dowodzonej przez Arabię Saudyjską koalicji zbombardowały w nocy obóz wojskowy, w którym znajduje się "ważny skład broni", na południowym przedmieściu Sany.

Lotnictwo koalicji w piątek rano zaatakowało także bazę sił powietrznych w znanej z wydobycia ropy naftowej prowincji Marib, na północy wschód od Sany. Zniszczona została stacja radarowa oddalona o kilka kilometrów od pola naftowego Safer - poinformowali mieszkańcy. Marib nie znajduje się wprawdzie pod kontrolą wspieranej przez Iran milicji Huti, która jest głównym celem saudyjskiej koalicji, ale w rejonie działają siły lojalnego wobec obalonego szefa państwa, Salaha - tłumaczy agencja Reutera.

REKLAMA

26 marcaz  Jemenu do Arabii Saudyjskiej zbiegł jemeński prezydent Abd-Rabbu Mansur Hadi. Szyiccy rebelianci z plemiennego związku Huti dotarli bowiem do obrzeży nadmorskiego miasta Aden, w którym się ukrywał. Jak poinformowały osoby z kręgu prezydenta, polityk jest w drodze do Egiptu. Weźmie tam udział w dwudniowym szczycie Ligii Arabskiej planowanym na najbliższy weekend.

Przeciwko szyitom w Jemenie powstała koalicja państw sunnickich pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Na razie koalicjanci nie zdecydowali się na użycie sił lądowych, choć te, jak donosiła telewizja al-Arabija, są przygotowane. - Nasze siły są przygotowane na różne zagrożenia, zarówno te z powietrza, jak i lądowe. W razie potrzeby zostaną podjęte odpowiednie działania wojskowe - poinformował rzecznik saudyjskiego ministerstwa obrony brygadier Amed al-Asiri. Ostry sprzeciw wobec wojskowej ingerencji koalicji sunnickej zgłosił Iran, szyicki sprzymierzeniec Huti.

Rebelianci zajęli Sanę w ubiegłym roku, zmuszając prezydenta al-Hadiego do wyjazdu do Adenu. Opanowali też bazę lotniczą Al-Anad, położoną 50 kilometrów na północ od Adenu. W samym mieście doszło do starć.

Huti są Zajdytami, wyznawcami jednego z odłamów szyickiej wersji islamu. Stanowią, według różnych szacunków, od 25 do 40 procent ludności Jemenu. Z sunnickimi władzami swojego kraju walczą od 2004 roku. Zwalczają też Al-Ka’idę Półwyspu Arabskiego, ugrupowanie silnie obecne w Jemenie, które wzięło na siebie odpowiedzialność za ataki w Paryżu na początku tego roku.

REKLAMA

Przed kilkoma dniami, prezydent Hadi zwrócił się o interwencję do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wezwała ona strony konfliktu do podjęcia rozmów pokojowych.

IAR/PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej