Ekstraklasa: fińskie show w Poznaniu. Lech wykorzystał potknięcie Legii

Piłkarze Lecha Poznań, po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław 1:0, zbliżyli się na dwa punkty do prowadzącej w tabeli ekstraklasy Legii Warszawa. Lider w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej w piątek zremisował w Chorzowie z Ruchem 0:0.

2015-04-25, 23:38

Ekstraklasa: fińskie show w Poznaniu. Lech wykorzystał potknięcie Legii
. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Posłuchaj

Więcej o meczu w relacji Grzegorza Hałasika (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Hit 29. kolejki pomiędzy Lechem a Śląskiem mógł się podobać kibicom, którzy obejrzeli dwie różne połowy. W pierwszej dominowali wrocławianie, w drugiej lepszy i przede wszystkim skuteczniejszy był "Kolejorz", który dzięki zwycięstwu zmniejszył straty do prowadzącej Legii Warszawa do dwóch punktów.

Trener poznańskiej drużyny Maciej Skorża przed spotkaniem mówił, że znając atuty ofensywne Śląska, nie spodziewa się, aby ten zespół przyjechał się wyłącznie bronić. Nie spodziewał się chyba jednak, że to wrocławianie od pierwszych minut będą dominować na boisku. Większość drużyn, które przyjeżdżało w tym sezonie do Poznania, zwykle chowało się za podwójną gardą, oddając pole gry lechitom.

Śląsk tymczasem odrobił lekcję z taktyki, zaskakując lechitów agresywnym pressingiem już na ich własnej połowie. Nie przygotowani na taki scenariusz gospodarze razili ogromną ilością strat i często mieli spore kłopoty z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy.

Mecz zaczął się od kiksów obrońców - najpierw Mariusz Pawelec poślizgnął się w swoim polu karnym, ale Dawid Kownacki nie wykorzystał okazji. Kilkanaście sekund później potworny błąd popełnił Karol Linetty, ale po strzale Robera Picha skutecznie interweniował Maciej Gostomski. Bramkarz Lecha w pierwszej połowie miał wyjątkowo sporo pracy, lecz pewnie wygrywał pojedynki powietrzne z zawodnikami gości.

REKLAMA

Wrocławianie nie potrafili wykorzystać optycznej przewagi, a niewiele brakowało, aby na własne życzenie stracili gola. Mariusz Pawełek tak niefortunnie wyprowadzał piłkę, że podał ją do Kownackiego. Strzał poznańskiego napastnika zdążył zablokować Piotr Celeban.

Piłkarze nie zdążyli się rozkręcić po przerwie, a sędzia Marcin Borski musiał przerwać pojedynek. Nie popisali się bowiem kibice Śląska, którzy liczną grupą przybyli do Poznania. Fani gości odpalili race, które rzucili na płytę boiska. Po dwóch minutach mecz został wznowiony, a po chwili lechici przeprowadzili ładną, składną akcję. Barry Douglas dośrodkował w pole karne, a Kasper Hamalainen z bliska dopełnił formalności.

Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego sprawiali wrażenie kompletnie zaskoczonych, a poznaniacy zaczęli grać jak w transie. Na bramkę gości sunął atak za atakiem, a wyborną szansę zmarnował Gergo Lovrencsics. Węgier w sytuacji sam na sam uderzył w nogi bramkarza.

W 69 min. szczęście uśmiechnęło się z kolei do Lecha, bowiem Mateusz Machaj z rzutu wolnego z ok. 20 metrów trafił w poprzeczkę. Potem to znów "Kolejorz" dominował i częściej zagrażał bramce Pawełka. Hamalainen mógł poprawić swój dorobek strzelecki, lecz uderzył głową zbyt lekko i Pawełek złapał piłkę. Kilku centymetrów zabrakło Szymonowi Pawłowskiemu, który z dystansu trafił w słupek.

REKLAMA

Kropkę nad "i" postawił Paulus Arajuuri, który głową pokonał Pawełka po rzucie wolnym egzekwowanym przez Douglasa.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Kasper Hamalainen (56.), 2:0 Paulus Arajuuri (83.)

Lech Poznań: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas - Gergo Lovrencsics (72. Dariusz Formella), Karol Linetty, Kasper Hamalainen (90+2. Niklas Zulciak), Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (88. Muhamed Keita) - Dawid Kownacki

REKLAMA

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski - Robert Pich (72. Milos Lacny), Tomasz Hołota, Marco Paixao, Krzysztof Danielewicz (72. Tom Hateley), Flavio Paixao - Bartosz Machaj (86. Kamil Dankowski)

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej