Konstanty Julian Ordon. Obrońca reduty nr 54
137 lat temu, 4 maja 1887 roku, zmarł Konstanty Julian Ordon, oficer, który w czasie powstania listopadowego dowodził baterią artylerii w warszawskiej reducie nr 54. W słynnym wierszu "Reduta Ordona" jego rzekomą śmierć opisał Adam Mickiewicz.
2024-05-04, 05:40
Posłuchaj
"Nam strzelać nie kazano, wstąpiłem na działo" – tymi słowami zaczyna się wiersz Adama Mickiewicza "Reduta Ordona", w którym opisał heroizm walki reduty nr 54. W czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 roku broniła ona dostępu do Warszawy od strony Woli.
Reduta Ordona była najbardziej wysuniętym na przedpolach miasta fragmentem fortyfikacji Warszawy. Ziemna fortyfikacja w rzeczywistości nie była gotowa na odparcie przeważających sił rosyjskich. Brak zabezpieczeń dla dział i ich obsługi, płytkie fosy i słabe palisady wystawiały obrońców na ostrzał. Załoga liczyła zaledwie sześćset osób i sześć starych armat.
Natarcia spodziewano się z innego kierunku. Dzień przed atakiem gen. Józef Bem, dowódca obrony Warszawy, nakazał bronić reduty za wszelką cenę. W razie niepowodzenia, fortyfikację miano wysadzić. Artylerią dowodził ppor. Julian Konstanty Ordon. Urodzony w 1810 roku w Warszawie służył w wojsku od ukończenia osiemnastego roku życia. Walczył w powstaniu listopadowym i brał udział w bitwie pod Ostrołęką, za co został odznaczony srebrnym krzyżem orderu Virtuti Militari.
REKLAMA
6 września 1831 roku o świcie redutę zaatakowało kilka tysięcy Rosjan. Osamotniona placówka broniła się rozpaczliwie, czekając na odsiecz. Ta nie nadeszła. – Popełniono masę błędów. Bem nie wydał rozkazu pomocy Ordonowi – mówił na antenie PR dr Wojciech Borkowski.
Bój zakończył się, gdy Rosjanie otoczyli redutę i wdarli się do środka od tyłu, odcinając drogę odwrotu. Wówczas padł rozkaz wysadzenia reduty. Zginęło wiele osób, jednak wbrew relacji Mickiewicza, wśród poległych nie było ppor. Ordona.
Ciężko ranny trafił do carskiej niewoli. Ewakuowany do Nadarzyna, uciekł i wiele lat spędził na emigracji. – Do końca życia nie mógł pozbyć się traumy. Nie mógł się pogodzić z tym, że przeżył – mówił wicedyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego.
4 maja 1887 roku we Florencji, strzałem z pistoletu, odebrał sobie życie.
REKLAMA
mjm
REKLAMA