Biegli ocenią, czy Czesław Kiszczak może być sądzony w sprawie "Wujka"
Sąd Okręgowy w Warszawie powołał biegłych lekarzy, by ustalili, czy można podjąć zawieszony w 2013 roku proces byłego szefa MSW Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w grudniu 1981 roku.
2015-05-13, 16:17
Posłuchaj
Rzecznik Sądu Okręgowego sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak o sprawie Czesława Kiszczaka (IAR)
Dodaj do playlisty
Jak poinformowała sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka warszawskiego Sądu Okręgowego ds. karnych, sąd postanowił wystąpić o opinię co do zdrowia 89-letniego Czesława Kiszczaka z zakresu psychiatrii, psychologii i neurologii. Biegli mają dwa miesiące na jej wydanie.
Byłego szefa MSW zbadają ci sami lekarze, którzy niedawno uznali, że może on pod pewnymi warunkami stanąć przed sądem odwoławczym za wprowadzenie stanu wojennego. - Sami biegli zdecydują, czy wystarczy oparcie się na przeprowadzonych przez nich w ubiegłym roku badaniach, czy będą musieli ponownie przebadać Kiszczaka - dodała Leszczyńska-Furtak.
Podkreśliła, że SO nie mógł wprost skorzystać z ich opinii, bo wydali ją oni na potrzeby procesu w drugiej instancji, a tu Kiszczak miałby być sądzony w pierwszej instancji. Wytłumaczyła, że w sądzie pierwszej instancji wymagana jest większa "aktywność oskarżonego" niż w procesie odwoławczym.
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>
W 2013 roku Sąd Okręgowy zawiesił piąty proces Kiszczaka w sprawie śmierci górników z "Wujka". SO, po zapoznaniu się z opinią psychologa i psychiatrów, uznał że uszkodzenia systemu nerwowego byłego szefa MSW są "trwałe i postępujące". Według biegłych Kiszczak nie rozumie pytań i nie może udzielać precyzyjnych odpowiedzi.
2 kwietnia tego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie "odwiesił" zaś proces odwoławczy Kiszczaka, skazanego nieprawomocnie przez SO na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku. SA wydał takie postanowienie w związku z najnowszą opinią lekarzy, którzy uznali, że stan zdrowia psychicznego podsądnego "znacznie utrudnia" jego uczestnictwo w rozprawie. Proces w SA podjęto, bo biegli nie uznali, że stan zdrowia podsądnego to uniemożliwia, lecz tylko utrudnia. Rozprawa w SA ma się odbyć 15 czerwca.
x-news.pl, TVP
Także oskarżająca Kiszczaka w sprawie "Wujka" katowicka prokuratura okręgowa wysłała SO wniosek o podjęcie również i tego procesu. Powołano się na opinię o zdrowiu Kiszczaka, przeprowadzoną dla sprawy stanu wojennego.
Zobacz serwis specjalny: STAN WOJENNY>>>
Twierdzi, że jest niewinny
Na początku lat 90. katowicka prokuratura oskarżyła Czesława Kiszczaka, że umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając jako szef MSW 13 grudnia 1981 roku szyfrogram do jednostek milicji mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego.
Zdaniem prokuratury bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały - co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
Z powodu złego stanu zdrowia Kiszczaka jego sprawę wyłączono w 1993 roku z katowickiego procesu zomowców. Po kilku procesach zapadły w nim ostateczne wyroki skazujące ich na kary od trzech i pół roku do sześciu lat więzienia.
Pierwszy proces Kiszczaka ruszył w 1994 roku. Dwa lata później SO uniewinnił go. W 2004 roku skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 roku sprawę umorzono z powodu przedawnienia. Trzy lata później ponownie go uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie, który zwracał sprawy do SO.
Kiszczak, któremu grozi do ośmiu lat więzienia, twierdzi, że jest niewinny. Podkreślił, że nie wydał rozkazu otwarcia ognia do górników, zakazał użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Dodał, że milicjanci strzelali "spontanicznie, w obronie własnej".
Sąd Najwyższy, utrzymując w 2009 roku wyroki skazujące zomowców, zaznaczył, że użyli oni broni bezprawnie, gdyż nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, oddawali "mierzone strzały z bezpiecznej odległości", a ich życiu nie groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo.
Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 roku, domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami, którzy wdarli się na teren kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 roku.
PAP, kk
REKLAMA