ONZ: wielka ucieczka przed dżihadystami z Ramadi, miasta w Iraku

Blisko 25 tysięcy ludzi uciekło z Ramadi na zachodzie Iraku przed wkraczającymi do miasta bojownikami Państwa Islamskiego (IS) - poinformowało wieczorem biuro ONZ w Bagdadzie, koordynujące działania związane z pomocą humanitarną.

2015-05-19, 07:14

ONZ: wielka ucieczka przed dżihadystami z Ramadi, miasta w Iraku

Większość uciekinierów zmierza do irackiej stolicy, Bagdadu. ONZ organizuje pomoc dla tych ludzi.

W ostatni weekend dżihadyści z IS przejęli całkowitą kontrolę nad Ramadi, miastem położonym ok. 110 km na zachód od Bagdadu.

Opanowanie Ramadi przez Państwo Islamskie jest najpoważniejszą od ubiegłego lata porażką militarną rządu w Bagdadzie.

Ramadi jest stolicą graniczącej z Jordanią i Syrią prowincji Anbar, gdzie dominuje ludność sunnicka. Iracki premier Hajder al-Abadi zadecydował o użyciu milicji szyickich do działań na rzecz odzyskania tego terytorium, przed czym wcześniej się wzbraniał w obawie przed wywołaniem konfliktu międzywyznaniowego.

REKLAMA

Koalicja chce pomóc w odbiciu Ramadi

Rzecznik Białego Domu Eric Schultz powiedział w poniedziałek, że zajęcie Ramadi przez Państwo Islamskie to "porażka" (ang. setback), ale że Stany Zjednoczone i koalicja pod ich wodzą pomogą siłom irackim odbić to miasto.

Wsparcie USA polega na atakowaniu z powietrza pozycji Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii, a także na doradztwie.

- Wierzymy, że siły irackie potrafią ostatecznie zająć Ramadi z pomocą koalicji – oświadczył Eric Schultz. Poinformował, że w ostatnich trzech tygodniach koalicja przeprowadziła 32 naloty na pozycje Państwa Islamskiego w Ramadi, w tym osiem w ciągu ostatnich 24 godzin. Podkreślił, że naloty będą kontynuowane "dopóki Ramadi nie zostanie odbite".

Rzecznik Pentagonu płk Steve Warren wyraził przekonanie, że siły irackie, wspierane z powietrza przez koalicję pod wodzą USA, ostatecznie odzyskają Ramadi. Dodał, że błędem byłoby nadinterpretowanie zdobycia Ramadi przez islamistów.

REKLAMA

Opanowanie w ostatnich dniach Ramadi na zachodzie Iraku przez Państwo Islamskie jest najpoważniejszą od ubiegłego lata porażką militarną rządu w Bagdadzie. Płk Warren podkreślił jednak, że oznacza to po prostu, iż "koalicja i nasi iraccy partnerzy muszą wrócić i odbić Ramadi". Dodał, że w operacji odbijania tego miasta z rąk dżihadystów jest miejsce dla szyickich milicji, ale pod warunkiem, iż będą one pod kontrolą rządu irackiego.

Przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA gen. Martin Dempsey również uznał zdobycie Ramadi przez dżihadystów za porażkę sił irackich, ale podkreślił, że takie porażki, choć godne ubolewania, nie są na wojnie niczym niezwykłym. - Będziemy kontynuowali wspieranie irackich sił bezpieczeństwa - zapewnił, wyjaśniając, że wsparcie to będzie polegało na atakach lotnictwa USA, szkoleniu żołnierzy irackich i dostawach sprzętu.

„Za ten kraj odpowiadają Irakijczycy”

Wcześniej w poniedziałek Reuters pisał, powołując się na amerykańskich wojskowych, że USA będą wspierać Irak w walce z dżihadystami z Państwa Islamskiego, ale wysłanie amerykańskich wojsk lądowych do pomocy Irakijczykom nie jest brane pod uwagę.
- Wciągnięcie żołnierzy amerykańskich w tę walkę (...) wiązałoby się z mnóstwem problemów - cytuje Reuters przedstawiciela sił zbrojnych USA, który zastrzegł sobie anonimowość. Inny amerykański wojskowy powiedział tej agencji, również anonimowo, że wysłanie wojsk do Iraku nie jest brane pod uwagę.

Reuters cytuje też wypowiedź niewymienionego z nazwiska przedstawiciela władz USA, który podkreślił, że obrona Iraku należy do samych Irakijczyków. "Trzeba pamiętać, czyj to jest kraj i kto ponosi za niego odpowiedzialność. W tym przypadku nie są to Stany Zjednoczone. To Irakijczycy" - powiedział. Ramadi jest stolicą graniczącej z Jordanią i Syrią prowincji Anbar, gdzie dominuje ludność sunnicka. Iracki premier Hajder al-Abadi zadecydował o użyciu milicji szyickich do działań na rzecz odzyskania tego terytorium, przed czym wcześniej się wzbraniał w obawie przed wywołaniem konfliktu międzywyznaniowego.

REKLAMA

Wsparcie USA polega na atakowaniu z powietrza pozycji Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii, a także na doradztwie.

Po wyparciu w ubiegłym miesiącu rebeliantów z miasta Tikrit rząd obiecywał wyzwolenie całego Anbaru, ale osłabione ubiegłoroczną ofensywą Państwa Islamskiego siły bezpieczeństwa nie zdołały na razie tego dokonać.

Gotowość wsparcia Bagdadu w konfrontacji z bojownikami Państwa Islamskiego deklaruje Iran, zastrzegając, że rząd iracki musiałby o to wystąpić oficjalnie.

PAP/agkm

REKLAMA

(Wideo: CNN Newsource/x-news)

 

Ramadi, Irak. Dżihadyści z tzw. Państwa Islamskiego po wielu dniach walki przejęli kontrolę nad miastem Ramadi, stolicą prowincji Anbar na zachodzie Iraku. W ciągu ostatnich dni w walkach w Ramadi zginęło ok. 500 osób, cywilów i członków sił bezpieczeństwa - poinformował rzecznik i doradca gubernatora prowincji Muhanad Hajmur. Bojownicy zaatakowali Ramadi w nocy z czwartku na piątek, dokonując sześciu zamachów bombowych przy użyciu samochodów pułapek kierowanych przez samobójców. W ten sposób utorowali sobie drogę do centrum miasta. W piątek po ostrych starciach przejęli budynki administracji rządowej. Ramadi to jedno z największych miast w Iraku. Uzyskanie kontroli nad nim ma dla terrorystów strategiczne znaczenie, może ono bowiem służyć jako baza wypadowa do ataków na Bagdad.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej