Liga Mistrzów: Barcelona - Juventus. "Barcelona osiągnęła perfekcję"
Najlepszy sezon od wielu lat, potrójna korona, przypieczętowana czwartym triumfem w ciągu dekady w Lidze Mistrzów - Barcelona stworzyła wielki zespół. Juventus próbował rzucić wyzwanie mistrzom Hiszpanii, jednak mimo rozegrania bardzo dobrego spotkania, był w sobotnim pojedynku bez szans.
2015-06-07, 15:10
Posłuchaj
Juventus jest chwalony w swoim kraju mimo porażki. Włosi doceniają, że ich zespół doszedł tak daleko, a w berlińskim finale momentami dotrzymywał kroku Barcelonie - relacjonuje z Rzymu Marek Lehnert (IAR)
Dodaj do playlisty
Trudno nie zgodzić się z tym, że zwycięstwo Barcelony było zasłużone. Juventus miał świadomość, z czym przyjdzie mu się zmierzyć w wielkim finale Ligi Mistrzów. I choć udało mu się sprawić, że Leo Messi nie wpisał się na listę strzelców, to defensywa "Starej Damy" dała się zaskoczyć już w 4. minucie spotkania.
Powiązany Artykuł
Juventus nie ma się czego wstydzić
Gol Ivana Rakiticia był trzecim najszybciej strzelonym w historii finałów tych rozgrywek, a poprzedziło go 16 celnych podań, które zbudowały akcję. Można napisać, że był to typowy gol Barcelony, z długim posiadaniem piłki i wymianą kilkunastu zagrań, jednak jedno jest w nim zaskakujące - była to pierwsza bramka od 28 lutego, przy której nie trafiał lub nie asystował ktoś z wielkiej trójki Messi, Suarez, Neymar.
Przez chwilę wydawało się, że to Juventus wszedł lepiej w to spotkanie. Piłkarze Barcelony popełnili kilka prostych błędów, ale ich przeciwnikom nie udało się tego wykorzystać. Potem obraz spotkania wrócił do tego, czego spodziewała się większość ekspertów. Barcelona dyktowała tempo gry, naciskała i szukała kolejnych okazji. To nie były szaleńcze ataki, a pełna kontrola.
REKLAMA
Po meczu włoskie media wyraziły wdzięczność włoskiemu klubowi za to, że w finale dostarczył emocji aż do ostatniej chwili.
"Drużyna Massimiliano Allegriego nobilitowała włoski futbol pogrążony w kryzysie, dając na boisku całe swe serce, wolę i poziom, jakim dysponuje. Nie wystarczyło, ale o co więcej jeszcze prosić?" - zauważono w jednym z komentarzy.
Wszystkie największe sportowe włoskie portale zgodne są co do jednego - "Stara Dama" zasłużyła na to, by schodzić z boiska z podniesioną głową, a kibice mogli czuć dumę z postawy swoich piłkarzy. Turyńska "La Stampa" napisała o "marzeniu, które skończyło się w Berlinie", a "La Repubblica" podsumowała mecz następująco: "Szkoda, Juve walczy, a potem się poddaje". "Gwiaździsta Barcelona gasi sen Juve" - to nagłówek z internetowego wydania "Corriere della Sera".
Jeden gol - na tyle było stać Juventus w sobotnim meczu. Ważniejsze jest jednak to, że trener Massimiliano Allegri dotrzymał słowa - jego zespół nie bronił się rozpaczliwie, zagrał odważnie i o pełną pulę. Nie szukał sposobów na to, by zamurować swoją bramkę i dążyć do przetrwania aż do rzutów karnych. W przypadku rywala, który tak rewelacyjnie gra w ataku pozycyjnym, byłoby to samobójstwo.
REKLAMA
Finał w Berlinie zakończył się łzami Andrei Pirlo, który dziewięć lat temu na tym stadionie sięgał po mistrzostwo świata z reprezentacją Włoch. Odchodzący z Juventusu legendarny wręcz zawodnik wygrał w piłce nożnej wszystko, co mógł wygrać. Jednak jego postawa po przegranym finale dobitnie pokazała, jak ważne było dla niego to spotkanie.
Barcelona - zespół z innej półki
Mijający sezon stoi pod znakiem dominacji "Dumy Katalonii", która weszła na poziom, który dla innych zespołów pozostaje nieosiągalny. Barcelona zdobyła piąty w historii klubu puchar Ligi Mistrzów (w 1992 roku pod nazwą Puchar Europy). W finale rozegranym w Berlinie Barca pokonała Juventus 3:1. Wcześniej w tym sezonie wygrała także ligę i zdobyła Puchar Hiszpanii. Zdaniem hiszpańskich mediów kataloński klub przeszedł do legendy.
"Barca osiągnęła perfekcję" - okrzyknęło barcelońskie "Mundo Deportivo”.
REKLAMA
Komentatorzy madryckiej "Marki” oświadczyli, że FC Barcelona stoi już na historycznym podium Champions League. Nie tylko dwa razy zdobyła po trzy korony, ale ma tyle samo pucharów, co Liverpool i Bayern Monachium.
Na 60 rozegranych meczów przegrała tylko 4, zremisowała 6. To najlepszy sezon od lat bijący nawet osiągnięcia Pepa Guardioli z 2009 roku, kiedy ten sięgał po potrójną koronę. Luis Enrique stworzył wielką drużynę, mechanizm doskonały, który potrafi rozpracować każdego rywala. Nie jest pewne, czy Enrique pozostanie w klubie, zapowiadał, że decyzję podejmie po zakończeniu sezonu.
W najbliższym czasie z zespołem może pożegnać się Dani Alves, a po raz ostatni w barwach Barcelony zagrał jej kapitan - Xavi Hernandez, który napisał piękny rozdział w historii piłki nożnej.
- Jego wkład w ten sukces był ogromny i kluczowy. Oczywiście wiele zależało od trenera i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie również będziemy kandydatem do trofeów. Ten sezon był wyjątkowy w naszym wykonaniu. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale dziewięć miesięcy temu nie zakładaliśmy, że odniesiemy taki sukces. Teraz jest czas na świętowanie - mówił Anders Iniesta.
REKLAMA
Pomocnik został wybrany najlepszym zawodnikiem tego spotkania.
- Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, bo wszystkie na tym poziomie są takie. To był finał, a w takim spotkaniu trzeba wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Strzeliliśmy szybko bramkę i to ułatwiło nam grę w dalszej części tego meczu - powiedział Iniesta.
Cichym bohaterem całego sezonu jest Ivan Rakitić, który fenomenalnie odnalazł się w realiach panujących w Barcelonie, jest czołową postacią środka pola, mimo, że momentami jest spychany na dalszy plan przez wielkie trio, które szaleje w ataku "Dumy Katalonii".
Źródło: RUPTLY/x-news
REKLAMA
Wydaje się, że finał nie mógł zakończyć się innym rezultatem. Barcelona postawiła pieczątkę na tym, co prezentowała w ostatnich miesiącach. Juventus udowodnił, że można postawić go w szeregu z najlepszymi europejskimi drużynami. Wszystkie one w tej chwili oglądają plecy Barcelony, która zbudowała niesamowity zespół.
Paweł Słójkowski, PolskierRadio.pl
REKLAMA