Artur Szpilka sieje spustoszenie wśród leszczy i kelnerów. Kontrowersyjna taktyka promotorów

Artur Szpilka łatwo pokonał swojego drugiego po przenosinach do USA rywala. Podczas walki z Manuelem Quezadą "Szpila" nie za bardzo się spocił. - Szkoda że tak szybko to się skończyło, ale cieszę się, że mogłem przerobić kilka akcji - mówił bokser po walce.

2015-06-15, 14:05

Artur Szpilka sieje spustoszenie wśród leszczy i kelnerów. Kontrowersyjna taktyka promotorów
Artur Szpilka . Foto: Materiały promocyjne/www.teamszpila.com

Szpilka, który na swoim koncie ma dziewiętnaście wygranych i jedną porażkę, pewnie pokonał pochodzącego z Meksyku reprezentanta Stanów Zjednoczonych Manuela Quezadę (29-10).

Polak wygrał pojedynek w ekspresowym tempie, zakończył sprawę po trzech rundach. W starciu z Amerykaninem "Szpila" nie mógł jednak w pełni rozwinąć skrzydeł, bo rywal był zwyczajnie słaby.

Co jednak ważne, widać, że ambitny "Szpila" nie traci czasu w USA, że sumiennie trenuje i konsekwentnie realizuje marzenie o dostaniu się do bokserskiej elity.

Źródło you tube/Przemek Garczarczyk

REKLAMA

Artur Szpilka dzień po walce był zadowolony ze swojej postawy. - Szkoda że tak szybko to się skończyło, ale cieszę się, że mogłem przerobić kilka akcji, nad którymi pracowaliśmy wcześniej na tarczy z trenerem - opowiadał "Szpila". - Kilka razy uderzyłem podbródkiem czyli ciosem którego wcześniej raczej nie biłem i który teraz ćwiczę, często starałem się bić prawym prostym i ten cios wchodził z dużą siłą. Quezada po walce powiedział mi, że najwięcej problemów sprawił mu właśnie szybki i mocny "jab”.

- Dla mnie to był kolejna lekcja i test tego, czego nauczyłem się w Houston. Wiadomo, że sparing czy trening to zupełnie co innego niż walka. Starałem się boksować z chłodną głową i sprawdzać to, co wcześniej trenowałem - mówił Szpilka.

W ostatnim czasie Szpilce zależało na zrzuceniu kilogramów. Polak przed walką z Quezadą ważył 104,8 kg. Jak przyznał, dobrze czuł się z tą wagą. - Gdy jestem za ciężki, jestem za wolny, z kolei gdy ważę mało jak z Adamkiem, jestem szybki, ale nie czuję dobrze ciosu, tym razem było w sam raz - ocenił bokser z Wieliczki.

Zdaniem komentatora boksu Andrzeja Kostyry, Szpilka po ostatnim starciu przybliżył się do rywalizacji o mistrzostwo zaledwie o kilka metrów. - Przeciwnik był workiem treningowym, to kolejny zawodnik, o którym można powiedzieć: ogórek czy leszcz. To przemyślana strategia promotorów, ale stąpają po cienkim lodzie, bo mogą się od Szpilki odwrócić kibice. To niepoważne, żeby pięściarzowi z czołówki rankingów dawać przeciwnika z trzeciej półki - powiedział komentator Andrzej Kostyra.

REKLAMA

Żródło/ Press Focus/x-news

Artur Szpilka na ring powróci w sierpniu. Podczas tej samej imprezy dojść ma do pojedynku o tytuł mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej pomiędzy Krzysztofem Głowackim (24-0, 15 KO) i Marco Huckiem (38-2-1, 26 KO). Kibicom zaprezentować ma się ponadto Maciej Sulęcki (20-0, 5 KO).

- Walka wieczoru tej gali będzie wspaniała dla wszystkich kibiców na świecie, szczególnie Amerykanów. Myślę, że będzie to potężna niespodzianka - zdradził Andrzej Wasilewski, promotor Szpilki.

Polskim kibiców jednak najbardziej interesuje kto będzie rywalem Szpilki? Zobaczymy. Pewne jest, że po dwóch pierwszych walkach w USA, fajnie by było, aby w kolejnym starciu do ringu ze "Szpilą" wyszedł ktoś bardziej żywy.

REKLAMA

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej