Rusza proces byłego arcybiskupa Józefa Wesołowskiego oskarżonego o pedofilię
Przed trybunałem Państwa Watykańskiego rozpocznie się w sobotę proces karny byłego nuncjusza na Dominikanie, byłego arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, oskarżonego o pedofilię i posiadanie materiałów z pornografią dziecięcą. Grozi mu od 7 do 9 lat więzienia.
2015-07-10, 08:14
To pierwszy za Spiżową Bramą proces karny w sprawie tych ciężkich zarzutów.
Na ławie oskarżonych zasiądzie były wysoki rangą dostojnik, do niedawna watykański dyplomata. Wesołowski został pozbawiony immunitetu, nie jest przedstawiany jako arcybiskup, lecz z imienia i nazwiska. Jest to związane z zeszłorocznym wyrokiem trybunału kanonicznego przy Kongregacji Nauki Wiary, który wymierzył mu najcięższą karę, czyli wydalenie ze stanu kapłańskiego.
Co prawda Wesołowski złożył apelację ale nadal czeka na jej rozpatrzenie.
Rozprawa bez kamer
Nie jest jasne, czy były 67-letni nuncjusz przyjdzie do sądu. Pierwsza rozprawa będzie miała charakter publiczny, ale biorąc pod uwagę delikatność rozpatrywanych kwestii następne posiedzenia sądu będą mogły odbywać się za zamkniętymi drzwiami. Do sali sądowej wejdzie kilku dziennikarzy akredytowanych w watykańskim biurze prasowym. Nie będzie jednak ani operatorów kamer, ani fotografów.
REKLAMA
Proces zostaje otwarty pół roku później niż planowano. Opóźnienie wynika z ogromu materiałów, jakie były przedmiotem dochodzenia. Watykan współpracował w tej kwestii z wymiarem sprawiedliwości Dominikany, gdzie Wesołowski był nuncjuszem do sierpnia 2013 roku i gdzie miał dopuścić się czynów pedofilskich. Dominikana, która chciała sama najpierw go osądzić i rozważała nawet wniosek o jego wydanie, odstąpiła od tego zamiaru w związku z procesem za Spiżową Bramą.
Jak długo potrwa proces?
Wiele wskazuje na to, że zaraz po sobotnim otwarciu proces może zostać odroczony na przełom września i października, czyli po zakończeniu letniej przerwy.
Wyjątkowość tego procesu wynika również z tego, że po raz pierwszy były arcybiskup Kościoła katolickiego będzie sądzony przez skład sędziowski złożony wyłącznie z osób świeckich. Przewodniczącym składu będzie prezes trybunału Giuseppe Dalla Torre, a obok niego zasiądą sędziowie Piero Antonio Bonnet i Paolo Papanti Pelletier. Oskarżycielem będzie Gian Piero Milano oraz wspomagający go prokuratorzy Alessandro Diddi i Roberto Zannotti.
Obrońcą Wesołowskiego jest mecenas Antonello Blasi, specjalista prawa cywilnego i kanonicznego, związany z trybunałem Roty Rzymskiej i Papieskim Uniwersytetem Laterańskim. Został on mianowany jego adwokatem z urzędu w chwili aresztowania we wrześniu 2014 roku, a następnie potwierdzony jako jego obrońca.
REKLAMA
Skandal na Dominikanie
Skandal wybuchł na początku września 2013 roku. Media ujawniły wtedy, że Wesołowski został zwolniony ze stanowiska nuncjusza apostolskiego na Dominikanie i delegata w Portoryko, które zajmował przez ponad 5 lat.
Decyzję podjął papież, po tym jak do Watykanu dotarły informacje od przedstawicieli Kościoła na Dominikanie. Ale już wcześniej o jego podwójnym życiu informowały tamtejsze media. Prawdę o nim pierwsza ujawniła dziennikarka śledcza Piera Nuria, która dowiedziała się o pierwszych podejrzeniach w 2012 roku. Po miesiącach prywatnego śledztwa, rozmów i poszukiwań telewizja na wyspie nadała reportaż, w którym pokazano nagrane z ukrycia sceny z udziałem ówczesnego nuncjusza na deptaku, cieszącym się ponurą sławą jako miejsca prostytuowania się nieletnich.
Na jaw wyszło, że watykański dostojnik zmuszał młodych chłopców do czynów seksualnych, a jego komputer zawierał ogromne ilości materiałów z pornografią dziecięcą. Jedną z jego ofiar był 13-letni epileptyk, który otrzymywał leki od arcybiskupa w zamian za usługi seksualne.
Współpracownik oskarżycielem
Największym "oskarżycielem" Wesołowskiego stał się miejscowy jego asystent, diakon Francisco Javier Occi Reyes. Również aresztowany pod zarzutem pedofilii. Mężczyzna opowiedział, że był zmuszany przez arcybiskupa do rekrutacji dzieci, które potem seksualnie wykorzystywał.
Po odwołaniu z Dominikany Wesołowski zamieszkał w domu dla księży w centrum Rzymu.
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA