Rewolucyjne pomysły Francji na strefę euro i Unię Europejską
Prezydent Francji Francois Hollande chce stworzyć awangardę państw Unii Europejskiej. Miało by to pomóc we wzmocnieniu strefy wspólnej waluty. Wraca więc koncepcja "Europy dwóch prędkości".
2015-07-19, 15:00
Posłuchaj
Wnioski do jakich doszedł Hollande, są konsekwencją kryzysu greckiego. Prezydent Francji powrócił do pomysłu byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej Jacquesa Delorsa.
Koncepcja zakłada utworzenie w strefie wspólnej waluty rządu ekonomicznego, parlamentu i osobnego budżetu. Hollande sądzi, że dzięki temu można by kontrolować czy podejmowane przez władze strefy euro kroki są zgodne z zasadami demokracji.
Takie rozwiązania według prezydenta Francji, pozwoliłoby na wzmocnienie Europy. Hollande uważa, że rozszerzenie Unii osłabiło jej instytucje, a rządy 28 państw nie potrafią popchnąć spraw do przodu.
Ze słów Francois Hollande’a można wywnioskować, że osią owej grupy "awangardy europejskiej” byłaby para Niemcy-Francja.
REKLAMA
Jedna Europa czy "kilka"?
Koncepcja "Europy dwóch prędkości" pojawiła się wyraźnie wraz z kryzysem gospodarczym i cyklicznie powraca. W największym skrócie zakłada, że część państw decydujących się na pogłębienie integracji utworzy "jądro Unii", podczas gdy pozostałe kraje zatrzymają się na obecnym etapie.
Jednym z czynników napędzających zwolenników tego pomysłu był i jest opór Londynu wobec silniejszej integracji.
Trzy lata temu ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso zaproponował pogłębienie Unii Gospodarczej i Monetarnej - tzw. Blueprint. Opowiedział się także za stworzeniem równoległego do budżetu całej Unii, własnego budżetu strefy euro.
W zeszłym roku Herman Van Rompuy pełniący wówczas funkcję szefa Rady Europejskiej, mówił podobnie. Według niego, zacieśnianie integracji powinno odbywać się na bazie strefy euro, która uzyskiwałaby stopniowo atrybuty integracji politycznej.
REKLAMA
Takie podejście budziło od początku opory części państw UE obawiających się, że najważniejsze decyzje dotyczące UE podejmowałyby tylko państwa należące do "jądra".
IAR/iz
REKLAMA