ABW: nasi oficerowie nie oferowali nagrań z podsłuchanych rozmów
Według "Gazety Wyborczej", kilku byłych funkcjonariuszy służb specjalnych dysponuje około 700 godzinami nielegalnych nagrań. Jedną z nich jest rozmowa byłego premiera Donalda Tuska z biznesmenem Janem Kulczykiem. Dziennik twierdzi, że funkcjonariusze ABW byli związani z oferowaniem nagrań z nielegalnych podsłuchów.
2015-08-27, 20:00
Posłuchaj
"Gazeta Wyborcza" ujawnia kulisy kolejnej podsłuchanej rozmowy, tym razem miedzy Janem Kulczykiem a Donaldem Tuskiem. Relacja Kseni Maćczak (IAR)
Dodaj do playlisty
"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że swoje informacje opiera na danych z tajnych akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Według dziennika, z notatki CBA wynika, że w pierwszej połowie 2014 roku Jan Kulczyk rozmawiał z Donaldem Tuskiem o swoich inwestycjach na Ukrainie. Biznesmen oczekiwał, że ABW ochroni go przed ewentualną rosyjską prowokacją.
Do rozmowy miało dojść w rządowej willi premiera w Warszawie. "GW" pisze, że treść nielegalnie nagranej rozmowy oferowały osoby posiadające to nagranie a także 700 godzin innych nielegalnych podsłuchów, wśród nich dwóch byłych oficerów ABW.
Premier: czekam na koniec śledztwa
- Sprawą zajmuje się prokuratura i ja chciałabym, oprócz doniesień medialnych, mieć komunikat prokuratury w tej sprawie - oświadczyła premier Ewa Kopacz. Według niej, należy opierać się na faktach, a te będą znane, kiedy prokuratura zakończy śledztwo i przedstawi informacje opinii publicznej. Szefowa rządu poinformowała, że willa premiera na ul. Parkowej w Warszawie nie była przeszukiwana pod kątem ewentualnych podsłuchów.
(TVN24/x-news)
REKLAMA
ABW: informacje "GW" nieprawdziwe
Rewelacjom gazety zaprzeczył rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk Maciej Karczyński. Jak powiedział "nie jest prawdziwy wątek rzekomego udziału oficerów Urzędu Ochrony Państwa lub ABW" opisany w gazecie. - Dotyczy to byłych i obecnych funkcjonariuszy - zaznaczył. Zapewnił, że każda informacja w sprawie afery podsłuchowej jest na bieżąco sprawdzana, a wszystkie ustalenia przekazywane są prokuraturze.
Sprawy nie komentuje CBA. - Nie wypowiadamy się w tej sprawie - powiedział tylko rzecznik prasowy Biura Jacek Dobrzyński.
Prokuratura: ujawnienie niejawnych materiałów jest przestępstwem
Tymczasem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur przypomniała, że ujawnianie materiałów niejawnych jest przestępstwem. - W żaden sposób nie ustosunkuję się, ani nie ujawnię, co jest w naszych materiałach tajnych, bo popełniłabym przestępstwo i każdy, kto ujawnia co jest w materiałach niejawnych popełnia przestępstwo - powiedziała.
Podkreśliła, że śledztwo dotyczy nagrań z dwóch warszawskich restauracji - "Sowa i Przyjaciele" i "Amber Room".
- Nie możemy potwierdzić ani zaprzeczyć informacjom z akt tej sprawy, ale prokuratura nie ma takiego nagrania - powiedział PAP rzecznik prasowy prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk.
REKLAMA
Graś: było spotkanie Tuska z Kulczykiem
"GW" twierdzi, że w tajnych materiałach ma być informacja, że catering na spotkanie w rządowej willi zapewniała restauracja "Sowa i Przyjaciele". Informacjom tym zaprzeczył zarówno właściciel restauracji, jak i bliski współpracownik Donalda Tuska - Paweł Graś. Były rzecznik rządu potwierdził zarazem, że doszło do spotkania opisanego przez "GW".
Roczne śledztwo prokuratury
Od ponad roku warszawska prokuratura prowadzui śledztwo w sprawie nielegalnego rozmów polityków, osób publicznych i biznesmenów, do jakich dochodziło w dwóch stołecznych restauracjach. Zarzuty dotyczące współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom usłyszeli dwaj biznesmeni oraz dwaj pracownicy restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Grozi za to do 2 lat więzienia.
IAR/PAP/asop
REKLAMA