Liga Mistrzów: Arsenal został skreślony zbyt wcześnie. Bayern wciąż ma nad czym pracować

Po dwóch wpadkach w Lidze Mistrzów Arsenal Londyn w wielkim stylu wrócił do gry w europejskich pucharach. Wygrana nad Bayernem Monachium przyszła w idealnym momencie na przełamanie.

2015-10-21, 13:46

Liga Mistrzów: Arsenal został skreślony zbyt wcześnie. Bayern wciąż ma nad czym pracować

Posłuchaj

Korespondencja z Niemiec Wojciecha Szymańskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Porażki z Olympiakosem Pireus i Dinamem Zagrzeb wprawiły kibiców "Kanonierów" w osłupienie i postawiły zespół w bardzo trudnej sytuacji. Przed starciem z Bayernem eksperci zgodnie podkreślali, że Arsenal znajduje się pod ścianą i będzie walczył niczym ranne zwierze, które znalazło się w potrzasku.

Pep Guardiola przyznawał, że zerowy dorobek punktowy rywali po meczach ze znacznie słabszymi drużynami wymusza na nim grę z maksymalnym zaangażowaniem i właśnie to może okazać się największym atutem gospodarzy wtorkowego meczu.

I tak właśnie się stało. Biorąc jednak pod uwagę przebieg spotkania i liczbę sytuacji, które stworzyły obie drużyny, walka mogła zakończyć się właściwie każdym rozstrzygnięciem.   

W tym meczu wiele miało zależeć od tego, czy Arsenalowi uda się zatrzymać Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik nie strzelił w tym meczu gola, choć miał do tego świetną okazję. Jego strzał zatrzymał jednak Petr Cech, a chwilę później pierwszą bramkę dla Arsenalu strzelił Olivier Giroud. W ostatniej akcji meczu "Kanonierzy" podwyższyli prowadzenie.

REKLAMA

Występ Polaka został uznany za przeciętny, potwierdziło się, że angielskie drużyny nie leżą snajperowi Bayernu. Noty z brytyjskiej i niemieckiej prasy dobrze oddają to, że nie był to wieczór Lewandowskiego.

Mecz z rodzaju tych "od bohatera do zera" zaliczył Manuela Neuer, który najpierw fantastycznie ratował swoją drużynę, jednak zawalił przy trafieniu Giroud, notując nieudane wyjście do dośrodkowania. 

- Uważam, że mój błąd mocno przyczynił się do porażki. Po straconym golu nasza gra wyglądała gorzej, trudno było powstrzymać Arsenal. W trakcie meczu mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, aby wyjść na prowadzenie. Gdybyśmy wykorzystali choć jedną z nich, jestem przekonany, że nie schodzilibyśmy z boiska jako pokonani - powiedział Manuel Neuer.

REKLAMA

Źródło: DE RTL TV/x-news

W euforii są za to Anglicy. Arsenal jasno pokazał, że nie zamierza składać broni w walce o Ligę Mistrzów. Wiele mówiono o tym, że fatalny początek w Lidze Mistrzów może sprawić, że zdecydują się postawić wszystko na jedną kartę i skupią się tylko na ligowych rozgrywkach, wierząc w tytuł najlepszej drużyny Premier League. 

"Kanonierzy" mają wielki potencjał, jednak nie zawsze grają na jego miarę. W ostatnim czasie pojawiło się sporo plotek dotyczących tego, że Arsene Wenger powoli szykuje się do tego, by przejść na emeryturę. Francuski menedżer stoi za sterami zespołu już od 18 lat. Największe sukcesy zapisał na swoim koncie w pierwszych latach swojej pracy. Klub z północnego Londynu nie wytrzymał jednak tempa prawdziwego wyścigu zbrojeń, który w ostatnich latach wywindował Premier League na sam szczyt praktycznie wszystkich finansowych klasyfikacji piłkarskich rozgrywek na świecie. 

Arsenal wciąż ociera się o czołówkę, jednak zawodzi w momentach, w których wydaje się, że może wreszcie przełamać dominację Chelsea, Manchesteru United i Manchesteru City - przez ostatnich 11 sezonów tylko te drużyny zgarniały tytuł mistrzowski. W kluczowych momentach przychodzą kontuzje, zniżka formy lub gubienie punktów w nadzwyczaj łatwy sposób. W europejskich pucharach Arsenal nie potrafi choćby zbliżyć się do finału - od czasu meczu z Barceloną przed ponad dekadą, w którym zespół z Londynu przegrał walkę o najważniejsze klubowe trofeum, najlepszym wynikiem jest ćwierćfinał.

REKLAMA

Mecz z Bayernem pokazał, że Arsenal potrafi być śmiertelnie groźny, sprostał wielkiemu wyzwaniu, grając z jedną z drużyn ze ścisłej europejskiej czołówki, która co roku wymieniana jest w gronie faworytów do sięgnięcia po zwycięstwo w Lidze Mistrzów. 

"Daily Telegraph" ocenił, że to była idealna noc "Kanonierów", którym wychodziło wszystko.

"Trudno w obecnym futbolu znaleźć lepszą drużynę niż Bayern Monachium. To dobrze naoliwiona maszyna, której nikt nie zdołał zatrzymać w 12 z rzędu meczach w ostatnich dwóch miesiącach. Oni niszczyli wszystko, co stawało nam na drodze. Ale to była noc Arsenalu. Kanonierom wszystko wychodziło" - podsumowano.

Bayern dopiero w 14. meczu w fazie grupowej Ligi Mistrzów w historii, a po raz pierwszy od grudnia 2011, nie strzelił bramki, co tylko potwierdza, jak dobry występ zanotowali piłkarze Wengera. Potwierdza się też słuszność transferu Petra Cecha, który kilka razy musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. 

REKLAMA

Arsenal przez lata budował pod wodzą Wengera styl gry, który bazuje na posiadaniu piłki, fani przywykli do pięknych akcji, wymiany wielu podań i spychaniu rywali do defensywy. Mecz z Bayernem po raz kolejny udowodnił jednak, że w piłce o końcowym wyniku decyduje skuteczność pod bramką rywala, a nie wrażenia artystyczne czy wymiana setek podań. 

Statystyki jasno dowodzą, że Bayern dominował, ale musiał opuszczać Londyn z niczym.

Co więcej, żadnemu z menedżerów nie udało się pokonać Barcelony i Bayernu Monachium Pepa Guardioli w Lidze Mistrzów. Arsenal jest w tym momencie drugim zespołem Premier League. Za piłkarzami dopiero 9. kolejek i niczego nie można jeszcze przesądzać, jednak zwycięstwo z Bayernem pozwala kibicom patrzeć z entuzjazmem na najbliższe spotkania.

REKLAMA

Na pewno jednak w ich głowach musi tkwić fakt, że w ostatnich latach wiele razy optymizm ustępował miejsca zawodowi, które przynosiła chwila, w której odpadali z walki o wielkie cele. 

Jeśli jednak ktoś skreślił Arsenal jeszcze przed meczem z Bayernem, zrobił to zdecydowanie przedwcześnie. 

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej