Antoni Dudek: Partia Razem jest na fali wznoszącej
Wynik osiągnięty w wyborach przez partię Razem przyczynił się do niskiego poparcia wyborczego dla Zjednoczonej Lewicy – uważa profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
2015-10-27, 07:21
Posłuchaj
Joanna Senyszyn obwinia Leszka Millera o porażkę lewicy w wyborach (IAR/Radio Gdańsk)
Dodaj do playlisty
Żadne z ugrupowań nie zebrało dostatecznej liczby głosów by przekroczyć próg wyborczy. W efekcie nowy polski Sejm po raz pierwszy pozbawiony będzie obecności partii lewicowych.
Jak mówi profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Jagiellońskiego -potwierdzenie wstępnych wyników wyborów oznacza koniec 'starej' lewicy symbolizowanej przez SLD i przypieczętowanie upadku partii. Ostateczną rolę w tym procesie odegrała partia Razem, która odebrała lewicy głosy potrzebne do przekroczenia progu wyborczego.
W opinii prof. Dudka teraz rozpocznie się proces rekonstrukcji lewej strony polskiej sceny politycznej i ciąg dalszy walki 'starej' lewicy, która wciąż dysponuje strukturami terenowymi z 'nową', która uzyskała wynik kwalifikujący ją do finansowania z budżetu państwa. - Partia Razem osiągnęła dwukrotnie mniejsze poparcie, ale to ona jest teraz na fali wznoszącej - uważa politolog. Zwraca też uwagę, że to nie koniec lewicy - pewnie wróci ona do sejmu po kolejnych wyborach. Do podobnych zawirowań dochodziło po drugiej stronie sceny polskiej sceny politycznej, ale prawica też w końcu do Sejmu powróciła.
Nie będzie współpracy
- Sukces partii Razem to jednocześnie klęska Zjednoczonej Lewicy – uważa Henryk Domański, politolog z Polskiej Akademii Nauk. - Partia Razem jako nowy ruch odniosła sukces, a wystarczyło odebrać Zjednoczonej Lewicy nawet ułamek procenta, by doprowadzić do jej klęski. Ekspert nie spodziewa się połączenia sił, ponieważ wiązanie się z przegranymi nie przysłużyłoby się partii Razem. W jego opinii przegrana obciąża przywództwo SLD. Leszek Miller legitymizował koalicję z innymi partiami, a klęska wyborcza może oznaczać koniec jego kariery.
TVN24/x-news
REKLAMA
PiS będzie lewicą?
Zdaniem dr. hab. Ryszarda Bugaja - ekonomisty, b. przewodniczącego Unii Pracy i doradcy społecznego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a obecnie m.in. członka Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę - przyszły parlament nie będzie "parlamentem bez lewicy", tylko "parlamentem bez lewicowego szyldu". Lewicowe wartości w sferze polityki społecznej i gospodarczej ma w nim szanse reprezentować PiS - dodaje.
Nie sposób - w ocenie Bugaja - identyfikować z lewicowymi wartościami Zjednoczonej Lewicy. Jak podkreślił, wchodzący w skład ZL - SLD ma na swoim koncie "najostrzejsze kroki liberalne w sferze społeczno-gospodarczej" i "najbardziej sprzyjające nierówności" w historii ostatnich dekad, m.in. wprowadzenie podatku liniowego dla przedsiębiorców, który umożliwia najbogatszym płacenie bardzo niskiego podatku, wprowadzenie prawa umożliwiającego eksmisje lokatorów "na bruk" oraz reformę emerytalną, który oddalił nasz system ubezpieczeń społecznych od modelu solidarystycznego.
Front przeciwko „orbanizacji” Polski
Innego niż Bugaj zdania jest senator Platformy Obywatelskiej mijającej kadencji Józef Pinior, dawniej związany m.in. z Polską Partią Socjalistyczną, Unią Pracy oraz Socjaldemokracją Polską. Pinior uznaje, że - pod właściwym przywództwem - to PO ma szansę stać się przyczółkiem lewicowych wartości w polskim parlamencie. Według Piniora, polska lewica będzie musiała się odrodzić jako część szerszego frontu sprzeciwu wobec "orbanizacji" Polski przez rząd PiS. "W Polsce jest potrzebny wspólny front Polski europejskiej, Polski, która będzie broniła praw człowieka i wolności obywatelskich. Lewica ma w nim do odegrania ważną, być może centralną rolę" - mówił.
Pinior zaznaczył, że jest o przyszłość lewicy spokojny. - To nie jest tak, że lewica w Polsce nie ma elektoratu. Jeżeli policzyć te głosy, które zdobyła Zjednoczona Lewica, Partia Razem czy politycy innych partii, którzy - tak jak ja - akcentowali lewicowe wartości, to widać, że jest to realna siła w polskim społeczeństwie. Moim zdaniem w tej chwili powinno się pojawić kolektywne przywództwo, które będzie w stanie stworzyć w ciągu najbliższych dwóch lat organizację polityczną. Na pewno widzę w tym przywództwie miejsce dla Barbary Nowackiej, która moim zdaniem poprowadziła bardzo dobrą kampanię. Ona będzie jedną z liderek - mówił.
REKLAMA
Według senatora możliwe jest, że w rolę parlamentarnej lewicy wejdzie PO. - Moim projektem dla PO był model amerykańskiej Partii Demokratycznej. Teraz PO będzie musiała odpowiedzieć na pytanie, czy jest w stanie w najbliższych miesiącach stać się główną siłą opozycyjną w stosunku do rządu Prawa i Sprawiedliwości i skutecznie sprzeciwiać się wprowadzaniu w Polsce systemu węgierskiego - ocenił. Zdaniem Piniora decydujące dla odpowiedzi na to pytanie będzie to, czy nowe przywództwo PO "oprze się o wartości liberalno-lewicowe", czy też "dążyć będzie do restaurowania w jakimś zakresie idei koalicji PO-PiS".
„Pomieszanie pojęć”
Z kolei posłanka niezrzeszona mijającej kadencji Sejmu - w przeszłości związana m.in. z Ruchem Palikota i Zielonymi - Anna Grodzka uważa, że wartości lewicowe nie będą w przyszłym parlamencie reprezentowane. Lewica ma natomiast - jej zdaniem - szansę odrodzić się poza parlamentem i "bardzo mocno" wrócić do Sejmu za 4 lata. Jak dodała, może się to wiązać z przetasowaniami pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami, jednak "kluczową rolę w tym procesie odegra Partia Razem".
Jak podkreśliła Grodzka, w związku z tym, że w Polsce doszło do pomieszania pojęć dotyczących idei politycznych, nie sposób mówić o przyszłości lewicy po wyborach bez zdefiniowania, o co nam chodzi. "W Polsce ten, kto głosi poglądy liberalne, bardzo często uważany jest za lewicę, a ktoś, kto głosi poglądy charakteryzujące się społeczną wrażliwością, jest bardzo często stygmatyzowany jako +populista+. Dla mnie lewica to po pierwsze demokracja, po drugie takie rządy obywateli, które uwzględniają interesy obywateli, w tym interesy socjalne i - po trzecie - liberalizm w sferze praw jednostki - powiedziała.
Krytyka Millera
- Wybory parlamentarne przegraliśmy na własną prośbę - ocenia Joanna Senyszyn z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a winą za porażkę obciąża Leszka Millera. Jej zdaniem, zabrakło wyciągania wniosków z popełnianych błędów.
REKLAMA
źródło: TVN24/x-news
Usunięcia się w cień spodziewa się po Millerze Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD. W radiowej Jedynce w "Sygnałach dnia" mówił m.in., że w jego ocenie Leszek Miller nie będzie już aktywny politycznie, raczej będzie się przyglądał, niż budował nowe fronty.
Wybory parlamentarne - zobacz serwis specjalny >>>
REKLAMA
Z kolei dotychczasowy poseł SLD Zbyszek Zaborowski ocenia, że za porażkę Zjednoczonej Lewicy w dużej mierze odpowiada nowe ugrupowanie "Razem". - Można powiedzieć, że ta nowa lewica przyczyniła się do tego, że żadnej lewicy nie będzie w parlamencie. Jej sukces paradoksalnie oznacza klęskę lewicy, jako całości - ocenił.
źródło: TVN24/x-news
PAP/IAR/pp
REKLAMA
REKLAMA