Zorza polarna nad Polską? "W miastach jej nie zobaczymy"
Jak powiedział portalowi PolskieRadio.pl Karol Wójcicki, popularyzator nauki z Centrum Nauki Kopernik, w przypadku zorzy polarnej nie możemy mówić o niczym pewnym. Dlatego nie da się przewidzieć, czy zorza będzie widoczna nad Polską i w jakich godzinach należy jej wypatrywać.
2015-11-02, 21:50
Specjaliści z amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej NOAA, którzy obserwują aktywność Słońca, przewidywali, że podniebne widowisko odbędzie się w nocy z 2 na 3 listopada. Największa szansa na to, że zobaczymy świetliste barwy na niebie, miała być między 19-22 czasu polskiego.
Niestety, wygląda na to, że tym razem ich przewidywania się nie sprawdziły i rzesza żądnych wrażeń obserwatorów nieba musiała się obejść smakiem. Dodatkowo niebo nad północną Polską, gdzie najłatwiej dostrzec zorzę, przykryły chmury. Nie należy jednak jeszcze tracić nadziei. Wyrzucone przez Słońce cząstki powinny w końcu uderzyć w naszą atmosferę. Kiedy?
W poszukiwaniu bardziej precyzyjnych informacji warto obserwować strony internetowe i fora poświęcone astronomii. Może to nastąpić później jeszcze w nocy z 2 na 3 listopada, choć nie można wykluczyć też daty 4 listopada. Karol Wójcicki informacje o zjawiskach astronomicznych umieszcza na stronie "Z głową w gwiazdach" na Facebooku.
Gdy zorza już się pojawi, jak najlepiej ją podziwiać? Wójcicki podkreślił, że na pewno możemy zapomnieć o oglądaniu tego zjawiska w miastach. Należy wyjechać poza tereny zabudowane, w kierunku północnym. Największe szanse na oglądanie zorzy będą mieli oczywiście mieszkańcy Polski północnej.
REKLAMA
Karol Wójcicki wyjaśnił, że doszło do wybuchów na Słońcu i nadchodzi burza geomagnetyczna, co sprzyja pojawieniu się zorzy na niebie. - To jednak czynniki losowe i trudno jest cokolwiek precyzyjnie przewidzieć - stwierdził. Jak dodał, zorza to tak naprawdę chmura cząsteczek wyrzuconych przez Słońce.
Jeśli już obserwatorom uda się wypatrzyć zorzę, powinni oni chwytać chwilę, ponieważ zjawisko to nie będzie trwać długo, najwyżej 2-3 godziny. Karol Wójcicki przypomniał, że w tym roku mieliśmy w Polsce dwukrotną okazję do oglądania tego zjawiska - w marcu i październiku - co jest wyjątkową sytuacją. W dodatku zorza widoczna była na terytorium niemal całego kraju, a nie tylko na północy. - Mam nadzieję, że limit szczęścia się jeszcze nie wyczerpał - stwierdził ekspert.
Zjawisko zorzy polarnej obserwowane jest na niebie jako spektakl świateł w odcieniach od zielonego, przez różowy, po fioletowy. Możemy je obserwować, gdy dochodzi na Słońcu do wybuchów, podczas których ogromne ilości cząstek elementarnych wyrzucane są w przestrzeń kosmiczną.
REKLAMA
Gdy cząsteczki te zbliżą się do Ziemi, tworzą okrąg wokół bieguna północnego, gdzie zderzają się z górną warstwą atmosfery. Uwolniona wówczas energia, to właśnie zorza polarna. Wszystko to dzieje się mniej więcej na wysokości 100 kilometrów. Zorzę najlepiej widać właśnie na biegunie północnym, ale gdy wybuchy są wyjątkowo silne, efekt może rozciągać się na kolejne szerokości geograficzne.
bk/fc
REKLAMA