Pożar w klubie w Rumunii. W szpitalu zmarł poszkodowany basista
Do 54 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar pożaru w nocnym klubie w Bukareszcie. W szpitalach pozostaje 76 osób. Stan 24 oceniany jest jako ciężki. Część z nich zostało przetransportowanych do zagranicznych placówek medycznych.
2015-11-12, 19:42
Do tragedii doszło w popularnym wśród młodzieży klubie nocnym Colectiv w Bukareszcie. 30 października wieczorem grał tu heavymetalowy zespół Goodbye to Gravity. Na koncert przyszło ok. 400 osób. Występowi miały towarzyszyć spektakularne efekty pirotechniczne.
W pewnym momencie wybuchł pożar a osoby, które były w klubie wpadły w panikę. Uczestnicy wydarzenia tratowali się wzajemnie usiłując za wszelką cenę wydostać się z sali koncertowej, która miała tylko jedno wąskie wyjście.
Są różne wersje tego, co wydarzyło się podczas koncertu. Według jednych, w pewnym momencie doszło do eksplozji, a następnie pojawił się ogień. Inni twierdzą, że podczas występu odpalano sztuczne ognie, od których zapalił się strop sali. Telewizja Digi 24 dotarła do świadków, którzy powiedzieli z kolei, że dekoracje zajęły się od iskrzącej aparatury wzmacniającej.
Zginęło czterech członków zespołu
Na miejscu zginęło 27 osób, 180 zostało rannych. W czwartek ogłoszono, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 53. Wśród osób, które zmarły w tym tygodniu w szpitalu jest basista zespołu Goodbye to Gravity Alex Pascu. Mężczyzna zmarł w trakcie transportu do szpitala w Paryżu.
Gitarzyści Goodbye to Gravity Vlad Țelea i Mihai Alexandru zginęli na miejscu. Kilka dni po pożarze w szpitalu zmarł perkusista Bogdan Enache. Jedynym członkiem zespołu, który przeżył jest wokalista Andrei Găluț. Mężczyzna przebywa w placówce medyczne, ale jego życiu nie grozi niebezpieczeństwo.
Firma Universal Music Romania, która wydała najnowszę płytę Goodbye to Gravity poinformowała, że wpływy z jej sprzedaży zostaną przeznaczone na pomoc poszkodowanym w pożarze.
Cztery osoby aresztowane
W sprawie pożaru prowadzone jest śledztwo. Śledczy wstępnie wskazują, że do wypadku przyczyniło się nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa. Podkreślają się m.in., że w klubie nie było wyjścia awaryjnego, a izolacja akustyczna sufitu była wykonana z łatwopalnych materiałów. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ustaliło, że klub nie miał zezwolenia na urządzenie pokazu pirotechnicznego, jaki towarzyszył koncertowi.
W sobotę prokuratorzy zajmujący się walką z korupcją poinformowali o aresztowaniu mera bukareszteńskiej dzielnicy, w której mieści się klub. Według nich mer zezwolił klubowi na działalność mimo braku dopuszczenia lokalu do użytku przez straż pożarną. Wcześniej, 2 listopada, aresztowano trzech właścicieli klubu.
Było to jedno z najtragiczniejszych tego rodzaju zdarzeń w Bukareszcie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. W kraju ogłoszono żałobę narodową.
REKLAMA
Tragedia doprowadziła do masowych protestów. Rumuński rząd podał się do dymisji. Tymczasowym premierem został Sorin Cimpeanu.
x-news.pl, RO PROTV
IAR, PAP, CNN, kk
REKLAMA