El Clasico Real Madryt - FC Barcelona. Miliony euro na boisku, czyli Messi vs. Ronaldo na Santiago Bernabeu

Jeśli hasło "więcej niż mecz” idealnie pasuje do któregoś ze spotkań piłkarskich gigantów, to jest to starcie Realu Madryt i Barcelony. Tym meczem nie żyje tylko Hiszpania, to święto dla wszystkich kibiców na świecie. Cristiano Ronaldo kontra Leo Messi, katalońska duma kontra chęć powrotu na absolutny szczyt. 231. El Clasico nie można przegapić.

2015-11-21, 12:53

El Clasico Real Madryt - FC Barcelona. Miliony euro na boisku, czyli Messi vs. Ronaldo na Santiago Bernabeu
El Clasico - mecz, którego nie można przegapić. Foto: Polskieradio.pl

Posłuchaj

Więcej o wielkim meczu Real Madryt i FC Barcelona w relacji Ewy Wysockiej PR Barcelona (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Nie trzeba długo szukać powodów, by oglądać ten pojedynek - naprzeciwko siebie stają piłkarze wybitni, których kluby co roku wymieniane są w gronie faworytów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

Wartość podstawowych jedenastek tych dwóch hiszpańskich drużyn liczy się w setkach milionów euro, a liczba tytułów na ich koncie jest oszałamiająca. Nie da się znaleźć drugiego spotkania, w którym lata historii, wzajemnej rywalizacji na boisku jak i poza nim, ścierałyby się w sposób budzący tyle emocji. W sobotę czeka nas mecz numer 231. Kolejny, który zapisze się w historii. Miejmy nadzieję, że złotymi zgłoskami. 

Jest życie bez Messiego

Ten mecz nie zacznie się w sobotę o 18:15. On zaczął się już dobre kilka tygodni temu. Kiedy pod koniec września Leo Messi doznał kontuzji w meczu z Las Palmas, nie pytano, kiedy wróci do gry. Pytanie brzmiało, czy zdąży wykurować się na El Clasico. Oba zespoły mogły w ostatnich tygodniach narzekać na urazy, jednak sztaby medyczne robią wszystko, by wystawić do akcji optymalne jedenastki.

Rafa Benitez po raz pierwszy, odkąd został trenerem Realu, będzie mógł skorzystać ze wszystkich swoich piłkarzy. W obozie Barcelony trwa walka o to, by przygotować do gry Leo Messiego i Ivana Rakiticia. Wieści są optymistyczne, bo obaj gracze trenowali już z kolegami na zajęciach poprzedzających sobotni bój.

REKLAMA

Nie wiadomo, czy będą w pełni sił i czy wytrzymają całe 90 minut. Bardziej prawdopodobne jest, że jeden z dwóch najlepszych piłkarzy ostatniej dekady wejdzie na boisko w drugiej połowie. Rakitić zaś, który jest ważnym graczem środka pola zespołu Luisa Enrique, powinien pojawić się w wyjściowym składzie.

Trzeba jednak zaznaczyć, że pod nieobecność Argentyńczyka "Duma Katalonii” spisywała się świetnie, a najjaśniej błyszczały inne gwiazdy - Neymar i Luis Suarez. Z 9 meczów, które odbyły się od czasu urazu lidera zespołu, Barcelona wygrała 7, zaliczyła jeden remis i porażkę. Strzeliła 21 bramek, straciła tylko 5. Napisać, że drużyna "radziła sobie”, to zdecydowanie za mało. Neymar i Suarez prezentowali się znakomicie. Urugwajczyk zdobył w tym czasie 10 goli i miał 4 asysty, Brazylijczyk zaś dołożył 8 trafień i 6 ostatnich podań.

- Messi, który nie jest w rytmie gry nie musi być zawodnikiem, który na boisku stanie się od razu gwiazdą. Barcelona ma opracowany sposób gry bez niego. Suarez i Neymar spisują się znakomicie - stwierdził Leszek Orłowski, ekspert nc+, dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna”.

Źródło: Press Focus/x-news

REKLAMA

Na dłuższą metę nie da się jednak nie doceniać wartości, którą Argentyńczyk wnosi do drużyny. Wielkie trio Messi-Suarez-Neymar w ubiegłym sezonie dało Barcelonie potrójną koronę, mając gigantyczny wkład w mistrzostwo Hiszpanii, zwycięstwo w Lidze Mistrzów i w Pucharze Hiszpanii.

Kapitalna współpraca, wzajemne uzupełnianie swoich braków, zdolność do rozmontowania praktycznie każdej defensywy. Kibice Barcelony nie mogą doczekać się, kiedy znów zobaczą na boisku tych trzech wielkich piłkarzy.

To największa ofensywna siła we współczesnym futbolu, a nawet kilkanaście minut gry Argentyńczyka może zrobić ogromną różnicę.  

REKLAMA

Gorąco w szatni Realu Madryt

"Królewscy" przystąpią do sobotniego spotkania z pozycji wicelidera tabeli. Mają 3 punkty straty do głównego rywala w wyścigu o tytuł i wymarzoną okazję, by tę stratę odrobić. Czy mogą być uznani za faworyta? Niekoniecznie.

Media zwracają jednak uwagę na to, że zespół z Madrytu ma problem - między piłkarzami a trenerem Rafą Benitezem iskrzy, eksperci podkreślają, że Real bardzo często gra zachowawczo, czeka na to, co zrobi przeciwnik, jeden z głównych punktów taktyki opiera na wykorzystywaniu jego błędów.

Hiszpański menedżer nie wykorzystuje w pełni ofensywnego potencjału zespołu, stara się wcisnąć piłkarzy w sztywne ramy swojej filozofii, w której niewiele jest miejsca dla indywidualności.

To nie może podobać się najważniejszym piłkarzom, w tym Cristiano Ronaldo, który w ostatnich sezonach przyzwyczaił się do zupełnie innej gry. Realowi nie przystoi ostrożność - trybuny chcą porywających widowisk, nieustannego ataku i dominacji nad przeciwnikami. Tymczasem najwięcej pozytywnych komentarzy w tym sezonie padało pod adresem... bramkarza. Keylor Navas przebojem zastąpił Ikera Casillasa, choć nie było pewne, czy w ogóle zostanie w klubie. Real marzył o sprowadzeniu Davida De Gei z Manchesteru United i kartą przetargową był właśnie Navas. Pod koniec okienka transferowego to minuty zadecydowały o tym, że nie doszło do wymiany na linii Manchester - Madryt.

REKLAMA

Kostarykanin wraca po kontuzji i być może znów będzie musiał ratować "Królewskich" w trudnych sytuacjach. Nikt nie wątpi w to, że Barcelona będzie miała swoje okazje, z taką siłą ofensywną nawet idealna defensywa nie wystarczy, by zatrzymać "Dumę Katalonii".

"Marca" informowała, zawodnicy Realu mieli odbyć spotkanie z Benitezem, na którym rozmawiali z trenerem o sobotnim klasyku. Ich metoda na sukces to atak, zmuszenie rywali do grania w taki sposób, jaki im narzucą. To ma spowodować błędy, panikę w defensywie "Dumy Katalonii", i zaowocować bramkami. Jeśli Benitez zdecyduje się na zachowawczą grę, może zginąć od własnej broni. Każda pomyłka, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, nie pozostanie bez odpowiedzi.

Źródło: Foto Olimpik/x-news

Do gry po kontuzji wraca także Marcelo. Lewy obrońca jest w tym sezonie w rewelacyjnej formie, broni pewnie, ale największe spustoszenie sieje w ataku. W ostatnich 10 spotkaniach w Primera Division Barcelona wygrywała 5 razy, trzykrotnie wygrywał Real, 2 spotkania kończyły się podziałem punktów. Na Santiago Bernabeu kibice będą chcieli zobaczyć zwycięstwo swoich piłkarzy, które osłodzi przegrany poprzedni sezon. 

REKLAMA

To El Clasico będzie też wyjątkowe pod innym względem - od 1999 roku będzie to pierwszy mecz tych drużyn, w którym nie zagrają zawodnicy, którzy przez lata byli prawdziwymi symbolami Santiago Bernabeu i Camp Nou. Chodzi o Ikera Casillasa i Xaviego. Hiszpanie przez lata firmowali swoimi osobami to piłkarskie święto.

Na pewno będzie ich brakować, jednak pożegnania z wielkimi piłkarzami zawsze są bolesne. Na nowych idoli nie trzeba będzie jednak czekać - oni już zdążyli zadomowić się w świadomości fanów.

- Myślę, że drużyny są równe... kiedy nie gra Messi. Jest piekielnie trudno wygrać na Bernabeu, ale Barcelona jest w formie i na pewno stać ją na to - mówił przed spotkaniem były dyrygent gry "Dumy Katalonii". 

REKLAMA

W gwiazdach można przebierać

Spośród 23 piłkarzy, którzy zostali nominowani do Złotej Piłki za 2015 rok, aż 11 gra w Realu lub Barcelonie. To tylko potwierdza kosmiczny potencjał, jakim dysponują te kluby. Oprócz Messiego i Ronaldo będzie można podziwiać grę Garetha Bale'a, Karima Benzemy, Toniego Kroosa, Luki Modricia, Jamesa Rodrigueza (Real) i Ivana Rakiticia, Andersa Iniesty, Javiera Mascherano, Neymara, Luisa Suareza (Barcelona).

To prawdziwa elita, ale szukanie słabych punktów w dominujących od lat w La Liga drużynach po prostu nie ma sensu. W sobotę decydujące będą szczegóły, błysk geniuszu piłkarzy, którzy są w stanie zrobić z piłką wszystko. Nawet jeśli mecz nie dorówna do oczekiwanego poziomu, to wciąż można porównać go do hitu rodem z Hollywood, który imponuje rewelacyjną obsadą, w jego oprawie widać zainwestowane gigantyczne pieniądze.

Pieniądze zresztą odgrywają tutaj rolę zakulisową. Nad Messim i Neymarem cały czas wiszą oskarżenia o oszustwa podatkowe, niedawno do takiego procederu przyznał się Javier Mascherano. W Realu huczy od skandalu związanego z Karimem Benzemą, który pośredniczył w szantażowaniu kolegi z reprezentacji Francji, Mathieu Valbueny. Sprawa znajdzie swoje rozwiązanie w sądzie, ale zarzuty są poważne. Benzema to także jeden z zawodników, którzy wracają po urazie, ale zarówno prezes Realu, jak i Rafa Benitez podkreślają, że stoją murem za swoim napastnikiem. 

Jeśli to prawda, może wybiec w podstawowym składzie na sobotnie spotkanie. 

REKLAMA

W październiku doszło też do innego wydarzenia, które mocno podgrzało temperaturę przed El Clasico - chodzi o doniesienie, jakie złożył do prokuratury jeden z sędziów piłkarskich.

Arbiter zeznał, że wywierano na nim presję by najbliższym w meczu Realu z Barceloną gwizdał na korzyść drużyny ze stolicy. Nazwiska sędziów wyznaczonych na to spotkanie nie zostały wtedy jeszcze podane, ale autor donosu, który ze względów bezpieczeństwa chce pozostać anonimowy, był w grupie asystentów z największymi szansami na udział w ‘El Clasico’.

Osobą posądzaną o próbę wpłynięcia na jego pracę jest członek komisji sędziowskiej Jimenez Muńoz de Morales, były arbiter, a w przeszłości kandydat z ramienia prawicowej partii w wyborach samorządowych w Madrycie.

REKLAMA

Widowisko poprowadzi Fernandez Borbolan, sędziujący w La Liga od 2004 roku, ale w składzie jego pomocników tuż przed meczem doszło do niespodziewanej zmiany. Komitet Techniczny Arbitrów ogłosił, że Jorge Canelo Prieto, który wspomagał Borbalána w ostatnich 22 spotkaniach, nie weźmie udziału w sobotnim El Clásico, a jego miejsce zajmie Diego Barbero Sevilla. Canelo nie przeszedł testów fizycznych z powodu kontuzji. Materiał do wygłaszania spiskowych teorii? Jak najbardziej, ale chyba nikt nie wierzy w to, że przy takiej skali widowiska któryś z arbitrów zdecyduje się na nieczystą grę. 

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Bezpieczeństwa meczu na szczycie piłkarskiej ekstraklasy będzie bronić blisko 1200 policjantów. To sześć razy więcej niż na innych spotkaniach podwyższonego ryzyka. Oczywiście nie chodzi o to, że może dojść do starć kibiców, a o zagrożenie zamachami terrostycznych. Po tragicznych wydarzeniach z Paryża, w który zginęło 129 osób, a kilkaset zostało rannych, futbol znalazł się w sytuacji szczególnej, w której jednak panika nie może wyjść na pierwszy plan.

Oprócz policjantów o bezpieczeństwo kibiców zadba 1300 stewardów, funkcjonariuszy straży miejskiej i agentów cywilnych - poinformowała na konferencji prasowej przedstawicielka rządu Concepcion Dancausa. Jak dodała, zmobilizowane środki są jednak mniejsze niż przed rozgrywanym na tym samym stadionie finałem Ligi Mistrzów w 2010 roku.

Minister spraw wewnętrznych Jorge Fernandez Diaz zapewnił ze swojej strony, że nie istnieje w tej chwili "żadna konkretna groźba" przed El Clasico. Wspomniał, że wokół Santiago Bernabeu utworzony zostanie "potrójny kordon bezpieczeństwa", podobnie jak pięć lat temu przed finałem Ligi Mistrzów.

REKLAMA

Komentatorzy dziennika "Marca" przypomnieli, że prace nad zapewnieniem bezpieczeństwa sobotniemu pojedynkowi Królewskich z Dumą Katalonii mogą być porównywane jedynie z ochroną letniej olimpiady w Barcelonie w 1992 r.

"To będzie opancerzony mecz, który w stolicy Hiszpanii nigdy nie miał precedensu. Zastosowane zostaną wyjątkowe środki ostrożności. Jednym z nich może być otwarcie bram stadionu już na trzy godziny przed gwizdkiem rozpoczynającym pojedynek, tak aby uniknąć tłumów pod Santiago Bernabeu na krótko przed El Clasico" - poinformował dziennik.

Na stadionie zgromadzi się 80 tysięcy ludzi. Bez względu na wszystko nie do pomyślenia jest, by na najważniejszym meczu w Hiszpanii nie było kompletu widzów. Miejmy nadzieję, że nic nie zaburzy piłkarskiego święta, które w sobotę o godzinie 18:15 rozpocznie się na Santiago Bernabeu, a największym zwycięzcą będzie piękna, emocjonująca gra. 

REKLAMA

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej