Minister obrony Czech: nasi żołnierze mogą wziąć udział w operacji lądowej przeciwko Państwu Islamskiemu

Jeśli dojdzie do operacji lądowej przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii lub w Iraku, Czechy mogą do niej oddelegować do 200 wojskowych - personel medyczny i specjalistów ds. wojny chemicznej - oświadczył w niedzielę czeski minister obrony Martin Stropnicky.

2015-11-22, 21:31

Minister obrony Czech: nasi żołnierze mogą wziąć udział w operacji lądowej przeciwko Państwu Islamskiemu
zdjęcie ilustracyjne. Foto: Wikimedia Commons/Public Domain

- Łączną liczbę oszacowałbym na 100-200 - powiedział minister w programie czeskiej telewizji, określając liczbę żołnierzy, jaką Praga byłaby gotowa udostępnić na potrzeby ewentualnej operacji lądowej przeciwko Państwu Islamskiemu. Dodał, że personel medyczny liczyłby kilkadziesiąt osób.
Stropnicky zastrzegł, że wysłanie żołnierzy do walki z Państwem Islamskim wymagałoby aprobaty czeskiego rządu. Powiedział też, że obecnie trzeba wspierać siły walczące z Państwem Islamskim, dostarczając im sprzęt. Potrzebne jest też skuteczne wsparcie z powietrza.
- Ci, którzy wzywają do maksymalnego wsparcia lokalnych oddziałów, walczących z Państwem Islamskim, dostawami sprzętu oraz do zapewnienia im skutecznego wsparcia z powietrza, prawdopodobnie mają rację - powiedział.

Rośnie prawdopodobieństwo interwencji lądowej

Zdaniem czeskiego ministra, choć decyzje jeszcze nie zapadły, prawdopodobieństwo interwencji lądowej wzrosło. Stropnicky przyznał, że taka operacja niosłaby ze sobą ogromne ryzyko i wielkie państwa nie kwapią się do takiego kroku. Mogłaby spowodować nasilenie fali migrantów, a także sprowokować do aktów terroru w Europie.
Podkreślił, że w ewentualną operację lądową powinny być zaangażowane przede wszystkim kraje sąsiednie. Wyraził też opinię, że koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu nie da się sformować bez udziału Rosji.
Zdaniem ministra po operacji lądowej w tamtym regionie na długo, może nawet na więcej niż dwie dekady, musieliby pozostać żołnierze, np. z sił pokojowych ONZ.

Francja buduje koalicję

Stworzenie szerokiej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu jest celem planowanych na najbliższe dni wizyt prezydenta Francji Francois Hollande'a w Waszyngtonie i Moskwie. W Paryżu prezydent będzie tez o tym rozmawiał z Davidem Cameronem i Angelą Merkel.
Dziesięć dni po największych w historii Francji zamachach, do których przyznali się dżihadyści z IS i w których zginęło 130 osób, Hollande chce przekonać światowe potęgi, by zjednoczyły się w celu zniszczenia tej organizacji terrorystycznej. Chodzi o rozszerzoną, "wyjątkową" międzynarodową koalicję przeciwko IS w Syrii i Iraku.
W poniedziałek Hollande przyjmie w Paryżu premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, a we wtorek jest oczekiwany w Waszyngtonie, gdzie spotka się z prezydentem USA Barackiem Obamą. W czwartek francuski szef państwa będzie w Moskwie, gdzie przyjmie go prezydent Władimir Putin. W międzyczasie, w środę, Hollande w Paryżu będzie rozmawiał z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.
Brytyjski niszczyciel HMS "Destroyer" ma wspierać francuski lotniskowiec "Charles de Gaulle", który w weekend dotarł we wschodnie rejony Morza Śródziemnego. Cameron naciska na większe zaangażowanie swego kraju w walkę z dżihadystami w Syrii, na co na razie nie wydał zgody brytyjski parlament.
Po zamachach głos Francji jest silniejszy i ma ona większe prawo do konkretnych żądań w terenie - uważa źródło dyplomatyczne, cytowane przez AFP.

CNN Newsource/x-news
Paryż uważa, że może domagać się poważniejszego zaangażowania swojego amerykańskiego sojusznika w Syrii, którego naloty w tym kraju są uważane za zbyt słabe - dodają źródła rządowe.
USA dokonują od 10 do 15 ataków z powietrza dziennie przeciwko IS, w porównaniu z 250 uderzeniami dziennie dokonywanymi przez NATO w czasie trwania wojny w Kosowie w 1999 roku czy 110 nalotami podczas inwazji w Afganistanie dwa lata później - uważa ekspert ds. zwalczania terroryzmu David Kilcullen.
Według jednego ze źródeł wizyta Hollande'a na Kremlu ma na celu sprawdzenie, jak bardzo Francuzi mogą liczyć na Rosjan. Paryż poparł pomysł Moskwy ws. koalicji po zamachach, ale Francuzi nie mają zaufania co do celów Rosji w Syrii. Moskwa jest podejrzewana o dalsze wspieranie sił prezydenta Baszara el-Asada.

REKLAMA

PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej