Operacja lądowa USA w Syrii i Iraku? Barack Obama: oznaczałaby śmierć 100 żołnierzy miesięcznie
Amerykański prezydent wyjaśnia, że nie zgadza się na wysłanie większego kontyngentu sił lądowych do walki z dżihadystami bo liczba ofiar śmiertelnych i koszty operacji byłby większe niż podczas wojny w Iraku.
2015-12-18, 07:15
Posłuchaj
Spotkanie Obamy z grupą publicystów amerykańskich mediów relacjonuje w piątek dziennik "New York Times". Do spotkania doszło w Białym Domu we wtorek wieczorem i miało ono charakter "backgroundowy", czyli bez możliwości bezpośredniego cytowania głowy państwa.
Obama oszacował koszty ponownego zaangażowania wojskowego USA na Bliskim Wschodzie na 10 mld dolarów miesięcznie, a także 100 ofiar śmiertelnych i 500 rannych, także każdego miesiąca. "NYT" zaznaczył, że zdaniem Obamy to koszty "niewspółmiernie wysokie do zagrożenia".
Obawy Amerykanów
Prezydent USA powiedział też, iż obawia się, że wysłanie do Syrii wojsk lądowych - jak domagają się tego niektórzy Republikanie - mogłoby wymagać dalszego, podobnego zaangażowania USA także w innych krajach, które są bastionami terrorystów, jak Libia czy Jemen. A to oznaczałoby, że jako głównodowodzący Obama nagle odpowiada za prawie cały region.
Prezydent USA wyjawił, że rozważy wysłanie na Bliski Wschód znacznych sił lądowych "tylko w sytuacji katastrofalnego ataku terrorystycznego, który zakłóciłby normalne funkcjonowanie Stanów Zjednoczonych".
REKLAMA
Jednocześnie przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż zbyt wolno zareagował na rosnące obawy społeczeństwa po atakach terrorystycznych w Paryżu i Kalifornii. Przyznał, że to sprawiło, iż Amerykanie zaczęli martwić się, czy robi wystarczająco dużo, by zapewnić bezpieczeństwo USA.
By przekonać obywateli, że jest inaczej i że stoi na wysokości zadania, prezydent USA w ostatnim czasie miał kilka wystąpień publicznych na temat strategii USA w kwestii walki z IS. Ponadto złożył w poniedziałek wizytę w Pentagonie, gdzie przewodniczył Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, oraz w czwartek w Narodowym Centrum Antyterrorystycznym.
Rafi Green z Instytutu Monitorowania Mediów Bliskiego Wschodu MEMRI z Izraela, podkreśla, że z analizy internetowych treści, terroryści z Państwa Islamskiego, czy Al - Kaidy nie grożą bezpośrednio Polsce.
REKLAMA
pp/PAP/IAR
REKLAMA