Nocna operacja MON w CEK NATO. Premier: nie ma z czego robić sensacji

Pytana o działania MON w Centrum Eksperckim NATO premier Beata Szydło przypomniała stanowisko Sojuszu, z którego wynika, że Centrum nie było oficjalnie akredytowane przy NATO.

2015-12-18, 17:33

Nocna operacja MON w CEK NATO. Premier: nie ma z czego robić sensacji
Premier Beata Szydło przytoczyła stanowisko NATO w tej sprawie. Foto: PAP/Radek Pietruszka

Posłuchaj

Eksperci o nocnych zmianach w MON. Relacja Witolda Banacha (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Jest komunikat MON w tej sprawie. Myślę że wszystko zostało jasno i klarownie wyjaśnione. To nie jest nic nadzwyczajnego. Przychylam się do opinii NATO, które wydawało taki komunikat, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie widzę zupełnie żadnego powodu do tego, żebyśmy robili z tej sprawy sensację - powiedziała szefowa rządu.

Według ministerstwa, dotychczasowy pełnomocnik do spraw utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO pułkownik Krzysztof Dusza został odwołany przeszło tydzień temu. Tym samym stracił dostęp do informacji niejawnych. W nocy z czwartku na piątek nowy pełnomocnik - rzecznik MON, Bartłomiej Misiewicz - wprowadził do Centrum jego następcę - pełniącego obowiązki dyrektora pułkownika Roberta Balę.

Tymczasem prokuratura wojskowa rozpoczęła postępowanie w sprawie jednego z żołnierzy, który nie stawił się w nowym miejscu pracy. Wobec pozostałych pracowników, którzy od tygodnia pozostawali na terenie Centrum, wszczęto postępowania dyscyplinarne.

TVN24/x-news

REKLAMA

NATO nie zajmie się sprawą

Sojusz Północnoatlantycki poinformował, że nie będzie zajmować się sprawą zmiany kierownictwa Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu. Wszystko dlatego, że jednostka nie ma charakteru ściśle NATO-wskiego. Przedstawiciele Sojuszu tłumaczą, że centrum nie ma jeszcze akredytacji NATO, a sprawy personalne i sposób zarządzania są w gestii państw członkowskich, które nadzorują ośrodek, w tym przede wszystkim Polski i Słowacji.

Dyplomaci podkreślają, że nawet gdy Centrum będzie już certyfikowane w Sojuszu, to kwatera główna w Brukseli i tak nie będzie zajmować się sposobem zarządzania jednostką. Nie będzie to bowiem ośrodek o charakterze NATO, a jedynie wkład państw członkowskich w cały system Sojuszu.

Centrum Eksperckie Kontrwywiadu powstaje od września na mocy podpisanego wówczas porozumienia w Stanach Zjednoczonych. Utworzyły je Polska i Słowacja przy wkładzie sześciu innych krajów członkowskich Sojuszu. Premier Słowacji Robert Fico także nie chciał komentować całej sprawy. - Zostałem poinformowany o tym dopiero 2-3 godziny temu i oczywiście z uwagi, że jest to suwerenna sprawa Polski, nie będę tego komentował - mówił Fico dziennikarzom w Brukseli.

Centrum ma zajmować się głównie szkoleniami żołnierzy i zgrywaniem jednostek kontrwywiadowczych z różnych krajów członkowskich Sojuszu.

REKLAMA

Nocne zmiany w Centrum

Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz argumentował, że już tydzień temu odwołał mianowanego przez poprzednie kierownictwo resortu pełnomocnika do spraw utworzenia Centrum, pułkownika Krzysztofa Duszę. Przedstawiciel resortu wyjaśnił, że pułkownik Dusza został odwołany, bo wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające w sprawie certyfikatu do spraw informacji niejawnych, które zawiesza dostęp do takich informacji. Nowym pełnomocnikiem został właśnie Bartłomiej Misiewicz.

TVN24/x-news
Tydzień temu słowaccy oficerowie, którzy pracują w Centrum, zostali poinformowani o zamiarze zmian kadrowych. O tym, że do tego doszło, miał ich poinformować w Pradze wiceminister obrony Tomasz Szatkowski. - Ubolewam nad tym, że pułkownik Dusza nie jest w stanie zachować się jak żołnierz. Żołnierz do polecenia musi się zastosować - mówił Bartłomiej Misiewicz.

Pełnomocnik wprowadził do Centrum nowego p.o. dyrektora pułkownika Roberta Balę. Jak podkreślił, stało się to pokojowo i bez problemu. - Żandarmeria Wojskowa ani nikogo nie wyprowadzała, ani niczego nie wyważała - mówił. Pełnomocnik zmienił też ochronę obiektu i powierzył ją Żandarmerii Wojskowej. Bartłomiej Misiewicz odparł też zarzuty, jakoby pułkownika odwołano za kontakty z Amerykanami. Prokuratura wojskowa rozpoczęła też postępowanie w sprawie jednego z żołnierzy, który nie stawił się w nowym miejscu pracy. Wobec pozostałych pracowników, którzy od tygodnia pozostawali na terenie Centrum, wszczęto postępowania dyscyplinarne. Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO nadal działa - podkreślił pełnomocnik, a MON jest w stałym kontakcie ze Słowakami w tej sprawie.

Inną wersję wydarzeń przedstawił odwołany z funkcji pełnomocnika CEK pułkownik Krzysztof Dusza. Jak mówił w TVP Info, w nocy do siedziby CEK weszli między innymi szef SKW Piotr Bączek i szef gabinetu ministra Antoniego Macierewicza, Bartłomiej Misiewicz wraz z funkcjonariuszami Żandarmerii Wojskowej. Według relacji pułkownika Duszy, oficer pełniący służbę został wyproszony z budynku. Szef SKW miał zażądać otwarcia pokoi, które są w gestii Centrum, między innymi należących do oficerów słowackich. Żandarmeria Wojskowa ochraniająca budynek uznała, że byłoby to działanie bezprawne, więc nie otworzyła pomieszczeń. Poo negocjacjach, szef SKW i dyrektor gabinetu ministra obrony opuścili budynek, a gmach zaplombowano.

REKLAMA

TVN24/x-news

Opozycja oburzona

Na wydarzenia w CEK ostro zareagowała opozycja. Były szef MON Tomasz Siemoniak oskarżył nowe kierownictwo resortu o włamanie do Centrum Eksperckiego NATO w Warszawie. Zdaniem polityka PO, działania MON zaszkodzą reputacji Polski. Według niego, przedstawiciele MON "wyważyli drzwi i zdobywali placówkę NATO". Zapewnił, że gdy był szefem MON, do centrum skierował najlepszych ludzi. Przed wyborami, gdy powstawało centrum, media pisały o tym, że ma być "przechowalnią" dla zaufanych oficerów kontrwywiadu. Były minister podkreślił, że rozmowy w sprawie placówki trwały od roku. - Trudno było nie delegować funkcjonariuszy i żołnierzy SKW do tej placówki. Po prostu to wynikało z przyjętego harmonogramu. Nie delegowaliśmy przedstawicieli jakiejś partii, tylko funkcjonariuszy zasłużonych, pracujących od lat - mówił Tomasz Siemoniak. Według niego, działania MON będą fatalnie odebrane w NATO i osłabią naszą pozycję. Centra eksperckie Sojuszu działają w kilkunastu krajach.

Równie ostro sprawę skomentował Adam Szłapka, członek komisji do spraw służb specjalnych z ramienia Nowoczesnej. Polityk mówił, że interwencja Żandarmerii Wojskowej w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO była "skandalicznym, nocnym najazdem". Jak dodaje, z pewnością osłabi naszą pozycję międzynarodową. Poseł Szłapka zastanawia się, czy o interwencji i zmianie szefa Centrum wiedziało NATO. - Jeśli nie, to możemy zapomnieć o bazach NATO w kraju i stałym przebywaniu wojsk amerykańskich na terenie Polski. Stajemy się niewiarygodnym partnerem w relacjach międzynarodowych, inne kraje będą się nas bały - dodał poseł Nowoczesnej.

Eksperci: MON miało prawo do zmiany

Ostrożniej sprawę komentują eksperci. MON miało prawo zmienić kierownictwo Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO - uważa ekspert do spraw bezpieczeństwa Marek Świerczyński z Polityki Insight. Jak zaznacza, decyzja MON nie powinna dziwić i nie ma żadnej wątpliwości, że nowe kierownictwo resortu obrony ma prawo do obsadzania swoimi, zaufanymi ludźmi ważnych instytucji wojskowych. Zdaniem eksperta, ze strony NATO nie powinny pojawić się negatywne komentarze. Marek Świerczyński zaznacza jednak, że choć przesłanki merytoryczne są zrozumiałe, o tyle można mieć wątpliwości co do stylu działania. Ekspert uważa, że nocna operacja była niepotrzebna, a jej styl określił jako: "fatalny i budzący złe skojarzenia".

REKLAMA

- Trudno zrozumieć nocną operację MON w Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO - mówi generał Marek Dukaczewski, były Szef Wojskowych Służb Informacyjnych. Generał Dukaczewski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreśla, że nie było powodu do nocnej akcji. Nie znajduje on żadnego usprawiedliwienia dla tego typu działań. Jego zdaniem, takie sprawy mogą być załatwiane w dzień, ponieważ Polsce nie zagraża wojna ani atak terrorystyczny.

IAR, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej