Tour de Ski: Justyna Kowalczyk przeholowała. "Mam nadzieję, że się wygrzebię"

W sobotę w szwajcarskim Lenzerheide odbędzie się drugi etap narciarskiego cyklu Tour de Ski - bieg ze startu wspólnego na 15 km techniką klasyczną. Justyna Kowalczyk będzie w nim odrabiała stratę, bo w piątkowym sprincie "łyżwą" była dopiero 59.

2016-01-02, 10:36

Tour de Ski: Justyna Kowalczyk przeholowała. "Mam nadzieję, że się wygrzebię"
Justyna Kowalczyk. Foto: Wiki Commons/CC BY-SA 2.0/Magnus Manske)

Powiązany Artykuł

stoch 1200.jpg
Sporty zimowe

Piątkowy sprint był dla niej najbardziej niewygodną konkurencją tegorocznej edycji. Teraz powinno być już znacznie lepiej.

Tegoroczny start w Tout de Ski jest dla Kowalczyk prawdopodobnie ostatni w karierze. Podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego czterokrotnie wygrywała ten cykl, czym nikt inny nie może się pochwalić. Rok temu jednak go nie ukończyła, mdlejąc na ostatnim etapie. Przed startem Justyna Kowalczyk jednak deklarowała: chcę się z Tour de Ski pożegnać, tak jak na to zasługuje.

- Rola tej odchodzącej jest trudna psychicznie - mówiła mistrzyni olimpijska po pierwszym tegorocznym biegu w turze w wywiadzie dla TVP.

REKLAMA

Polka i jej sztab wciąż szuka idealnych rozwiązań treningowych odpowiednich do sytuacji. Kowalczyk na początku grudnia przeszła nieplanowany zabieg kolana, przed inauguracją sezonu była także mocno przeziębiona. - Jakaś matnia się stworzyła, jestem w niekończącej się chorobie, to nie są takie wyniki, jakich się spodziewałam. Letnia praca nie procentuje ani trochę. Już pierwsze wnioski wyciągnęliśmy. Jakie? Jak to z Justyną - że przeholowała - wyjaśniała Kowalczyk w TVP.

Kowalczyk dodała także, że po głębszej analizie z trenerem Aleksandrem Wierietielnym doszli do wniosku, że jej organizm nie jest już w stanie znieść tak mocnej pracy jak kiedyś.

- Nałożyłam na siebie presję treningową, trzy miesiące pracy były naprawdę mocne, a widać organizm w tym wieku już nie wytrzyma - tłumaczy Justyna. - W Tourze muszę walczyć jak najlepiej. I skupiać się na biegach klasycznych jako okazji do walki o wszystko. Mam nadzieję, że się wygrzebię do normalnej formy, choć czasu mało - podkreślała Kowalczyk.

Najbliższe starty będą jednak dla Polki trudne, bo jak sama mówiła "nazwisko samo nie biega".


Liderką TdS jest Norweżka Maiken Caspersen Falla, ale w sobotę zdecydowaną faworytką będzie jej rodaczka Therese Johaug, która wygrała wszystkie w tym sezonie biegi dystansowe.

REKLAMA

Organizatorzy planują, że w szwajcarskim Lenzerheide 2 i 3 stycznia biegaczki zmierzą się: w sprincie techniką dowolną, na 15 km "klasykiem" oraz biegu na dochodzenie na 5 km stylem dowolnym. 5 stycznia w niemieckim Oberstdorfie ma być przeprowadzony sprint, a dzień później bieg na dystansie 10 km - obie konkurencje techniką klasyczną. 8 stycznia w Toblach będą miały do pokonania 5 km techniką dowolną, a w kolejnym dniu w Val di Fiemme 10 km klasyczną.
Rywalizację zakończy dziewięciokilometrowy podbieg stylem dowolnym na Alpe Cermis, gdzie różnica poziomów to około 430 metrów, natomiast ostatni, 3,5-kilometrowy odcinek ma kąt nachylenia średnio kilkanaście procent.

Początek sobotniej rywalizacji o godzinie 13.00.

ah, PolskieRadio.pl, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej