Tour de Ski: Justyna Kowalczyk boi się, ale nie składa broni - "trzeba to przetrwać"
W sobotę w Val di Fiemme odbędzie się siódmy etap narciarskiego cyklu Tour de Ski - bieg na 10 km techniką klasyczną. To koronna konkurencja Justyny Kowalczyk, która w klasyfikacji generalnej zajmuje 20. miejsce.
2016-01-09, 10:41
Powiązany Artykuł

Sporty zimowe
W obecnym sezonie właśnie w biegach na 10 km "klasykiem" podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego osiągała najlepsze lokaty. W Kuusamo i Dobbiaco zajmowała na tym dystansie ósme lokaty. Być może w środę Oberstdorfie byłoby jeszcze lepiej, ale Polka upadła na zjeździe, gdy do mety pozostawało nieco ponad dwa kilometry. Ostatecznie zakończyła zawody na 17. miejscu.
Niespodziewaną liderką TdS jest Norweżka Ingvild Flugstad Oestberg. W sobotę faworytką będzie jednak jej rodaczka Therese Johaug, która w klasyfikacji generalnej jest druga i traci do prowadzącej 25,3 s.
Bieg na 10 km techniką klasyczną będzie przedostatnim etapem Tour de Ski. W niedzielę na zakończenie na narciarki czeka morderczy podbieg pod Alpe Cermis. W ubiegłym roku Kowalczyk podczas biegu straciła przytomność. Obecny był przy niej wówczas brat, który jest lekarzem.
- Po tym, co zdarzyło się rok temu, to ja praktycznie codziennie o tym myślę i bardzo się tego boję. Nie mam zamiaru tego ukrywać - przyznała Kowalczyk w rozmowie z TVP.
- Mój brat przyjedzie, będzie stał, jest w dobrej formie, żeby być przez całe Alpe Cermis przy mnie i, jak coś, to ratować mnie, tak że opieka jest - podsumowała Kowalczyk.
REKLAMA
Dla Justyny Kowalczyk starty w tym sezonie nie są łatwe. Już na początku zimy mistrzyni przeszła nieplanowany zabieg kolana, była też mocno przeziębiona, mówiła także, że trochę przeholowała z treningiem, że straciła tak dużo nerwów na rozwiązywaniu problemów z Polskim Związkiem Narciarskim: kolano sprawy nie ułatwiało, ale praca się kręciła. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to będzie dobry sezon. Tuż przed wyjazdem na pierwszy śnieg dostałam w Krakowie zastrzyk do kolana z kwasu hialuronowego. Następnego dnia moja prawa noga nie miała już kolana. Gdzieś zniknęło - napisała Kowalczyk w jednym ze swoich felietonów.
Jak dodała Kowalczyk, praca na żywym organizmie po załamaniu psychicznym i fizycznym po prostu przerosła ją i jej sztab: nie piszę tego, by się usprawiedliwić. Opisuję tylko ciąg zdarzeń, by wytłumaczyć, że w sporcie tak jak w życiu: nie wszystko potrafimy przewidzieć i zaplanować. Byliśmy na wozie, jesteśmy pod wozem.
Czy Polka w tym sezonie poczuje smak zwycięstwa? Życzymy jej tego z całego serca, bo pracuje jak zwykle ... ciężko, nie przejmując się tym, że jest to dla niej ciężki czas. I fizycznie i psychicznie. Ale jak sama podkreśla "trzeba to przetrwać".
Początek rywalizacji kobiet o godzinie 12.30.
REKLAMA
ah, PolskieRadio.pl, PAP, TVP
REKLAMA