Zmarł brytyjski polarnik Henry Worsley. Chciał samodzielnie przejść Antarktydę, zabrakło mi 45 kilometrów
Były oficer zmarł w szpitalu, po zabraniu go z trasy przez ekipę ratowników.
2016-01-25, 21:58
Posłuchaj
Nie żyje brytyjski polarnik, który w podjął próbę samodzielnego przejścia Antarktydy trasą przez biegun południowy.
55-letni Henry Worsley opadł z sił po przejściu na nartach 1725 kilometrów. Po ponad dwóch miesiącach w drodze, był już zaledwie 45 kilometrów od celu swojej wyprawy.
Ratownicy wyruszyli na pomoc Worsley’owi, kiedy nadał swój ostatni komunikat: "Moja podróż dobiegła końca. Zabrakło mi czasu, wytrzymałości fizycznej i straciłem prostą umiejętność przesuwania jednej narty przed drugą, aby pokonać dystans dzielący mnie od celu".
W sobotę przewieziono go do szpitala w Punta Arenas na południu Chile, ale w niedzielę polarnik zmarł tam z powodu zapalenia otrzewnej.
REKLAMA
Hołd Henry’emu Worsley’owi złożyli między innymi książę William i książę Harry, który również brał udział w ekspedycjach polarnych, a także głównodowodzący brytyjskiej armii generał Sir Nick Carter.
Henry Worsley szedł trasa wytyczoną na początku XX wieku przez Ernesta Shackletona, który również nie zdołał osiągnąć celu swej wyprawy.
IAR, bk
REKLAMA
REKLAMA