Jerzy Bielecki. Historia obozowej miłości
W obozie śmierci Auschwitz-Birkenau przetrwał ponad cztery lata. Przeżył też wielką miłość. Latem 1944 roku postanowił uratować ukochaną, Żydówkę Cylę Cybulską. Razem uciekli z obozu, lecz dla bezpieczeństwa musieli się rozdzielić. Ponownie spotkali się po 39 latach.
2024-03-28, 05:45
28 marca 1921 roku urodził się Jerzy Bielecki. Jeden z pierwszych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, wyróżniony tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Jego wzruszającą historię przedstawiła Joanna Szwedowska w reportażu pod tytułem "Kto ratuje jedno życie". Jest to także tytuł wydanej w 1990 roku autobiografii ocalałego więźnia.
Posłuchaj
W maju 1940 roku Jerzy Bielecki dostał się do niemieckiej niewoli podczas próby ucieczki na Węgry. Po kilku miesiącach w pierwszym tzw. tarnowskim transporcie trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (numer 243).
Powiązany Artykuł
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
Pracował przy budowie ogrodzenia obozu, stawianiu baraków, wysypywaniu ulic żwirem. Następnie w młynie na przedmieściach Oświęcimia, by wreszcie jesienią 1943 roku trafić do magazynów zbożowych. W obozie przetrwał 4 lata i 5 tygodni. Przeżył też wielką miłość.
Zakochał się w Żydówce Cyli Cybulskiej. – Spotykaliśmy się codziennie w czasie przerw obiadowych, kiedy szefowie szli do kasyna. Po trzech miesiącach byłem po uszy w niej zadurzony. Ona na szczęście też. Coś tak niezwykłego spotkało mnie w obozie koncentracyjnym, gdzie dookoła panowała śmierć – wspominał po latach.
REKLAMA
Latem 1944 roku Jerzy Bielecki postanowił ratować ukochaną. Był 21 lipca 1944. Na strychu magazynu leżał przygotowany wcześniej mundur i sfałszowana przepustka. Wyszedł z magazynu jako SS-Rottenführer (odpowiednik kaprala). Przeszedł przez tory na drogę do budynku pralni. Pilnującej więźniarek SS-mance powiedział, że przychodzi zabrać na przesłuchanie Cylę Cybulską nr 29558. Po wylegitymowaniu nierozpoznani przechodzą szlaban. Są na wolności.
Przez dziewięć dni, poruszając się tylko nocami, szli w kierunku Krakowa. Na terenie Generalnego Gubernatorstwa otrzymali pomoc od miejscowych ludzi i rodziny. Dla bezpieczeństwa musieli się rozdzielić.
– Rozstaliśmy się pod koniec września. Liczyliśmy, że wojna niedługo się skończy. Spotkaliśmy się dopiero po 39 latach. Cyla była przekonana, że zginąłem w partyzantce. Mnie poinformowano, że ona zmarła w szpitalu w Sztokholmie, gdzie czekała na wyjazd do Stanów Zjednoczonych – mówił Jerzy Bielecki na antenie Polskiego Radia.
REKLAMA
Po latach spotkali się przez przypadek. Cyla Cybulska pracowała w Nowym Jorku, gdzie zatrudniała do sprzątania Polkę z okolic Rzeszowa. Pewnego razu dowiedziała się od niej, że w telewizji wyemitowano program "I w Oświęcimiu kwitły róże", w którym wystąpił ocalały więzień Auschwitz. Nazywał się Jerzy Bielecki. – Tego dnia o 5 rano miałem telefon z Warszawy. Połączono mnie z Nowym Jorkiem. Słyszę kobiecy głos. Od razu wiedziałem czyj. Takie było nasze spotkanie.
mjm
REKLAMA