Katastrofa kolejowa w Belgii. Piorun doprowadził do tragedii?
Prokuratura w belgijskim mieście Liege wszczęła śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy kolejowej, do której doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek - poinformowała zastępca prokuratora Nathalie Gobin. W wypadku zginęły trzy osoby, a dziewięć jest rannych.
2016-06-06, 15:00
- Chcemy ustalić, czy ktoś ponosi odpowiedzialność za to, co się stało - powiedziała Gobin, cytowana przez portal nadawcy RTBF.
Według belgijskim mediów prawdopodobną przyczyną zderzenia pociągu pasażerskiego z towarowym była awaria sygnalizacji, co mogło być skutkiem uderzenia pioruna. W niedzielę wieczorem nad Belgią przeszły burze, a belgijskie koleje SNBC informowały o czasowych problemach z sygnalizacją na tej linii.
"Chciałoby się te wydarzenia powiązać"
Informacji tych nie potwierdza na razie spółka Infrabel, zarządzająca infrastrukturą kolejową. -Piorun uderzył w instalacje trakcji elektrycznej w niedzielę wieczorem, na kilka godzin przed wypadkiem. Oczywiście chciałoby się te wydarzenia powiązać ze sobą, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, by taki wniosek wyciągnąć - powiedział rzecznik Infrabel, Frederic Sacre, cytowany przez RTBF.
Dodał, że władze badają kilka hipotez na temat przyczyn wypadku, w tym także awarię systemu zabezpieczeń, w który wyposażony był pociąg.
REKLAMA
"Szczęście, że ofiar nie było więcej"
Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 23 w okolicach miejscowości Hermalle-sous-Huy. Jadący z prędkością 55 km/godz. pociąg pasażerski najechał na tył składu towarowego, który znajdował się na tym samym torze. Dwa z sześciu wagonów pociągu pasażerskiego wykoleiły się. One też zostały najbardziej zniszczone. Pociągiem jechało około 40 osób, najbardziej ucierpielu pasażerowie, którzy siedzieli z przodu. Ponad trzy godziny zajęło ratownikom wydostanie ludzi uwięzionych we wraku pociągu.
Zginęły trzy osoby, a dziewięć zostało rannych. 27 osobom udzielono pomocy ambulatoryjnej. Niektórzy spośród rannych są ciężkim stanie, dlatego władze mówią o wstępnym bilansie ofiar.
Burmistrz gminy Saint-Georges-sur-Meuse Francis Dejon przyznał, że wykolejone wagony pociągu pasażerskiego są w tak strasznym stanie, iż można mówić o szczęściu, że ofiar nie było więcej.
PAP/fc
REKLAMA
REKLAMA