Strzelanina w klubie nocnym w Orlando w USA. Są ofiary śmiertelne
Uzbrojony mężczyzna w nocy z soboty na niedzielę zaatakował klub dla homoseksualistów o nazwie Pulse. Sprawca, który wziął zakładników, został zastrzelony przez funkcjonariusza specjalnej jednostki policji SWAT.
2016-06-12, 21:54
Posłuchaj
Według najnowszych informacji, podanych przez burmistrza Orlando, w ataku zginęło 50 osób, a 53 zostały ranne. Wcześniej policja mówiła o 20 ofiarach śmiertelnych i ponad 40 rannych. Szef policji z Orlando John Mina zastrzegał jednak, że nie jest to bilans ostateczny. Wielu rannych w szpitalach jest w stanie krytycznym. - Obawiam się, że bilans ofiar śmiertelnych wzrośnie - powiedział agencji Associated Press chirurg Mike Cheatham. Wśród rannych jest policjant, który ma rany postrzałowe twarzy.
Burmistrz Orlando, Buddy Dyer, oświadczył, że to najbardziej krwawy incydent z użyciem broni palnej w historii USA, przewyższający liczbą ofiar masakrę na politechnice w Wirginii w 2007 roku; zginęło wówczas ok. 30 osób. W związku ze skalą tragedii burmistrz wprowadził w mieście stan wyjątkowy i zwrócił się do gubernatora Florydy, by uczynił to samo w całym stanie.
Atak w nocy
- Ok. godz. 2 (godz. 8 czasu polskiego) ktoś zaczął strzelać. Ludzie padli na ziemię - opowiadał telewizji Sky News jeden z klientów Pulse, Ricardo Negron. - Przypuszczam, że napastnik strzelał w powietrze. (...) Nastąpiła krótka przerwa, niektórzy z nas mogli wstać i wybiec tylnym wyjściem - relacjonował. Świadek twierdzi, że następnie przez niecałą minutę słyszał odgłosy strzałów.
Inny świadek Jon Alamo słyszał ok. 50 strzałów. Udało mu się wydostać z budynku dzięki bramkarzowi, który wpuścił klientów na zaplecze, zazwyczaj dostępne tylko dla pracowników.
REKLAMA
Ok. godz. 2 lokalnego czasu na Facebooku klubu zamieszczono wpis, w którym wezwano wszystkich do jak najszybszego opuszczenia budynku. "Wszyscy wyjdźcie i biegnijcie!" - napisano.. Świadkowie twierdzą, że wewnątrz klubu w chwili strzelaniny mogło być ponad sto osób.
Wziął zakładników
Napastnik miał grozić, że posiada materiały wybuchowe. Według Miny sprawca był uzbrojony w karabin automatyczny, strzelbę i "podejrzane urządzenia".
Z relacji szefa policji wynika, że sprawca najpierw oddał strzały do ochroniarza pracującego w klubie, a następnie wszedł do środka i wziął zakładników. Po ok. trzech godzinach do budynku przedostali się funkcjonariusze specjalnej jednostki policji SWAT. Napastnik zginął w wymianie ognia z jednym z funkcjonariuszy.
REKLAMA
Pod lupą FBI
FBI wszczęło dochodzenie w sprawie terroryzmu. Śledczy badają m.in., czy sprawca - urodzony w Nowym Jorku 29-letni Amerykanin pochodzenia afgańskiego Omar Mateen - był "samotnym wilkiem" czy też miał wspólników. Policja przeszukuje jego dom w Port St. Lucie. Według doniesień mediów, napastnik miał wydane na Florydzie pozwolenie na broń i licencję agenta ochrony.
Przedstawiciele FBI przyznają, że sprawca masakry był dwukrotnie - w 2013 i 2014 roku - podejrzewany o związki z radykalnymi islamistami. Ponieważ nie znaleziono powiązań z terrorystami, dochodzenia zostały zamknięte. Według telewizji NBC sprawca strzelaniny przed otwarciem ognia zadzwonił na alarmową linię 911 i zadeklarował wierność Państwu Islamskiemu. Z kolei powiązana z dżihadystami agencja informacyjna Al-Amak podała, że Państwo Islamskie bierze na siebie odpowiedzialność za strzelaninę.
REKLAMA
Posłuchaj
Ojciec Mateena powiedział telewizji NBC, że kilka miesięcy temu jego syna rozzłościł widok całujących się gejów. Jego zdaniem, masakra nie miała nic wspólnego z religią. O ostrożność w wyciąganiu wniosków apelował też podczas konferencji prasowej w Orlando imam Muhammad Musri z Islamskiego Towarzystwa Środkowej Florydy. - Powinniśmy wszyscy zaczekać na wyniki dochodzenia. Wtedy będziemy mogli poznać fakty i je zrozumieć i wspólnie działać, by wzmocnić naszą społeczność - oświadczył Musri.
Trump: miałem rację
Prezydent USA Barack Obama przekazał kondolencje rodzinom ofiar strzelaniny. Barack Obama został zapoznany z okolicznościami tragedii w Orlando przez doradczynię do spraw bezpieczeństwa narodowego Lisę Monaco. Jak poinformował rzecznik Białego Domu Josh Ernest, prezydent USA polecił agencjom federalnym udzielenie wszelkiej pomocy FBI i policji w śledztwie dotyczącym masakry. "Myślami i modlitwami jesteśmy z rodzinami i bliskimi ofiar" - napisał Ernest w oświadczeniu.
REKLAMA
- Musimy wyjaśnić, jakie inspiracje i jakie powiązania miał ten morderca z organizacjami terrorystycznymi - mówił prezydent. Podkreślił, że jest to bolesny dzień dla Amerykanów, którzy są lesbijkami, gejami, biseksualistami i osobami transpłciowymi. - Ataki na każdego Amerykanina, niezależnie od rasy, przynależności etnicznej, religii i orientacji seksualnej, są atakami na nas wszystkich - powiedział Barack Obama.
Republikański kandydat na prezydenta USA Donald Trump napisał na Twitterze, że nie mylił się w sprawie "radykalnego islamskiego terroryzmu". "Doceniam gratulacje w związku z tym, że miałem rację w sprawie radykalnego islamskiego terroryzmu, ale ich nie chcę. Chcę bezwzględności i czujności. Musimy być mądrzy!" - głosi wpis Trumpa.
Papież wstrząśnięty
Atak potępił papież Franciszek - oświadczył w niedzielę rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi i dodał, że papież jest wstrząśnięty "zabójczym szaleństwem". - Straszliwa masakra w Orlando, z bardzo wysoką liczbą niewinnych ofiar wzbudziła w papieżu Franciszku i w nas wszystkich najgłębsze uczucia odrazy i potępienia, bólu i wstrząsu w obliczu tego nowego przejawu zabójczego szaleństwa i bezsensownej nienawiści - powiedział ks. Lombardi.
Watykański rzecznik podkreślił, że papież przyłącza się do modlitwy i współczucia w związku z "niewypowiedzianym cierpieniem rodzin ofiar oraz rannych" i "poleca ich Bogu, by mogły znaleźć pocieszenie".
Ksiądz Lombardi wyraził następnie pragnienie, aby można było skutecznie przeciwstawić się przyczynom tej, jak mówił, "potwornej i absurdalnej przemocy", która "tak głęboko niweczy pragnienie pokoju" narodu amerykańskiego i całej ludzkości.
REKLAMA
Miał być jeszcze jeden atak?
Atak na środowisko homoseksualne planowano prawdopodobnie też w Kalifornii. Policja Los Angeles aresztowała mężczyznę podejrzanego o planowanie zamachu terrorystycznego. W jego samochodzie znaleziono duże ilości materiałów wybuchowych, broń, amiunicję oraz strój maskujący. Zatrzymany powiedział, że jego celem była parada gejowska odbywająca się w zachodnim Hollywood.
Natomiast w Orlando, niedaleko klubu Pulse doszło do tragedii już w piątek. Późnym wieczorem 22-letnia amerykańska wokalistka Christina Grimmie, znana m.in. z występów w programie telewizyjnym "The Voice", została zastrzelona, gdy rozdawała autografy po koncercie w sali The Plaza Live.
Zabójca kobiety, 27-letni mężczyzna, popełnił samobójstwo. Motywy jego działania wciąż nie są znane.
x-news.pl, RUPTLY
IAR, PAP, kk, fc
REKLAMA
REKLAMA