Co ze składami sprzętu w Polsce? Decyzje na szczycie NATO
Lipcowy szczyt NATO potwierdzi uzgodnienia w sprawie zwiększenia obecności wojskowej na wschodnich obrzeżach; tematyka wschodniej flanki będzie przeważająca - przewiduje wiceprezes Center for European Policy Analysis (CEPA) Marcin Zaborowski.
2016-06-28, 12:54
Powiązany Artykuł

Ukraina liczy na deklarację otwartych drzwi do NATO
- W istocie szczyt potwierdzi to, o czym już wiemy - rotacyjny pobyt w krajach bałtyckich i Polsce, zapadnie też jakaś decyzja dotycząca ulokowania sprzętu z perspektywą, by jakaś część znalazła się również na wschód od Wisły, choć nie natychmiast – ponieważ infrastruktura w tej chwili na to nie pozwala - powiedział Zaborowski.
Dodał, że - zgodnie z tym, co już wiadomo - można też oczekiwać decyzji o wzmocnieniu roli szczecińskiego dowództwa wielonarodowego korpusu.
Obecnie nie ma szans na prepositioning?
Zaborowski zwrócił uwagę, że sygnały o tym, iż tzw. prepositioning - czyli umieszczanie magazynów sprzętu na wschód od Wisły - nie nastąpi natychmiast, były wysyłane już wcześniej. - Dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie gen. Ben Hodges daje temu dosyć pozytywny spin, mówiąc, że nie ma takiej potrzeby, bo amerykański pododdział będzie miał sprzęt ze sobą, ale nie o to nam chodziło - przypomniał wiceszef amerykańskiego think tanku.
Zdaniem Zaborowskiego głównym argumentem przeciw umieszczeniu w Polsce składów sprzętu jest brak odpowiedniej infrastruktury, podczas gdy taka infrastruktura istnieje w Niemczech, które będą "głównym beneficjentem" decyzji o zwiększeniu nakładów na europejską inicjatywę wsparcia.
REKLAMA
- U nas będzie się tworzyć możliwości infrastrukturalne, ale to zajmie czas - dodał wiceszef CEPA.
Mała mobilność
Powiązany Artykuł

"NATO nie zdążyłoby obronić państw bałtyckich"
Pytany o wypowiedzi Hodgesa o niedostatecznej mobilności sił NATO, Zaborowski zwrócił uwagę, że generał mówi o tym od ponad roku. "Jest problem, bo zgodnie z postanowieniami szczytu w Walii jednostki natychmiastowego reagowania będą zdolne przemieścić się w zagrożony teren w ciągu 48 godzin. Gen. Hodges od pewnego czasu zauważa, że nie jest to możliwe z dwóch względów – natury prawnej, bo nie ma automatycznych porozumień między państwami NATO, które by zezwalały na przejazd jednostek, i z powodów infrastrukturalnych".
- Udało się osiągnąć tyle, że gdyby jakieś państwo zostało najechane, uruchamia się automatyczny mechanizm pozwalający na obejście problemów prawnych, ale nie jest to rozwiązanie długoterminowe. Po drugie infrastruktura państw NATO, z Polską włącznie, nie jest przygotowana na przejazd dużych, ciężkich jednostek. Nie budowano mostów i autostrad z myślą o tym, by mogły z nich korzystać duże jednostki. Było tak w okresie zimnej wojny - przy budowie infrastruktury brano pod uwagę względy militarne, ale od wielu lat w Unii Europejskiej tego nie robimy i mamy konsekwencje - powiedział Zaborowski.
Nowe ustalenia nie zmieniają istotnie sytuacji
Według niego spodziewane "konkrety nie są zachwycające". - Szczerze mówiąc, nie czynią olbrzymiej strategicznej różnicy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo wschodniej flanki, ale są to jakieś konkrety, a każdy szczyt NATO musi się pochwalić tym, że coś konkretnego dostarcza - ocenił.
REKLAMA
Zaborowski spodziewa się, że tematyka wschodnia, choć niejedyna, będzie mocno zaakcentowana w obradach szczytu.
- Wszyscy, czy to nasz rząd, czy administracja amerykańska, czy nasi zachodnioeuropejscy sojusznicy, każdy ma powód, by powiedzieć, że szczyt zakończył się sukcesem. Temat południowy jest istotniejszy dla Francuzów, ale również Brytyjczyków, jednak szczyt jest u nas i NATO może się w tym momencie pochwalić bardziej konkretnymi decyzjami, jeżeli chodzi o Wschód niż w odniesieniu do Południa - uważa ekspert.
PAP/agkm
REKLAMA
REKLAMA